GłównaSchematKsiążkiLinkiForum
skocz do końca odpowiedz lista wątków

Podział/wyrojenie/co by było gdyby.

Muszę przemyśleć moją sytuację z pisanym głosem rozsądku więc tak: W moim ulu mogę zastać: ~zwyczajną odbudowę plastrów i czerw ~to co powyżej plus mateczniki rojowe ~brak matki (nie wygląda) Jest 16dni,17dziś od pozbawiania ich czerwiu. Jeśli są mateczniki rojowe to wiadomo, muszę wyroić jaknajszybciej. A co jeśli nie ma mateczników a ja bym je wyroiła sztucznie/podzieliła?? Powinnam zaczekać jakoś uwzględnić to że miały zabrany czerw? Nie widzę u nich osłabienia. Jedynie plus, bo ustało wyrzucanie felernych pszczół. Dlaczego taki pośpiech: bo w tym roku już rozkwita mniszek i sady, gdzie po inne lata kwitło to w maju. A u mnie właśnie to jest chyba najważniejszy pożytek. Akacja jest króciutko i raczej też będzie wcześniej. No i trutni mam dużo. Utworzą się dwie małe rodziny ale będą mieć dużo czasu na rozwój.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Wydaje mi się, że warto odczekać aż pierwsze robotnice się wyklują, bo to one będą miały za zadanie odchować i wykarmić nową matkę. Czyli wyroić za jakieś 4-5 dni (chyba, że są już mateczniki, to wtedy oczywiście nie ma wyboru). A Twój pośpiech wydaje mi się zasadny. W tym roku wszystko dzieje się dużo szybciej i wcześniej. Ja też przygotowuję się powoli do wyrajania. Jeśli nie będzie załamania pogody to czuję, że za dwa, trzy tygodnie zaczną się intensywne rójki. Póki co prewencyjnie rozstawiłem dwie rojołapki i podsunąłem wiatrołapy rodzinom, które ich jeszcze nie miały. Mateusz
e5c048e5d87ee933 75ccafd25896d523 c1fdf24e30db0036 71cec59cb7ec187f b9b788d434c56e64 61111ad404cc62c5 2968d51d31bc7d57 533cc79264ff0590
Wszystko dzieje się szybciej ale prognozy są takie sobie. Mnie dwie rodzinki przez cztery dni odbudowały po 3 ramki węzy, tempo szalone. Wczoraj dostały po pełnym korpusie pod spód gniazda, sobie na spokojnie do akacji przejdą z gniazdem na dół a ja stare ramki wywalę z gniazd. Tylko ta pogoda, za dwa tygodnie 10-15 stopni max, może przynajmniej natura trochę wyhamuje bo jak to będzie tak dalej zapierdzielać to będę pszczoły na zimę w czerwcu karmił.
Ja już wiem więcej. Wzięłam moje starsze dziecko [prawie 6lat;)] i zaglądnęłam do ula. Nie widziałam mateczników ale prawie odbudowane to co było zabrane [tak 3/4 długości choć chude jeszcze te plastry) i czerw gdzie się da. U góry w darowanym korpusie i na dole tam gdzie było miejace. W nowych plastrach nie widziałam. Według mnie sporo jest czerwiu trutowego. Nie mam pojecia czemu aż tak dużo. Może to normalne skorp mają dużo jedzenia. Jest on raczej skrajnie położony (boczny plaster lub rogi na dole innych) i poza nim czerw pszczeli widziałam placami. Na garbaty chuyba to nie wygląda. Mam wrażenie jakby pszczołom skończyło się miejsce na czerwienie. Chyba że od góry zaczynają w nowych plastrach. Zrobię więc tak że poczekam aż wygryzą się pierwsze pszczoły z nowego czerwiu i dostosuję to do pogody. Muszę koniecznie nauczyć dzieci robić zdjęcia....
