Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.
Niby nic nadzwyczajnego, ale jednak zastanawiające, bo to rodzina która miała teoretycznie najgorsze warunki z wszystkich:
- ul stoi na górce gdzie ostro wieje, a do tego jest skierowany na północny wschód
- przez powyższe ustawienie poduszka była całą zimę mokra a jej zawartość spleśniała (tutaj płytę wymienię na daszek blaszany)
- rodzina nie była nigdy leczona
- rodzina nie była dokarmiona
- jedna ściana korpusu z gniazdem wypaczyła się podczas zimy i zupełnie rozszczelniła (modrzew...)
- ul jest pod inwazją dużych, czarnych i agresywnych mrówek
Czyli kumulacja niekorzystnych warunków. Jednak mimo tego, to jest obecnie najsilniejsza z moich rodzin. Do tego bardzo dobrze im z oczu patrzy:
https://images92.fotosik.pl/661/1a955dfd1c38e748.jpg
Nie wiem, czy mrówki są w tej sytuacji wrogiem, czy sprzymierzeńcem. W samym środku gniazda nie znalazłem żadnej, natomiast oblazły zewnętrzne ścianki (pod słomianką), założyły siedzibę w poduszce i wygryzły dziurę w suficie. Mrówki wydzielają kwas mrówkowy, ale czy to znaczące ilości i czy jakkolwiek przenika do plastrów z czerwiem nie wiem. Mogę tylko gdybać.
Jedyny wniosek, który jestem w stanie wyciągnąć w tym roku to chyba ten, że najważniejsza jest genetyka. Jeśli rodzina jest dobra, to poradzi sobie w każdych warunkach, niezależnie od stanu ula, jego umiejscowienia, itd... Alternatywny wniosek mógłby ew. być taki, że symbioza z mrówkami jest zbawienna dla pszczelej rodziny, ale w to nie za bardzo chce mi się wierzyć.
Mateusz> Owszem kilka uliczek zapakowanych na amen ale boczne wolne.To tak zazwyczaj jest, bo czerw jest na środkowych plastrach więc pszczoły głównie tam siedzą i grzeją. Boczne plastry służą tylko jako magazyny do zapasów, dlatego ruch jest tam niewielki.
> Nie robią zupełnie nic w wiatrołapie czyli trzecim najniższym korpusie.To tak, jak wszystkie moje ule, za wyjątkiem jednego. U mnie to nic dziwnego o tej porze roku, pożytki dopiero się zaczynają.
> Ul też zważyliśmy. Wychodzi mi ze mają one ok 2 do 3 kg miodu (...) to chyba mało, powinny mieć 4kg według książek.Takie ilości zapasów mnie nie dziwią, u mnie to obecnie norma. Sezon dopiero się rozkręca, pszczoły ledwie co zaczęły cokolwiek zbierać, i to jeszcze w kratkę, kiedy pogoda pozwala. Na rozrajanie w takiej sytuacji jest za wcześnie, cierpliwości. Do tego Twoja rodzina jest młodziutka, jednoletnia, a zeszły sezon miała dość ciężki (trudna przeprowadzka, kombinacje z ulem WP, dręcz...). Fajnie, że w ogóle przeżyła. Jeśli jest dynamiczna i pożytki pozwolą, to w połowie maja powinna być gotowa na rozrojenie. O wczesne, spontaniczne wyrojenie raczej bym się nie obawiał przy takiej rodzince. Jeśli masz jakieś naddatkowe korpusy, to warto postawić jeden pusty ul gdzieś w pobliżu. Nie chodzi o to, by pszczoły samoistnie się do niego przeprowadziły, bo przy nowym ulu to mało prawdopodobne, ale kiedy rodzina planuje się wyroić, to na kilka-kilkanaście dni wprzód duże ilości skautek przeczesują okolicę i zaglądają do każdej dziury. Jeśli zobaczysz, że do pustego ula co chwila wlatują/wylatują pojedyncze pszczoły, to niechybny znak zbliżającej się rójki. W tym kontekście przypominam: ul Warré na dwóch korpusach, ze snozami wyłącznie w górnym korpusie. Dennica pełna lub siatka zasłonięta czymś. Ul postawiony w półcieniu. W każdym razie ja rozrajam tylko, jeśli zabudowa jest co najmniej na dwóch pełnych korpusach, pogoda dopisuje i ilość pszczół jest taka, że z trudem mieści się w dwóch korpusach (czyli w praktyce: pszczoły wiszą na snozach w wiatrołapie). Planuję rozrajać rodzinę o której wczoraj pisałem ale nie wcześniej, niż dopiero za kilka dni, i to pod warunkiem że chociaż przez 2-3 dni przestanie padać. Innych rodzin raczej nie będę rozrajał, chcę dać im maksymalne szanse na dobudowanie dwóch pełnych korpusów. A jeśli którejś uda się zabudować również wiatrołap, to z końcem lata podbiorę miód. Mateusz
> Odnośnie rójek. Stosował ktoś preparat z linku? Co myślicie o sposobie opisanym przy preparacie?Nigdy nie stosowałem czegoś takiego. Opis sposobu natomiast brzmi sensownie. Tylko, że oni zalecają użycie ula z ramką woszczyzny... a w takiej sytuacji żadnego wabika nie trzeba, pszczoły przyciąga stary wosk.
> Tak myślę czy nie podkraść jakiegoś pustego plastra z dolnego korpusu i im nie włożyć na zachętę.Jeśli jesteś w stanie wyjąć plaster bez uszkodzenia, to pomysł jak najbardziej dobry. Ale plaster musi być pusty - inaczej tylko mrówki przyciągniesz.
> Mateusz dobrze rozumiem że Twoje nowe rodzinki z tamtego roku zimowały na 1 w pełni odnudowanym korpusie?Zimowałem pięć rodzin: Astrid - zimowała na jednym zabudowanym korpusie + drugi korpus zabudowany w 3/4 (obecnie już zrobiony w 100%) + pusty wiatrołap (obecnie w budowie) Dobrawa - zimowała na jednym zabudowanym korpusie + drugi korpus zabudowany w 1/3 + pusty wiatrołap Freya - zimowała na jednym zabudowanym korpusie + pusty wiatrołap Ingrid - zimowała na jednym zabudowanym korpusie + drugi korpus pusty + pusty wiatrołap Lagertha - zimowała na jednym zabudowanym korpusie + pusty wiatrołap Jeśli chodzi o Astrid, to dziś ją wyroiłem, a jeśli mimo tego zdoła zabudować wiatrołap i nazbierać miodu to jej podbiorę z końcem lata. To rodzina bardzo aktywna, ale nie wróżę jej długiego życia, mam podejrzenie graniczące z pewnością że to jakiś buckfastowy bękart. Przezimowała pewnie dzięki temu, że zima była w tym roku ciepła, ale takie mocno dynamiczne rodziny zazwyczaj nie dożywają u mnie dwóch lat. A tak wyglądają jej pszczoły: https://images92.fotosik.pl/662/2a6ea8717266331a.jpg
Jak na mój gust za żółte.
Jeśli o pozostałe rodziny chodzi, to chciałbym po prostu aby każda miała po dwa w pełni zabudowane i zapełnione korpusy przed zimą, oraz pusty wiatrołap. To czarne pszczoły, one pracują bardzo powoli i ostrożnie. Za to przeżywalność w moich (górskich) warunkach wykazują dużo lepszą od ras produkcyjnych.
MateuszWątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.