Moja pasieka
Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.
https://images90.fotosik.pl/667/a743347a464d2c14med.jpg
W zeszłą niedziele poszliśmy z moją panią na całość i zamiast liczyć na metodę życzeniową, obydwa wielkopolskie wyroiliśmy. Oba nowe ule z pszczołami trafiły do piwnicy na dwa dni po czym trafiły na miejsca widoczne na zdjęciu. Do wielkopolskich poddaliśmy nowe matki rasy środkowo europejskiej linii Asta. Liczę na to że w przyszłym roku oba wielkopolskie przełożę do warre. na dzisiejszym przeglądzie matek nie widziałem, liczę na to, że wybrały się na randki. Do warre zajrzałem od góry i na snozach już widać piękne bielutkie plastry wosku:)
Marcin, rozumiem to tak, teraz masz dwa warre z wydzieloną pszczołą rojową i starymi matkami wzięte z wielkopolskich oraz dwa wielkopolskie z matkami nieunasiennionymi.
Normalnie po takim podziale, jeśli chcemy do macierzaka podłożyć nową matkę, czy UN czy też NU czekamy na mateczniki ratunkowe i po wycięciu dopiero podkładamy matkę. Rodzina która ma nadzieję na swoją matkę słabo przyjmuje nową szczególnie NU. Jeśli mogę coś podpowiedzieć, to tyle żebyś karmił te warre, ponieważ większość rodzin osadzanych na dechy nie daje rady, szczególnie jeśli nie są to naturalne roje. Syrop pozwoli skoncentrować się rodzinie na odbudowie gniazda, a złudzenie ciągłego pożytku zachęci matki do czerwienia. Delikatnie spróbuj unieść ul z jednej strony co jakiś czas nawet na początek codziennie. Da ci to cenne doświadczenie i nauczy cię oceniać wagę twoich rodzin. Kiedyś mówiło się, że produkcyjna rodzina ma mieć w najgorszym momencie 3kg żelaznego zapasu, potem 5, a ostatnio czytam, że poniżej 6-8 kg nie powinno się schodzić. Ja na obecność zapasów w rodzinie zwracam szczególną uwagę ponieważ w okolicy panuje zgnilec, a to choroba mocno skolerowana z głodem.
Marcin
To popełniliśmy błąd bo nowe matki trafiły już na wieczór, matki są nie NU. Do piwnicy dostały ciasta. a syropu dawać im codziennie, ale po trochu około 0,5 l??
Gdzie są nowe matki? W klasycznej wersji tego podziału pszczoła rojowa idzie ze starą matką i nie ma problemu z przyjęciem. Macierzak zostawia się w spokoju i czeka na ratunkowe, bądź po usunięciu mateczników podkłada się nowa matkę. Napisz co ty zrobiłeś bo nie do końca rozumiem.
Marcin
Stare matki są w ulach warre, a nowe wieczorem tego samego dnia trafiły do wielkopolskich najpierw w zamkniętych klateczkach, a we wtorek wyłamaliśmy zaślepkę od strony ciasta.
To ok, tydzień po rozrojeniu sprawdzić czy są mateczniki ratunkowe, jak są to dwa rozwiązania,1 czekasz na swoje matki, 2 wycinasz wszystkie mateczniki, nie ma już odkrytego czerwiu, podkładasz matkę na jeden z wielu sposobów.
Jak nie ma mateczników to asty przyjęte, czerw powinien pojawić się do dwóch tygodni , matka zachowuje zdolność unasiennienia przez trzy tygodnie od wygryzienia.
Jeśli chodzi o podkarmianie to bardzo dużo zależy od lokalizacji pasieki i pastwiska pszczelego, ale dobre ciągłe pożytki to ma mało kto. Ja robię to tak, że wszystkie rodziny na dechach są prawie stale na syropie. Schemat wygląda tak wieczorem po ustaniu lotu idzie słoik 0.5l syropu z ziołami 3:2, co drugi dzień, jeśli nie pobiorą to następny pokarm dobę po pobraniu, większość rodzin w ten sposób dostaje ode mnie 1.5 litra syropu na tydzień czasem więcej. Ciasto teraz jest do.. niczego, nic nie daje w temacie odbudowy gniazda, a po syropie 3:2 czyli na trzy kg cukru dwa litry wody odbudowa idzie w ekspresowym tempie. Poza tym ten syrop potrzebuje mniej miejsca na odparowanie niż 1:1. A w nowo budowanym gnieździe miejsca ciągle mało.
Marcin
Jakie zioła dajesz do syropu??
Czy pszczoły jakoś specyficznie się zachowują na przywitanie nowej matki?? Widać to jakoś na wylotku?
Nie wiem w sobotę zobaczę czy są.