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Tymi ostatnimi działaniami mocno rozmieszałaś im organizację, więc się dziewczyny przeorganizowały jak mogły, z naciskiem na jak najszybsze czerwienie bo to dla nich obecnie priorytet. Ta reorganizacja będzie posuwała się stopniowo, jak się wyklują pierwsze nowe robotnice to rodzina znów sobie to i owo poprzenosi, dobuduje i poukłada lepiej. Dla Ciebie najważniejsza informacja na dziś to brak matecznika. Czyli nie ma stresu, możesz spokojnie poczekać kilka dni, i wtedy w zależności od pogody myśleć co dalej. Póki co jest dobrze. :-)
> Muszę koniecznie nauczyć dzieci robić zdjęcia....
Mój najstarszy (lat 7) nie ma problemu z robieniem zdjęć tak ogólnie, ale nie w rękawicach. W rękawicach to i ja mam duży problem. On za to bardzo skutecznie pełni rolę operatora podkurzacza. Mateusz
U mnie dziś jest ostatni dzień bardzo ciepłej pogody a później ma być tak sobie. Pszczoły będą latać przy9°C jak je znam, ale wolałam dziś na szybko je obejrzeć. Ładna pogoda, dużo pszczół "w polu". Tak myślę czy powinnam je wyroić czy podzielić. W górnym korpusie mają dużo zapasów i po odymieniu raczej znajdzie się tam matka. W dolnym korpusie trochę zapasów i nowe plastry. Tak krążą moje myśli bardziej wokół podziału, ale nie do końca wiem jak to zrobić. Warre opisuje metodę z podaniem matki. U mnie raczej lada chwila w nowych plastrach pojawi się czerw o ile już nie ma tam jakichś jaj. Matki nie chce kupować. Chcę żeby genetyka tej matki mogła się wykazać. Może było by to lepsze gdyby każda rodzina startowała z czymś niż jedna na żarcie na ful a druga dechy. Tylko jak w miarę uczciwe podzielić pszczoły?. Co ze zbieraczkami wracającymi na swoje "miejsce". Mam zrobić dokładnie tak jak pisze Warre tylko bez podawania matki??? [Oczywiście mowa o sytuacji gdy w dniu rojenia stwierdzę stan podoby do dzisiejszego] Warroze mam na te chwilę w defensywie więc nie zależy mi na działaniu przeciwwarrozowym.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Podział nie motywuje pszczół. Są podzielone, ale nie wiedzą, że mają zabrać się do roboty, i tak sobie wegetują, budując od niechcenia. Takie są przynajmniej moje obserwacje. Robiłem zarówno sztuczne wyrojenia, jak i podziały. A podziały testowałem zarówno z jednej rodziny, jak i z dwóch. Nie mam statystyk, ale na czuja strzelałbym, że przy wyrojeniach w 90% był sukces (brak sukcesu to kiedy stara rodzina nie zdołała odchować nowej matki, lub odchowała ale matka zginęła podczas lotu godowego) i pszczoły budowały bardzo intensywne. Przy podziałach to: dzieląc jeden ul miałem zawsze dwa słabiaki, które źle zimowały. Dzieląc metodą 1+1=3 źródłowe rodziny dobrze to znoszą, ale ta bezmateczna z trudem przezimowała. Na żadne podziały już mnie nikt nie namówi. Mateusz
Aha. No to skoro tak to spróbuję wyroić. Jest szansa że mi się nie uda?? Że nie zakumają o co chodzi?? I czy wykorzystać korpus z suszem czy lepiej go zostawić na inną okoliczność??
