Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.
> Czy one się wyroiły???Najprawdopodobniej. Cieszyć się - zyskujesz młodą matkę, a do tego w gratisie dostajesz przerwę w czerwieniu. A trutnie nie pojawiły się tu z przypadku, też mają swoją misję. U mnie dziś zakwitła kolidupa, czyli sezon na rójki jest w swoim apogeum. U Ciebie pewnie podobnie.
> Pszczoły które 2 tyg temu nie zajmowały 2korpusówTo nic nie znaczy. Nawet rodziny na jednym korpusie potrafią się wyroić, szczególnie jeśli pożytki ostro uderzą po kilku dniach niepogody. W innym wątku (1+1=3) wstawiłem zdjęcie spod jednego z moich uli. Ledwie 1 i pół korpusu zabudowy, ale już kilka mateczników czekało. Dlatego podzieliłem go w pośpiechu jeszcze tego samego dnia. I dlatego użyłem nowej metody z dwoma rodzinami, bo nie chciałem zamęczać rodzinki która nie jest szczególnie silna.
> Czy możliwe że moja lokalizacja daje tak fatalne warunki??Wszystko możliwe, ale pierwsza rodzina pomarła Ci dlatego, że kupiłaś ją już zawszoną i dodatkowy stres ją wykończył. A to co dziś opisujesz mocno wygląda na rójkę, czyli zupełnie normalna, zdrowa i naturalna sprawa. Nie ruszaj zbytnio teraz tego ula, bo komórki królewskie są bardzo delikatne, jajeczko może łatwo wypaść. Szkoda byłoby coś zepsuć. Ew. waż dyskretnie od czasu do czasu. Przez najbliższe 3 tygodnie ma prawo jeszcze troszeczkę schudnąć, ale potem powinien już tylko przybierać. Chyba że będzie drużak, ale to byłby już ostry niefart. Mateusz
> Co można zrobić na przyszłość żeby takiej sytuacji uniknąć?Jeśli o mnie chodzi, to o tej porze roku zerkam kątem oka na wylotki od czasu do czasu. Jeśli któryś wydaje mi się podejrzanie mocno aktywny, to zaglądam czy ma dwa zabudowane korpusy. Jeśli ma, albo jeśli zobaczę mateczniki - wyrajam. A jak przegapię to też nie ma tragedii. Ktoś może zyska rójkę, a ja nową matkę.
> Teraz będzie chwilowy postój pożytków, a może jest. Nie powinnam ich karmić żeby były silne do zimy?Czy powinnaś czy nie, nie wiem. Ja w każdym razie nigdy nie karmię latem, poza szczególnym przypadkiem nowych rodzin, jeśli pogoda trafiła im się nieszczególna. Ale u mnie pszczoła zawsze coś tam znajdzie do włożenia sobie pod ząb, znaczy pod żuwaczkę. Jeśli u Ciebie jest jakaś zupełna pustynia pożytkowa, to i działania być może powinny być inne. Z tego co piszesz, póki co zapasów jeszcze mają dostatek, więc to tak czy inaczej żaden pilny temat.
> Bo o miodzie mogę zapomniećMiód odleciał razem z rójką :) Ale i bez tego niespecjalnie miałaś szanse na jakikolwiek miód w tym roku, bo zabudowa korpusów u Ciebie nadal słaba. W tym roku pszczoły powinny skończyć zabudowę drugiego korpusu, i to już będzie pozytywna sprawa. Miód może w następnym sezonie, jeśli zimowla przebiegnie pomyślnie, i jeśli ich nie wyroisz. W tym roku co najwyżej możesz pocieszyć się tą resztką miodu po umarlaku (jeśli ten już zezgonował w końcu). Mateusz
> A niby jak one mają mi dać miód skoro nie można ich powstrzymać przed rojeniem..miały miejsce a się wyroiły. A gdybym ja je wyroiła to też by miodu nie było.Powstrzymać przed rojeniem nie za bardzo jest jak, poza wyrojeniem samemu. Wiatrołap pomaga, ale gwarancji nigdy nie ma - jak rodzina naprawdę zmotywowana to i tak się wyroi. Ale to też nie jest tak, że każda rodzina roi się każdego roku. Luźno na oko powiedziałbym, że rocznie jakieś 20-50% rodzin się roi. Niektóre parę razy pod rząd w jednym sezonie. Bywają duże różnice w zależności od roku, miejsca oraz genetyki. Czasem rodzina po rójce może jeszcze dać miód, jeśli rok dobry i rodzina silna. Czy to Warré, czy inny ul, rójki są zawsze. W przemysłowych ulach jest o tyle inaczej, że wiosną ludzie co dwa dni przeczesują plastry w swoich ulach i z religijną czcią miażdżą wszelkie mateczniki... Bo pszczoły mają przecież miód oddawać, a nie się roić. Nie podoba mi się takie podejście, ale rozumiem je i szanuję - jak ktoś żyje z handlu miodem to trudno robić inaczej.