Jeśli dobrze liczę, to ule sa zasiedlone od 18 dni. Czy to co widać na zdjęciach to jest górny (najwyższy) korpus? Jeśli tak, to tempo budowy jest naprawdę bardzo słabe. Nie wiem, czy dokarmiasz je, ale jeśli nie to na Twoim miejscu intensywnie podawałbym syrop, coby przyspieszyły z budową. Za parę tygodni będzie koniec woskowania, a w takim stanie jak jest teraz to rodzina nie ma szans przezimować. No chyba, że źle patrzę na te zdjęcia i stopień zabudowy jest większy, niż mi się wydaje? Ze zdjęcia wnioskuję, że zabudowana jest może ¼ korpusu w każdym ulu.
> Do wielkopolskich drugi raz podłożyliśmy matki NU
A masz trutnie? Bez trutni nic z tego nie będzie. U mnie trutnie już się skończyły (w tym roku wcześniej niż zwykle)...
Mateusz
Nie liczę dni, zdaję się w tym temacie na Mateusza.😉, Najpierw odbudowa plastrów, nie widzę ile masz zrobione, ale po trzech tygodniach w rodzinie spada wyraźnie tempo budowy gniazda, spada liczba pszczół, zwiększa się liczba pracy. Jeśli nie zaniedbałeś podkarmiania to przy porządnej rodzinie powinien być odbudowany korpus. Teraz te matki, wg mnie sytuacja u ciebie wygląda tak, pierwsze asty ścięte bo była mała szansa na przyjęcie, nie sprawdziłeś mateczników ratunkowych tylko policzyłeś, że teraz te asty NU powinny zacząć czerwić, jaj nie było, matek nie widziałeś, to podkładasz następne matki, niby ok ale to nie tak powinno się robić. Po pierwsze podkładasz ramkę z młodym czerwiem, jak nie masz to nabędziesz. I sprawdzasz czy ciągną ratunkowe, jak nie ciągną to coś w tym ulu jest. 100 procent pewności. U ciebie pewnie są już ratunkowe, które wygryzły się sześć dni temu i powinny zaczynać loty. Za jakieś dwa tygodnie czerw. A tych nowych co teraz podłożyłeś to szukaj pod ulem. Ogólnie ja po takim rozrojeniu kiedy matka idzie z rójką do nowego ula, to w macierzaku za miesiąc sprawdzam czerw i tyle. Praktycznie zawsze jest. Jak nie ma, idzie plaster z czerwiem, jak są ratunkowe to je ścinam i podkładam już matkę UN, nabytą drogą kupna. Teraz pszczoły mają przygotowywać się już do zimy i trochę późno na zabawę z NU lub ratunkowymi. Przeczytaj jeszcze raz moje posty w tym wątku, to co piszę w drugim to poprostu podstawy tego rzemiosła. Zostaw te rodziny w spokoju, poczekaj na czerw, jak nie będzie to po miesiącu od rozrojenia daj plaster z młodym czerwiem jak pociągną ratunkowe to zetnij i daj matki, ale już koniecznie UN. Jak nie pociągnęły ratunkowych to do tygodnia będzie czerw. Teraz pytanie po co ta ramka z czerwiem skoro można poczekać? Dla pszczelarzy którzy mają za plecami ul z czerwiem to najszybszy test, a zawsze jest ryzyko pojawienia się trutówek. Wtedy to ja takiej rodziny nie ratuję, tylko rozganiam.
Marcin
Pszczoły z warre dokarmiam syropem tak jak Marcin pisał na zdjęciu licho widać ,ale plastry są po na około 50% wysokości korpusa pociągnięte, dla pewności jeśli pogoda pozwoli to zajrzę do uli. W wielkopolskich były po jednym lichym ratunkowym, pościęciu ich położyliśmy matki. Trutni u mnie jeszcze sporo. O podłożeniu ramki z młodym czerwiem nie pomyślałem :-(. Matek na pocieszenie pod ulem nie znalazlem,a mam dywanik pod ulem więc trupki wszystkie widać. Czy jeżeli jutro wyjeżdżam na 4 dni to, czy można do ula wstawić 1litr syropu bo nie będę miał nikogo by codziennie dać im po 0,5l??