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Mi nigdy nie udało się nie udać. Tzn. bywało, że pszczoły z nowego ula od razu wypełzały, ale to dlatego że matka mnie ubiegła i zwiała z rójką ciut wcześniej. Korpus z suszem myślę, że możesz wykorzystać jak najbardziej, skoro taki masz jeszcze pod ręką. Żywej warrozy w nim już na pewno nie ma a pszczoły będą miały mniej roboty i może coś zaczną w drugim korpusie. Jedyne co, to nie będziesz mieć przez to przerwy w czerwieniu, ale na tym Ci już nie zależy, więc czemu nie. Zrobiłbym to jednak dwuetapowo: najpierw wyrojenie do dwóch pustych korpusów, potwierdzenie, że rodzina jest spokojna, i wtedy dostawienie im na górę korpusu z suszem. Bo jeśli wyroisz bezpośrednio do zabudowanego korpusu to nie będziesz w stanie oszacować ilości przeniesionych pszczół. Mateusz
Dziękuję za ważną uwagę :) puki co odpuszczam. Raz że dam im czas na wygryzienie się części nowych pszczół tak jak radziłeś, a dwa, że właśnie teraz jest u mnie sad i mniszek w pełni rozkwitu. Trudno. Marzyło mi się założyć nową rodzinę na sad a będzie jakiś inny moment po. A jeszcze pytanie. Jak pszczoły zajmują dwa korpusy to robią mateczniki rojowe na dole drugiego czy w pierwszym, (górnym znaczy) też mam zawsze patrzeć? Bo co innego zajrzeć pod ostatni budowany korpus a co innego rozbierać ul.
406baef6d0212298 f8f75b2bc0a0825c ce79782366d83e8d bfdf896c0594f681 5ef0d6badc064bb2 5fe5bb92af94316d 164d0d719e466ec7 b266c1bafe38c6bf
Mateczniki rojowe są budowane pionowo w dół w ilości dużej a nawet bardzo. Jeśli masz przestrzeń w pierwszym korpusie to i tam wybudują ale jak jest w pełni zabudowany to będą ciągnęły je na dole.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Specjalistą matecznikowym nie jestem, napiszę co wiem (a raczej co myślę, że wiem): Mateczniki u mnie zawsze były w dole plastrów, w którymś korpusie gniazdowym. Tzn. jeśli czerw jest w górnym i dolnym korpusie, to mateczniki mogą pojawić się w obu. Korpus w pełni zabudowany nie jest dla nich problemem, bo mateczniki potrafią wcisnąć w uliczkę między dwoma plastrami, a do tego lekko pochylić w razie potrzeby. https://images89.fotosik.pl/715/404f558e89119855.jpg Matecznik na środku plastra wśród czerwiu też może się zdarzyć, ale to raczej oznaka desperacji (czyt. matecznik ratunkowy). Jeśli gotuje się rójka, to tych mateczników zazwyczaj jest kilka. Jeśli jest tylko jeden lub dwa, to raczej planują uciukać swoją matkę (cicha wymiana). Ale ostatecznie pewność można mieć tylko do jednego: "z pszczołami nigdy nic nie wiadomo". Mateusz
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
> A jeszcze pytanie. Jak pszczoły zajmują dwa korpusy to robią mateczniki rojowe na dole drugiego czy w pierwszym, (górnym znaczy) też mam zawsze patrzeć? Bo co innego zajrzeć pod ostatni budowany korpus a co innego rozbierać ul.
Moim zdaniem możesz przyjąć takie założenie mocno uproszczone. Zaglądasz pod korpus na dół i jeżeli na dole plastrów nie ma mateczników, to przyjmujesz, że na 90% nie ma także wyżej i ryzykujesz. ;) To jest nawet metoda zawodowców gospodarujących na samych niskich korpusach, którzy nie mają czasu przeglądać każdą podejrzaną o nastrój rojowy rodzinę. Wspomnę jeszcze o jednym czynniku, który zaburza powyższe uproszczenie, a o czym nie wspomnieli przedmówcy. Pszczoły mogą chętniej budować mateczniki na świeżym wosku niż przerabiać stary plaster. Na takim plastrze jeżeli byłby np. jeden młody a reszta mocno stare, to można się spodziewać na tym świeżym większości mateczników. A to widzę Mateusz, że trochę tych ramek też stosujesz. Czytałem kiedyś, że stosujesz do osadzenia nowej rójki. Ja poza tym faktem widzę np. takie plusy: Można zrobić inspekcję, jak nie wiadomo o co chodzi, a jest podejrzenie, że może się dziać coś, co byśmy nie chcieli np. XXXX. Zamiast X wstawić dowolne słowo - do wyboru np. rójka (jeżeli ktoś nie chce puszczać wolno pszczół), choroba np. czerwiu, sprawdzenie, czy są jaja. Może być też przydatne jeżeli ktoś stosuje jakąś selekcję i robi np. testy na higieniczność. Kilka rzeczy pewnie by się jeszcze znalazło, co nie miałoby wiele wspólnego z eksploatowaniem produkcyjnym pszczół i chęcią manipulowania i prowadzenia pszczół w tym kierunku. Swoją drogą można by założyć wątek: ramki w systemie Warre: za i przeciw. ;)
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> A to widzę Mateusz, że trochę tych ramek też stosujesz.