> I chyba skoro tak to nie będę im dawać drugiej dawki KM teraz tylko dopiero w lipcu??KM? Nie wiedziałem, że użyłaś, a może nie doczytałem. Jakoś ostatnio im ten kwas mrówkowy serwowałaś? Moje doświadczenie jest tu zerowe bo nigdy KM nie używałem, ale co rusz słyszę o tym, jak ktoś kwasem mrówkowym uśmiercił matkę. Objawy podobne, jak przy rójce... Mateusz
> Pszczelarz od którego jest ta metoda deklaruje że jest bezpieczna dla matekTu nie wypowiem się merytorycznie, bo nie wiem. W tej kwestii opieram się tylko na "słyszałem, że". Być może jest tak, jak piszesz.
> Poza tym skoro coś by zabiło matke to gdzie ona, przed ulem ani na dennicy jej nie byłoNie wiem jak u Ciebie to wygląda, ale u mnie mrówki systematycznie sprzątają przed ulem i zabierają wszelkie trupy. A jak nie mrówki, to czasem jakaś kawka podleci i coś skubnie.
> Nawet jeśli matce się coś stało w sposób nagły od mojego leczenia to powinny wychować sobie nową.Jak najbardziej. Taka utrata matki *w tym okresie roku* nie jest żadną tragedią, i zresztą mniej osłabia rodzinę, niż rójka czy podział. Stracić matkę czy to miesiąc temu, czy za dwa miesiące mogłoby oznaczać śmierć rodziny. Ale dziś? Nie powinno być problemu.
> i czemu tylko ją i żadnej pszczoły.Matka najwrażliwsza, bo najstarsza, najbardziej wymęczona. Twoja była jedno lub dwuletnia. A pszczoły mają raptem parę tygodni - młodziutkie są, i pełne sił.
> No i gdzie miód?? Pszczół mniej?Pszczół mniej, bo przerwa w czerwieniu. Letnia pszczoła nie żyje długo, więc 3-tygodniowa przerwa w czerwieniu mocno odbija się na sile rodziny. Jak stara pszczoła umiera, to z reguły robi to poza ulem, w terenie, coby nie sprawiać koleżankom kłopotu, więc u wylotka nie zobaczysz setek trupów. A miód? Jeśli naprawdę go ubyło, to może to wskazywać na rójkę. Albo na słabo pożytkową pogodę. Albo na rabunki. Żeby była jasność, ja absolutnie nie twierdzę, że KM załatwił Ci matkę. Zaskoczyło mnie po prostu to leczenie. Bez niego byłaby niemal stuprocentowa pewność, że rójka Ci zwyczajnie odleciała. Ale skoro niedawno leczyłaś KM, to może to być równie dobrze to. W obu przypadkach procedura działania jest tak czy inaczej ta sama: nic nie robić, dać im spokój, nie zaglądać, a męża przegnać na 2 tygodnie do ziemianki na zdrowotny, otrzeźwiający post.
> Jeszcze mam nadzieję że Marcin znajdzie chwile i się wypowie ze swoją oceną tej sytuacji.Też chętnie dowiedziałbym się, co o tym sądzi Marcin - szczególnie w kwestii KM. Ilu pszczelarzy, tyle opinii - a różne doświadczenia nierzadko uzupełniają się w budujący sposób. Tymczasem powtórzę tylko: nie załamuj się, nie rozpaczaj. Naprawdę nic nadzwyczajnego się nie stało. Na wiosnę pszczele rodziny się roją, tak jest od milionów lat i leży to w najlepszym interesie pszczoły. Mateusz
Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.