No to ok, nie zrozumiałem cię dobrze myślałem, że dopiero teraz podłożyłeś drugi raz matki, bo nie było czerwiu. Jak podkladaleś po ścięciu mateczników to powinny być przyjęte bo podkladaleś beznadziejnie bezmatecznej, sprawdź tylko czerw i tyle. Tak na trzy tygodnie po podłożeniu i nawet jak będą po dwa jaja w komórkach to jest ok byle były ładnie poukładane na dnie komórki. Młode matki czasem tak mają, to nie są trutówki. Codziennie też nie musisz podkarmiać nie można zalać gniazda wszystko zależy od wielu czynników, jak masz pożytki to taka przerwa.może być ok. Pszczoły coś tam sobie przyniosą. U ciebie na zdjęciu słabo widać, ale wydaje się że mucha zajmuje cały korpus i idzie na 8 plastrach zwartą ławą, jeśli tak to bardzo dobry znak. Plaster jak jest niewidoczny z pod pszczół to znaczy że woszczarki pracują. Zobacz na zdjęciach u Czarka tam wygląda jakby rodzina już normalnie pracowała i praktycznie zakończyła budowę. Woszczarek u niego nie widać. W twoim ulu wygląda to dużo, dużo lepiej. Jedynie nie wiem czemu ta mucha tak rozbiegana po korpusie, może kitują ten korpus bo z trzciny? Acha zaglądaj jak najmniej, za to możesz lekko unieść ul sprawdzisz wagę i porównasz. A trutnie to też dobry znak.
Marcin
Oglądam zdjęcia ale nadal nie potrafię zrozumieć, na co właściwie patrzę bo naprawdę słabo widać. Na pierwszy rzut oka to wygląda jak jeden pusty korpus z ledwie zaczętymi plastrami, stąd moje obawy. Może to jakiś efekt perspektywy, czy słabej rozdzielczości, nie wiem.
Naszło mnie teraz brzydkie podejrzenie: czy te zdjęcia nie są czasem zrobione z poziomu dennicy ula, czyli spod najniższego korpusu, a nie spod najwyższego jak początkowo zakładałem? Jeśli to z poziomu dennicy, to tłumaczyłoby dlaczego tak słabo widać i dlaczego plastry wydają się takie odległe i malutkie. Ale pojawia się wówczas nowe pytanie: dlaczego niższy korpus nie ma snóz? Jeśli pszczoły zabudują za daleko to będziesz miał duży problem.
> Czy jeżeli jutro wyjeżdżam na 4 dni to, czy można do ula wstawić 1litr syropu bo nie będę miał nikogo by codziennie dać im po 0,5l??
Lepiej dać za mało, niż za dużo. Daj 0.5l, a jak wrócisz za parę dni do dolejesz. Teraz matka musi czerwić. Jeśli zalejesz gniazdo to nie będzie miała gdzie, i skutek będzie odwrotny do zamierzonego.
Mateusz
Możliwe że to przez to że obecnie ul wygląda jakby był na trzech korpusach dwa trzcinowe i nie widoczny korpus drewniany z otwieraną tylna ściana by podłożyć słoik z syropem :). Kiedy należy dokładać snozy do drugiego korpusu trzcinowego??
> Kiedy należy dokładać snozy do drugiego korpusu trzcinowego??
Przed włożeniem pszczół. Snozy to obowiązkowa, nieodłączna część korpusu.
Mateusz
Snozy zawsze wkładałem do obu korpusów przed osadzeniem pszczół. Ale raz uwiązaly mi się w dolnym korpusie, jak się połapałem przestawiłem korpusy i było git. Od tego czasu osadzam rodzinę w ulu ze snozami tylko na górnym korpusie, nawet mam półkorpus wylotka bez snóz. Moje wylotki wyglądają inaczej niż oryginalny i też trochę przeszkadzają w osadzaniu przez wylotek. Po uwiązaniu się kłębu odstawiam górny na bok, a dolny wymieniam na uzbrojony w snozy i kładę górny z powrotem. Raz sobie zapomniałem i podcinałem plastry, które weszły w dolny korpus. Na szczęście tylko troszeczkę.
Marcin
Ale mi się podoba taki warre z trzciny😊😊😊
Cieszę się, że się podobają:)
Aktualizacja z przed paru minut, przeprowadziłem z żoną akcje zakładania snoz na drugie korpusy, a tu taka niespodzianka zdjęcia z wczoraj naprawdę słabo pokazywały stan zabudowy.
https://images90.fotosik.pl/669/9e34035af7adea83med.jpg
https://images92.fotosik.pl/671/d5a7249582c7df70med.jpg
W pierwszym ulu wystawały plastry tylko na środku do 4 cm max, a drugi korpus ładnie widać na fotce. Skróciliśmy wystające plastry i złożyliśmy ule z powrotem
Jeszcze sprzedam ci jak podnosić korpus kiedy nie są przybite snozy w dolnym i nie trzeba używać żadnego drutu i nie wyciągniesz plastrów z dolnego nawet jak będą mostki.