Stosowałem. Dziś już nie stosuję (zdjęcie jest sprzed paru lat). Tzn. w obecnych korpusach może jeszcze jakieś ramki się gdzieś znajdą, ale jeśli są to wylecą jak tylko korpus do mnie wróci.
> Czytałem kiedyś, że stosujesz do osadzenia nowej rójki.
Nie nie. To jest jeden ze sposobów, które przetestowałem (raz). Nazywam to sposobem "ramki w ramkach". Nie polecam. Zbudowałem to: https://imgpile.com/images/NehmpG.jpg To są ramki Dadantowe, w które wmontowałem rameczki Warré. Włożyłem te ramki do paru Dadantów z początkiem maja. Po dwóch tygodniach węza była już rozszerzona i zawierała czerw oraz trochę zapasów. Wtedy przeniosłem wszystko do Warré (razem z obsiadującymi pszczołami). Zadziałało, ale co się narobiłem to moje. Dziś nie widzę w ramkach sensu. Tzn. rozumiem, dlaczego ktoś może chcieć ich używać - bo kontrola, zaglądanie, ciekawość, ratowanie trutówek, wymiana zapasów między ulami, itd. Ale to wszystko czynności, których ja tak czy inaczej nie chcę robić - bo zasadniczo wybrałem Warré właśnie po to, żeby takimi rzeczami nie uprzykrzać sobie życia. Poza tym, wkładając ramki do snozowego Warré zmniejszamy pojemność ula o 15%. Jeśli kto pasjonuje się ramkami to oczywiście fajnie i gites, ale jeśli już upierać się na ramkowy ul ludowy, to Emil Warré podpowiada, że ul należałoby powiększyć o 3 i pół centymetra z każdego boku a ilość plastrów (tj. ramek) zwiększyć z 8 do 9. Wtedy jest dodatkowe miejsce na same ramki, a także trochę więcej zapasów (Emil twierdzi, że rodzina w ramkowcu zjada więcej miodu, niż taka sama rodzina w snozowcu - czy ten konkretny punkt jest prawdą przyznam, że nie wiem). Mateusz
e5c048e5d87ee933 75ccafd25896d523 c1fdf24e30db0036 71cec59cb7ec187f b9b788d434c56e64 61111ad404cc62c5 2968d51d31bc7d57 533cc79264ff0590
"(Emil twierdzi, że rodzina w ramkowcu zjada więcej miodu, niż taka sama rodzina w snozowcu - czy ten konkretny punkt jest prawdą przyznam, że nie wiem)." Gdzieś czytałem ostatnio, że to prawda w ramkowcu są większe puste przestrzenie do ogrzania między ramkami. Pszczoły same z siebie budują ciaśniej. Ramki są dobre dla pszczelarza dla pszczół już niekoniecznie. Youtuberzy też korzystają z dobrodziejstwa ramki, mogą grzebać w ulu co drugi dzień i "dokształcać" początkujących.
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
Jeżeli chodzi o te wszystkie zawijasy plastrów, to stawiam hipotezę, że pszczoły budują plastry spontanicznie i w dużej mierze losowo. Oczywiście później powstaje z tego emergentna struktura, która pełni określone funkcje, ale poszczególne jej elementy mogą być zbudowane bardzo różnie. Innymi słowy, dokładnie identyczna rodzina przy identycznych warunkach początkowych środowiskach zbuduje za każdym razem inną strukturę, a możliwości jest tak dużo, że jedną z nich jest coś podobnego do zabudowania przypominającego plastry w ramkach, które powstałyby w pełni spontanicznie. W końcu na tej zasadzie najpierw opracowano snozy, a później ramki. Na obserwacji struktur powstających spontanicznie. Jeszcze nikt mnie nie przekonał argumentami, a tym bardziej nie dostarczył świadectw empirycznych, że to zaplanowana przez pszczoły struktura coś jak kształt komórki lub zaplanowana funkcja procesu gromadzenia zapasów miodu na zimę.
