Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.
Stanowisko w sprawie udziału pszczelarzy w bieżących protestach rolniczych w związku z formą i hasłami obecnymi na protestach. Zachęcam do przeczytania i ewentualnie rozpowszechniania, podpisania lub konstruktywnego skomentowania.
https://pszczelarstwo.pl.eu.org/stanowisko/
Nie wiedziałem o tych protestach (a tym bardziej o ruchu protestujących przeciwko protestom). Warreiści to głównie amatorzy, zazwyczaj zupełnie poza handlowym światem gospodarki towarowej, więc to grupa mająca niewiele do powiedzenia w podanym kontekście. Niemniej uważam, że przedstawione w podanym linku stanowisko wydaje się bardzo logiczne i pragmatyczne. Ale moja opinia nic nie znaczy - i pewnie lepiej że tak jest, bo wg. mnie w ogólnopojętym interesie pszczoły należałoby większość pasiek w ogóle zlikwidować. :-)
Ukraińskiego miodu nie znam, ale przypuszczam, że jest nie gorszy od Polskiego. Pożytków per pszczoła u nich więcej, więc chyba może być tylko lepiej? Szczególnie teraz, kiedy pasiek u nich ubywa z każdym dniem...
Ale ostatecznie najwięcej do powiedzenia ma konsument, bo to on przecież decyduje o tym, czy finansuje miód polski, ukraiński, czy jeszcze miodopodobny produkt azjatyckiego przemysłu.
Mateusz
> Nie wiedziałem o tych protestach (a tym bardziej o ruchu protestujących przeciwko protestom). Warreiści to głównie amatorzy, zazwyczaj zupełnie poza handlowym światem gospodarki towarowej, więc to grupa mająca niewiele do powiedzenia w podanym kontekście.
To nie wiem, czy to dobrze. Zważywszy, że gospodarka towarowa ich dotyczy i ma wpływ na ich pszczoły. Dodam tylko, że w podanym linku jest też wersja dźwiękowa, gdzie dokładam trochę mojego komentarza, dlaczego w Polsce pszczelarstwo "amatorskie" lub "hobbystyczne" jest źle postrzegane i nie oddaje "ducha" tej nazwy.
Mateusz w Polsce konsument który kupuje miód gdzie indziej niż u lokalnego pszczelarza tak na prawdę nie wie co kupuje. Drbina pośrednictwa i fałszowanie prawdziwego pochodzenia.
A jak kupuje u lokalnego pszczelarza (którego nie obserwuje na pasiece co robi, co i jak stosuje i gdzie wywozi pszczoły) to czy ma wtedy pewność co kupuje?
Warroza oczywiście że nie ma. Odniosłam się tylko do tego co napisał Mateusz o tym że konsument decyduje czy kupuje miód polski, ukraiński czy azjatycki. Wiem z pierwszej ręki że konsumentom nie mówi się skąd jest to co jedzą.
Rozumiem. Chciałem tylko zauważyć, że tzw. "lokalny polski pszczelarz" na "bazarze" lub "przy furtce" może sprzedawać miód, co do którego można mieć wątpliwości. W tym również w tym aspekcie, który Ty poruszyłaś wyżej.
> Mateusz w Polsce konsument który kupuje miód gdzie indziej niż u lokalnego pszczelarza tak na prawdę nie wie co kupuje.
Ostatni raz miód w PL kupowałem jakieś 25 lat temu więc nie jestem na bieżąco, ale google podpowiada że aż tak źle jak piszesz chyba nie jest, a będzie lepiej:
https://www.gov.pl/web/wijhars-bydgoszcz/znakowanie-miodu---wazne-zmiany-przepisow-prawa-w-zakresie-znakowania-miodu-krajem-pochodzenia
Przy czym rozumiem oczywiście, że fałszerstwo jest osobnym problemem, i że lokalny pszczelarz może po cichu dolewać do miodu jakichś obcych mieszanek lub chemikaliów i nadal sprzedawać ten miód jako "swojski, lokalny i naturalny", ale to problem zupełnie osobny, który jest niezależny od tego czy kupujemy miód w markecie czy u pszczelarza, i niezwiązany z protestami o których wspomina Warroza.
Nie wiem zresztą, czy jest rozwiązanie na problem fałszerstwa i nielegalnych (tj. niejawnych) domieszek. Stuprocentową pewność możemy mieć chyba tylko w sytuacji, kiedy miód sami zebraliśmy z własnego ula... Choć w sumie nawet wtedy nie do końca wiemy, gdzie pszczoły latały i czy nie zwlokły od sąsiada jakiegoś roundupa do plastra.
Mateusz
Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.