Wsadzasz dłuto między korpusy ale tylko samo ostrze, żeby zerwać kit, którym są poklejone, potem lekko zaczynasz kręcić górnym korpusem trochę w lewo trochę w prawo jakbyś przekręcał śrubę. Poczujesz że zrywają się wszystkie mostki. Wtedy przekręcasz górny korpus pod kątem nawet do 45 stopni i wtedy pochylasz, żeby popatrzyć, albo odstawiasz na jakiś stojak jeśli masz taką potrzebę. Jak kładziesz górny korpus na dolny to też nie kładziesz od razu jeden na drugi, tylko pod kątem 45 stopni i przekręcasz na swoje miejsce. W ten sposób możesz piórem i dymem zagonić pszczoły z musznej rodziny jak się wylewają na korpus i zawsze jest mniej zgniecionych pszczółek.
Szczerze polecam jak ktoś już musi grzebać w ulu, choć lepiej nie kopać wcale, ale z drugiej strony rozumiem, że na początku zżera człowieka ciekawość i che się zobaczyć co tam w ulu się dzieje. Sam też zawsze zerknę do młodej rodziny, choć wiem że nie powinienem.😉
Jeszcze muszę dodać, że tak jak u ciebie jest to ma wyglądać dobrze rokująca rodzina, jeśli jest wystarczająca ilość muchy, to plastry są równe, odciągnięte na pojedynczych snozach, kiedy muchy brak i nie ciągną na cały korpus, to często zewnętrzne plastry są pogrubione, przekręcone. Często sklejone na dwie snozy. Muszę przyznać że odwaliłeś kawał dobrej roboty.
Marcin
Dzięki za ciekawy patent. Dziś rano była spora burza i płyty jako daszki dały radę, czyli ocieplina nie zamokła, ale za to zawiodłem się na takiej siatce do zbierania propolisu bo liczyłem na to, że ją do snóz przykitują i podnosząc ocieplenie bedzię ładnie leżała na korpusie, a pszczoły polepiły siatkę do juty:/
Co do patentu Marcina G. - prawda, działa, ale... zalecam jednak ostrożność. Ten sposób z przekręcaniem świetnie sprawdza się w chłodnej porze. Ale jak jest ciepło to plastry zamiast elegancko łamać się w miejscu łączenia korpusów mogą się rozciągać, i potencjalnie obrywać w niezupełnie przewidywalnych miejscach. A przynajmniej ja miałem takie przypadki, dlatego teraz zawsze używam struny od gitary na drewnianych rączkach.
Kitowanie siatki propolisu do zawartości poduszki to normalka. Ale to słabe kitowanie, bo pszczołom ciężko dosięgnąć wgłąb, więc łatwo odkleić. No i robią to tylko raz, potem już kitują samą siatkę.
Plastry masz już bardzo piękne. Wczorajsze zdjęcia zupełnie nie odzwierciedlały rzeczywistego stanu. A ten "duży problem" o którym wczoraj wspominałem to właśnie wyjście plastrów poza korpus. U Ciebie było jeszcze w miarę łatwo naprawić sprawę, ale za kilkanaście dni mogłoby być nieciekawie, gdyby plastry zaczęły przylegać do niższego korpusu i zawierały miód albo czerw.
Mateusz
Czy mamy się martwić?? Minął tydzień po podłożeniu NU matek do wielkopolskich uli, dziś tam zajrzeliśmy matki są na ramkach znaczy się obie widzieliśmy, ale ani śladu jajeczek czy larw.
Niech koledzy piszą ale z tego co ja wiem jeszcze jest czas. Dobrze że są😉 czyli jak były na oblocie to wróciły.
Jeśli w pobliżu są trutnie, a matki siedzą w ulu, to raczej wszystko dobrze. Czekać, nie panikować. A najlepiej to w ogóle nie zaglądać im tam pod odwłoki, szkoda im stresu dodawać. :)
Mateusz
Matka zachowuje zdolność do unasiennienia się przez trzy tygodnie od wygryzieniu się,.po czym rozpoczyna czerwienie bez względu na to czy jest czy też nie jest unasienniona. Ja sprawdzam czy jest czerw na trzy tygodnie po opuszczeniu matecznika, to w tbh, a do warré zawsze idzie NU, więc sprawdzam jak i kiedy mi się chce, a zazwyczaj nie sprawdzam.
Marcin
Mała korekta warré u mnie to UN, żeby nie wprowadzać w błąd.