> Poza tym, wkładając ramki do snozowego Warré zmniejszamy pojemność ula o 15%.
Jak wiesz, nie uważam to za szczególny problem. Emil był mocno przywiązany do swoich wymiarów ula. Rozumiem to (każdy twórca jest przywiązany do swojego pomysłu, na bazie którego powstało dzieło, które uważa za lepsze rozwiązanie od innych), ale sądzę, że w tym wypadku rodzina pszczela jako superorganizm charakteryzuje się dużą elastycznością. A zatem dzieło to można rozwijać, zmieniać, testować inne manipulacje. Pszczoły powinny mieć po prostu wystarczające zapasy, do których mogą mieć dostęp zimą, aby móc przetrwać do pierwszych większych pożytków na wiosnę. To można osiągnąć za pomocą różnych kształtów. Zresztą spontanicznie pszczoły też wybierają bardzo różne struktury. Np. w Galicji hiszpańskiej zaobserwowano, że dziko żyjące pszczoły bytują w dość wąskich słupach telegraficznych: https://warroza.pl/dobre-siedliska-dla-pszczol/
> Zadziałało, ale co się narobiłem to moje.
Fakt, tu się narobiłeś, ale zaplanowałeś to sobie jako takie przedsięwzięcie. Ja bym po prostu wstawił ramkę z pokarmem do korpusu Warre. To miałem na myśli. Co ciekawe, ja stosuje ramki głównie dokładnie z tego samego powodu, co Ty głównie nie stosujesz. Z powodów Leniwego Pszczelarstwa (Lazy Beekeeping). Czyli, aby nie narobić się, a pszczołom zapewnić możliwie dużo spokoju i "kultury" podczas jakiś zabiegów. Testowałem zresztą dziką zabudowę nie raz i nie dwa w ulach o rozmarach zbliżonych do Warre, japończyków, kószce, lub ulach typu KTBH, i taki sposób wydawał mi się w efekcie bardziej problematyczny (to znaczy miałem przy nim więcej niechcianej pracy).
> Pszczoły same z siebie budują ciaśniej.
W zależności od rozmiaru komórki budują różnie i ramki, które stosuję to uwzględniają. Ale w pewnym zakresie pszczoły jak mniemam, są dość mocno elastyczne i mają sporo możliwości, aby budować plastry po swojemu. W końcu węzę stosuje tylko połowicznie i nie mieszam im, a mają w pewnym ograniczonym zakresie pokrzywione plastry i tak. p.s. Ciekawostka. To, że mniejsza komórka niż większa sprzyja oporności na dręcza, nie zostało empirycznie potwierdzone dotychczas.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Gdzieś czytałem ostatnio, że to prawda w ramkowcu są większe puste przestrzenie do ogrzania między ramkami.
Tak 100 lat temu twierdził Emil. Dziś jednak wiemy, że pszczoły nie ogrzewają wnętrza ula, a tylko środek kłębu. Dlatego nie jestem przekonany co do szkodliwości ramek w kontekście stricte termicznym.
> W końcu na tej zasadzie najpierw opracowano snozy, a później ramki. Na obserwacji struktur powstających spontanicznie.
Tu fajny przykład spontaniczności na snozach: ja suwmiarką mierzę każdą snozę, kontroluję rozstaw żeby było wszystko prościutko i równolegle, nawet potrudziłem się o zrobienie kilku snoz z profilem w kształcie litery "V", żeby zachęcić pszczoły do prostych plastrów... a one i tak mi na złość w poprzek robią. :-) https://images92.fotosik.pl/717/3ea5c72dfadbf4b2.jpg Zastanawiam się zresztą nad testowaniem korpusów bez snoz, tylko z patyczkami od szaszłyków na wylot, jak w japończykach. Może w przyszłym roku.