Marcin
To ja się może podepnę z ciekawskim pytaniem jak już tutaj jest o matkach. Nie pisałam tego ale jakoś na drugi czy trzeci dzień po treminie wygryzienia się matek w ulach z podziału na pół lotu znalazłam pod jednym ulem(rupciem) młodą matkę martwą, prawie bez nóg i skrzydeł. Czy ta była felerna i ją wywaliły? Czy robotnice od razu robią tego typu "porzadek" wybierając jedną? Czy to matki nim się któraś unasienni już się kasują? Różnie można wyczytać o tych matkach (tak jak z tym że jedni piszą że pszczoła AMM jest jadowita a inni że łagodna). Wiem że to bardzo zagadkowe owady i nigdy się tego nie dowiem na 100% ale cały czas mnie to nurtuje😊 Chyba pszczoły nie są takie durne żeby z kilku matek wygryzionych jako ratunkowe od razu selekcjonować jedną i zostać na lodzie gdy ona nie wróci z lotu?
Poza tym 20 czerwca jak sypałam ten cukier puder specjalnie nie grzebałam (tylko rozsunęłam ramki) ale żadne larwy czy czerw nie rzuciły mi się w oczy (czerw powinnnam szukać poczatkiem lipca). Pszczoły zachowywały się jak mające matkę więc chyba jest ok. Gorzej tylko jak zaczną mi czerwić nieunasiennione😶
To co czytam w mądrych książkach, to matki załatwiają sobie sprawę między sobą i to jest dla nich jedyna okazja do użycia żądeł. Z drugiej strony gdzieś wyczytałem, że.robotnice wspierają te matki które są ich pełnymi siostrami. W ulu zawsze.są grupy siostrzane, po jednej matce, ale innych trutniach, które współpracują ze.soba w celu przetrwania koloni,.ale konkurują w sprawie przekazania genów. Ta teoria oczywiście to nie.moj pomysł, ale zgubiłem namiary na badania, więc proszę potraktować to jako ciekawostkę. Z drugiej strony to co widziałem osobiście to w rojach drużakach widziałem agresywne zachowanie niektórych robotnic w stosunku do pewnych matek. Nie wiem z czego to wynikało, może podczas osadzania roju przez.podest przy użyciu dymu trochę za bardzo wpływamy na ich naturalne zachowania?
Marcin
Bardzo ciekawe co piszesz😊 możliwe że prawdziwe. Ta matka pod ulem to na pewno nie była ofiara mrówek czy ptaka. Możliwe że była tak "załatwiona" właśnie przez robotnice.
A właśnie jak poddać matkę do podzielonego ula w warre jeżeli bym chciał zmienić linie tak jak w wielkopolskich ?? Bo chyba ciężko likwidować wszystkie ratunkowe mateczniki w warre skoro nie idzie obejrzeć każdego plastra, trzeba czekać na tyle długo by każdy było dobrze widać??
Matkę można podać rodzinie na wiele sposobów. Ale są pewna zasady, najlepiej przyjmują beznadziejnie bezmateczne i wiosną w okresie rójek. W warré jest trochę trudniej ale kilka sposobów:
1. Wydzielasz pszczołę rojową i matkę podajesz od razu do macierzaka. Niezbyt pewny, lepiej poczekać 8 dni rozkopać ul wyciąć mateczniki podać matkę.da się
2. Po wydzieleniu pszczoły rojowej możesz zrobić z niej rodzinę w nowym ulu, lub złapać matkę jak nie widzisz to przepuścić przez kratę. Matkę zabijasz i podkładasz nową w klateczce z nie wyłamanym wejściem trzymasz w rojnicy na drugi dzień zwracasz całość do macierzaka. Ryzyko że macierzak zetnie matkę i wyciągnie nową na matecznikach, które już zaczął ciągnąć, albo że się wyroi z tą nową matką, jak zasklepi mateczniki. Dlatego możesz osadzić w nowym ulu z nową matką, a macierzak będzie miał ratunkową.
Najskuteczniej sposób 1 z usunięciem mateczników może być z wydzieleniem lub nie pszczoły rojowej, grunt to pozbyć się starej matki, lub 2 z osadzeniem pszczoły rojowej z nową matką w klateczce.
Marcin
Dzięki za info będziemy wiedzieć na przyszły rok:) Jak długo należy dokarmiać rodzinki w warre?? Póki co nie zeszły na drugi korpus.
Nic nie zastąpi obfitych pożytków, do tego podkarmianie bardzo zależy od warunków lokalnych, ale napiszę jakie są ogólne zasady. Dwie sytuacje 1. rój naturalny=posiada zapasy w wolach, młoda pszczoła, lotna matka, może uciec ale ma więcej energii. 2. wydzielona pszczoła rojowa=młoda pszczoła, mniej zapasów-zależą od poddymiania, mniej energii, matka nielotna, nie ucieka.
Na początku pszczoły tylko budują, potem zaczynają nosić, a matka czerwić, po kilku dniach robotnice muszą karmić czerw, wentylować, latać po pożytek, bronić wylotka sprzątać itd, czyli normalne prace ulowe i coraz mniej jest z tego powodu woszczarek. Pierwsze pszczoły wygryzaja się za ponad trzy tygodnie i cały czas ubywa muchy. Dopiero w drugim miesiącu zaczyna przybywać pszczół, a wtedy mają też coraz więcej czerwiu i innej roboty np gromadzić zapasy na zimę. Najważniejsze dla odbudowy gniazda są pierwsze trzy tygodnie
Wtedy należy lać syrop ile wezmą, nie patrząc na nic. Potem, należy uważać żeby nie zalały gniazda bo matka nie będzie miała gdzie czerwić. Pszczelarstwo jest lokalne, trudno mi podać jakieś dokładne daty, ale u mnie południe kraju, teren mieszany trochę rolnictwa, trochę lasów, wiosną do lipy ciągłe pożytki, ale po lipie sucho to wygląda tak że w lipcu (początkiem) kończy się budowa. Tylko najsilniejsze rodziny jeszcze coś robią. Potem w trakcie podkarmianie na zimę jeszcze coś porobią, bo siedzą w ulu i nie mają co zbierać. I tyle jeśli nie weszły do drugiego korpusu w warré to już nie zejdą. Takie rodziny robią się niebezpieczne na następny rok bo potrafią się wyroić, a nie przejść do dolnego korpusu. Dlatego rodziny na starcie muszą być silne, 1.5 kg to trochę mało. Należy jednak pamiętać, że matka najlepiej czerwi przy ciągłych pożytkach, ale musi mieć gdzie i musi być wystarczająca siła rodziny. Tak więc nie ma przepisu jak na żur.
Marcin
Marcin, dzięki za opis tego co się dzieje po osadzeniu rodzin. Z Twojego doświadczenia, czy rodzina ma szanse na korzystną zimowlę jeżeli jest na przykład na 1,5 odbudowanego korpusu czy lepiej jednak jest dać dwa pełne korpusy łącząc rodziny?
Mam sytuację, w której osadziłem pakiety 20 maja i mam odbudowane po jednym pełnym korpusie, a młoda pszczoła już dosyć intensywnie się oblatywała i zastanawiam się, czego dalej mogę się spodziewać.
Filip
> Wtedy należy lać syrop ile wezmą, nie patrząc na nic. Potem, należy uważać żeby nie zalały gniazda bo matka nie będzie miała gdzie czerwić.
Z początkiem maja wyroiłem rodzinę (pisałem o tym wówczas), tuż przez 3 tygodniami deszczu. Nie lałem syropu, dałem natomiast 2 kg ciasta na dennicę. Nic więcej nie robiłem, i szczerze miałem wątpliwości czy cokolwiek z tego będzie. Dziś to moja najsilniejsza rodzina - latają całymi chmurami wokół ula, zabudowały dwa korpusy i zabierają się za trzeci. Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo.
> czy rodzina ma szanse na korzystną zimowlę jeżeli jest na przykład na 1,5 odbudowanego korpusu
Ja bez problemu zimuję rodziny na 1 korpusie. Unikam tego, ale jak się czasem zdarzy taki maluch to nie łączę - jeśli przed zimą ma 100% zapasów i nie jest zawszony, to nic nie stoi na przeszkodzie tak zimować. Ale to musi być naprawdę pełny korpus, tj. plastry pociągnięte i poszerzone. W praktyce taki korpus poznać po tym, że cokolwiek zaczęło się pojawiać piętro niżej, choćby 5mm plastra.
> osadziłem pakiety 20 maja i mam odbudowane po jednym pełnym korpusie, a młoda pszczoła już dosyć intensywnie się oblatywała i zastanawiam się, czego dalej mogę się spodziewać.
Teraz to już raczej niczego. A przynajmniej u mnie budowanie już się skończyło - jeżyny słabną, dziura pożytkowa za pasem. Teraz już tylko przygotowywania do zimy.
Mateusz
Mateuszu przy pszczołach wszystko wiesz jest lokalne, a początek maja to dużo czasu
Ja początkiem maja miałem rodzinę, która po zimie miała czerw na dwóch plastrach wielkości monety 5zl, zostawiłem w spokoju, przymknąłem wylotek, coby jej nie wyrabowały, a teraz to potęga. Ten rok mam wyjątkowo dobry.
Filipie u mnie nawet w pasiece w górach i na siatce na jednym korpusie + wiatrołap zimowały, praktycznie zawsze było ok. Większe problemy mam z takimi rodzinami na następny rok, bo zamiast schodzić w dół, to wolą zrobić słabą rójkę. 1.5 korpusu w pierwszym sezonie obsiadane na czarno to masa muchy. Teraz to u mnie chyba koniec z budową. Trochę jeszcze pokleją w czasie zakarmianie i tyle. Z leżaków wezmę miód po lipie i będę karmił, zasiedlone warré nic już nie dostają bo jest bardzo silny pożytek lipowy więc i tak nie chcą brać.