> Fakt, tu się narobiłeś, ale zaplanowałeś to sobie jako takie przedsięwzięcie. Ja bym po prostu wstawił ramkę z pokarmem do korpusu Warre.
Hmm, ale tę ramkę to skąd byś miał? Bo tutaj chodziło o przeszczepienie pszczół z Dadantów do Warré. :-)
> Czyli, aby nie narobić się, a pszczołom zapewnić możliwie dużo spokoju i "kultury" podczas jakiś zabiegów.
Różnica w naszych podejściach rozbija się jak sądzę o "jakieś zabiegi" - bo ja zabiegów wewnątrz gniazda (już) nie robię. Obecnie to już nawet nie podnoszę przekładki ani nie rozdzielam korpusów. Ale nie zawsze tak było - moje pierwsze Warré były w 100% wypełnione ramkami, bo tak byłem nauczony po Dadantach. Wydawało mi się wtedy, że tak będzie prościej, no bo jak to tak, bez ramek działać. No i zaglądałem okresowo do uli, liczyłem ilość miodu na plastrach, oglądałem czerw, czasem przenosiłem ramki między ulami. Z czasem, powoli rezygnowałem z takich działań i stopniowo ograniczałem ilość ramek w ulach. Np. dwa lata temu jeszcze używałem sporadycznych ramek po bokach uli, żeby łatwo zabrać pszczołom nieco zapasów - albo dla siebie, albo dla innych pszczół. Ale dziś nie robię już zupełnie nic w gniazdach, a ule traktuję jak "czarne skrzynki". Raz albo dwa w roku zaglądam pod najniższy korpus, czasem przechodząc przy ulach zerknę na wylotek, czasem coś wyroję wiosną, a jesienią zdarza mi się zabrać jakiś korpus miodu. I tyle. Sposobów na pszczelarstwo jest wiele, i każdy pszczelarz ma swoje podejście. Mi taka ekstremalnie ograniczona wersja bardzo odpowiada. Jedyne, co jeszcze nieco mnie uwiera, to leczenie (bo czasochłonne), ale pracuję nad tym. Mateusz
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
> Tu fajny przykład spontaniczności na snozach. :-)
Ot kolejny fajny przykład. Mamy skłonność jako organizmy do polegania na tym co częściej obserwujemy jako na prawidłowościach nawet robimy z tego prawa naturalne (choć to możliwości), a z kolei rzadsze przypadki uznajemy za aberracje. Jak pszczoły dostaną takie puste pudełko, na chłopski rozum wynika, że o wiele większe jest prawdopodobieństwo, że pobudują niezgodnie z życzeniem pszczelarza. Co nie znaczy, że jakby im akurat wyszło zgodnie, to by było jakoś źle. No leczenie to już właśnie jakiś zabieg jak najbardziej.
> Zastanawiam się zresztą nad testowaniem korpusów bez snoz, tylko z patyczkami od szaszłyków na wylot, jak w japończykach. Może w przyszłym roku.
Testowałem. Dla mnie to tragedia. ;) Nic się nie da z tym zrobić, o ile chce się coś zrobić. Przecinanie drutem dzikiej zabudowy i uszkadzanie przy tym pszczół oraz ich stresowanie to nie dla mnie zabawa. ;) Dodam, że staram się robić coś przy pszczołach tak, aby nie uszkodzić ani jednej pszczoły.
> Ale nie zawsze tak było - moje pierwsze Warré były w 100% wypełnione ramkami, bo tak byłem nauczony po Dadantach. Wydawało mi się wtedy, że tak będzie prościej, no bo jak to tak, bez ramek działać.
To moja droga jest odwrotna. hehe :) Zaczynałem od dzikiej zabudowy, później braku węzy, a skończyłem na ramkach i nie gardzę także węzą jako dodatek. :) Z tym że wciąż wydaje mi się, że teraz mniej przeszkadzam pszczołom. Nie upieram się jednak, że zatoczę kiedyś koło i wrócę do całkiem pustych pudełek. O ile nic nie trzeba będzie robić przy pszczołach, aby cieszyć się nimi w ogrodzie. Na razie w Polsce mamy moim zdaniem jedne z najgorszych warunków na świecie do tego typu przedsięwzięcia.