Marcin
Dzięki za odpowiedzi, bo nie byłem pewny. 12 kg zapasów zimowych zalecane przez ks. Warré to +/- jakieś 6 plastrów w korpusie, ale nie byłem pewny czy dwa pozostałe to w razie czego nie za mało do zimowli.
Filip
A czy u Was tak jest że skrajny plaster od strony deski jest pusty? Od strony gniazda ma miód. Czyli wyglada to tak jakby pszczoły w ogóle nie zamierzały zaglądać tam zimą i traktowały tę przestrzeń jak ocieplenie?
I jeszcze pytanie ile cm wylotka warre powinnam o takiej porze zostawić słabszej rodzinie. Chwilowe korki są dopuszczalne? Chwilowe czyli mam na myśli pory gdzie jest najwięcej lotów.
Pytam bo dziś zauważyłam dość nerwową wartę przy zakupionym zaypańcu. On jest moją najsłabszą rodziną oceniając po ilości pszczół w ruchu na wylotlu. Pomimo że każda pszczoła która chciała wejść do ula niosła ładunek pułku miała problemy i nie była wpuszczana tak od razu.
Kropaśkowa, korki na wylotku nie są problemem, wylotek przymyka się w okresach bezpożytkowych=rabunki, ale jak nie wentylują to można przymknąć. Na zewnętrznym plastrze nie ma miodu bo albo słaba siła, albo słabe pożytki, albo jedno i drugie. Spiny na wylotku mogą być spowodowane rabunkami, posyp pszczoły na wylotku mąką i pooglądaj co się dzieje, gdzie chodzą. Jeszcze taka uwaga pszczoła rabując PO wyjściu z wylotka wspina się na ul i startuje z wysoka (jest ciężka) zbieraczka startuje bezpośrednio z wylotka.
Teraz kilka słów do Filipa, te 12 kg zapasów podawane przez Opata, należy raczej rozumieć tak: przeciętna rodzina w ulu warré w opatowych warunkach potrzebuje 12 kg zapasów, podczas gdy taka sama ilość pszczoły w ulu Dadanta potrzebuje 14,4 kg( o ile dobrze pamiętam).
Ilość zapasów zależy od lokalizacji i wielkości rodziny, przy czym czym większa rodzina tym mniej pokarmu zużyje w przeliczeniu na jedną pszczołę. Podając za Ostrowską: norma zaopatrzenia rodziny pszczelej w zapasy zimowe wynosi np dla ula wlkp przy 3 obsiadanych ramkach 5,7kg przy 5 ramkach 8kg, dla 8 ramek to 13.2kg a 10ramek to 15.5 kg. Ja przyjmuję że korpus warré to ok 5,5 ramki wielkopolskiej. Tak więc te 8kg na jeden korpus to jest ok, aż nadto, a na dwa 12-14 kg w moich warunkach oczywiście. Większa rodzina będzie pewnie potrzebować jeszcze więcej, ale takiej rodziny, która na zimę obsiadała by trzy korpusy ja jeszcze nigdy nie miałem. Za to młode rodziny na jednym często. Wszystkie zimowały uwieszone na dole korpusu, a część pszczół tworzyła grono w dolnym, niezabudowanym korpusie. W tym roku mam trzy młode rodzinki i nie wiem czy zabudują drugi korpus.
Marcin
> przeciętna rodzina w ulu warré w opatowych warunkach potrzebuje 12 kg zapasów, podczas gdy taka sama ilość pszczoły w ulu Dadanta potrzebuje 14,4 kg( o ile dobrze pamiętam).
Niezupełnie tak. Podaję cytat dla ścisłości:
"W ulu ramkowym o objętości 36 litrów daje się zazwyczaj 15 kilogramów zapasów, a w jego bezramkowym odpowiedniku już tylko 12 kilogramów. Wynika z tego roczna oszczędność 3 kilogramów, inaczej mówiąc jednej piątej.
W dużym ulu, takim jak Dadant, musimy zostawić co najmniej 18 kilogramów - różnica jest w takim przypadku jeszcze istotniejsza."
> A czy u Was tak jest że skrajny plaster od strony deski jest pusty?
Nie. U Ciebie pszczoły najwyraźniej nie dają rady dozbierać zapasów. Akurat zaglądałem dzisiaj do jednego wymierającego ula. Jeszcze dycha, ale "rodzina" to już ledwie garść pszczół. Za to plastry - również te skrajne - pięknie wypełnione i zaszyte miodem.
Mateusz
Dzięki Mateusz, wiedziałem że podasz precyzyjne dane dlatego pozwoliłem sobie na odpowiedź z głowy be sięgania do podręcznika, ale za to normy zaopatrzenia podaję dokładnie za Ostrowska po sprawdzeniu w odpowiedniej tabeli.
Marcin
Rozumiem, ta ilość 8 kg brzmi sensownie, bo faktycznie zbyt duża ilość to też niedobrze.
Dziś, po dwóch tygodniach zajrzałem do mojej mocniejszej rodziny i wygląda na to, że jeszcze coś tam budują w dolnym korpusie. Ta rodzina bardzo intensywnie się oblatywała 2 tygodnie temu i nadal wygląda na dość mocną. Nawet przykitowała korpus do dennicy :)
https://gifyu.com/image/SWTH3
Filip
A ja podglądnełam warre który wydaje się mieć najwięcej pszczół bo jest tam największy ruch i co wieczór siedzą na zewnątrz. Liczyłam na to że sporo zrobiły w drugim korpusie a tu nieatety. Wiszą one w drugim korpusie tak prawie do połowy i oblepiają go całego wraz z dennicą tak że nie widzę czy coś tam budują. Jeśli budują to są to dopiero małe plasterki bo ich wygląd nie wskazuje na to że obsiadają plastry. Do drugiego ula, tego właśnie z nerwową wartą już nie zagladałam bo skoro tamten nie zbudował nic większego w dolnym korpusie to ten tym bardziej. Na rabunek na razie mi to nie wyglada choć siatką zmniejszyłam im wylotek . I... wraca myśl że może jednak moja okolica nie nadaje się na pszczoły😶
Może źle brzmi to zakończenie powyższe ale któryś tutaj kolega miał dużo więcej zbudowane i to już jakiś czas temu. A karmię wydaje mi się odpowiednio. Wiem że to odkłady a nie pszczoły rojowe ale jak patrzyłam na wylotek to spodziewałam się więcej. A tu już za chwilę chłodne noce i koniec budowy.
Odkład a pszczoła rojowa to wg. mnie bardzo dużo zmienia. Ja w tym roku zrobiłem trzy podziały:
1x wyrojenie
2x podział 1+1=3
Wyrojenie zrobiłem w bardzo kiepskich warunkach: wcześnie, dzień przez dwoma tygodniami nieustannego deszczu, do tego rodzina malutka. Nawet syropu nie dałem, tylko rzuciłem im kawałek ciasta. Dziś ta rodzina zabudowała mi 2 i pół korpusa, a na wylotku czarno od pszczoły o każdej porze dnia.
Jeśli idzie natomiast o podziały 1+1=3, to w obu przypadkach starałem się działać książkowo, biegałem, dokarmiałem, cudowałem... Jedna rodzina obecnie jest na skraju wymarcia, a druga zbudowała może pół korpusu i jest wielkościowo bardzo średnia.
W poprzednich latach testowałem też podziały pojedynczego ula, i również obserwowałem że tak utworzone rodziny są leniwe i anemiczne.
Mój wniosek na ten rok jest taki, że z mnożeniem w Warré nie ma absolutnie co kombinować: wyroić z silnej rodziny, wrzucić do pustej skrzynki i tyle. Tak potraktowana rodzina ma niesamowitego kopa. A jak człowiek cuduje, uprawia pszczele feng-shui i synchronizuje się z fazami księżyca to wychodzą leniwe słabiaki.
Mateusz
No ja się już zastanawiam tak luźno, jak to robić żeby mnożyć pszczoły tylko wyrajaniem. Niby teraz pilnuje żeby nie były głodne ale wydaje mi się że samo nie rabowanie z miodu i karmienie to nie jedyny czynnik zapewniający silne rodziny na zimę i co dalej za tym idzie nadające się do wyrojenia wiosną. Tutaj chyba jest jeszcze jakiś ważny czynnik pszczeli, tkwiący w samych pszczołach które za długo są hodowane w szkodliwej dla nich selekcji. Pisane zresztą było o tym już dużo przez Was. Ty Mateuszu i szczególnie Marcin macie takie "swoje" pszczoły (mam na myśli genetyke). Moje to zupełny przypadek.
Wczoraj z żoną robiliśmy przegląd. Wielkopolskie obie matki czerwia i jest sporo jajeczek, ale musimy zacząć podkarmiać bo w obu zapasów praktycznie nie ma. W ulach warre sytuacja podobna jak u Kropaśkowej, czyli plastry na jednym korpusie, w drugich wiszą girlandami , a nie widać by ciagneły plastry.
Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.