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
À propos przypomniałem sobie, że mam fotkę z ula Warre. Tutaj pszczoły same wybudowały akurat w sposób dość zbliżony do idei snóz i ramek. https://warroza.pl/rozne-zdjecia/#&gid=1&pid=1
Cześć, mam pytanie natury ogólnej Czy ktoś już coś wyroił w tym roku? Niestety ale obecny sezon pod kątem pogodowym jest lekko nieobliczalny. Zastanawia mnie kiedy ogólnie będzie dobra pora na wyrojenie rodziny. U mnie jeszcze siedzą na niecałych dwóch korpusach. Jak zaglądałem od spodu w dolny korpus to zaczerwione było na grubo, miseczek matecznikowych nie zaobserwowałem. Nowy ul mam już prawie gotowy, zostało jeszcze poduszkę zrobić i git. Eksperymentalnie nowy ul powstał w koncepcji 5x półkorpus, zobaczymy co to z tego wyjdzie. Snozy zakupiłem od sympatycznego pszczelarza, który robi korpusy warre na sprzedaż z pasieki Pszczółkowo. Wczoraj z córką robiliśmy startery woskowe na snozach, co by się zabezpieczyć przed meandrującymi plastrami. W ubiegłym roku dało to dobry rezultat, górny korpus był ze starterami i zrobiły równe plastry, w dolnym nie dawałem i trochę pokleiły. tymczasem Dawid
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Czy ktoś już coś wyroił w tym roku?
Ja czekam. Dwa dni temu spadł u mnie śnieg... W nocy -3, w dzień 8.
> Zastanawia mnie kiedy ogólnie będzie dobra pora na wyrojenie rodziny.
Nie ma pośpiechu, daj jej najpierw zabudować 2 pełne korpusy. Poczekaj, aż snozy trzeciego korpusu zapełnią się od spodu pszczołami. Jak wyroisz za małą rodzinę, to na zimę zostaniesz z dwoma słabiakami. A do wyrojenia trzeba ze dwa dni dobrej pogody, więc cierpliwości - za dwa, trzy albo cztery tygodnie na pewno trafi się okazja.
> Snozy zakupiłem od sympatycznego pszczelarza, który robi korpusy warre na sprzedaż z pasieki Pszczółkowo. Wczoraj z córką robiliśmy startery woskowe na snozach, co by się zabezpieczyć przed meandrującymi plastrami.
Tak, startery działają bardzo dobrze. Pytanie tylko, czy proste plastry są do czegokolwiek potrzebne? Najlepiej ich nie ruszać, a pszczołom dać spokój. W tym kontekście wszystko jedno, czy siedzą na prostych, czy powykrzywianych plastrach. Mateusz
406baef6d0212298 f8f75b2bc0a0825c ce79782366d83e8d bfdf896c0594f681 5ef0d6badc064bb2 5fe5bb92af94316d 164d0d719e466ec7 b266c1bafe38c6bf
> Snozy zakupiłem od sympatycznego pszczelarza, który robi korpusy warre na sprzedaż z pasieki Pszczółkowo.
To ta pasieka: https://pasiekapszczolkowo.pl Na ich stronie nie znalazłem nic o Warre. Być może to ktoś inny. Dlatego pytam bo snozy by mi się przydały. Edit: Już znalazłem. To ci od ula ze snozami a'la Hoffmanowskimi. https://www.olx.pl/d/oferta/ul-warre-ul-bezramkowy-ul-snozowy-CID757-IDWelTZ.html?reason=seller_profile
>Pytanie tylko, czy proste plastry są do czegokolwiek potrzebne?
Pszczoły wiedza lepiej jak budować. Uważam, że gołe deski są wystarczające. Na pewno je dobrze ogarną. :)
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
> Zastanawia mnie kiedy ogólnie będzie dobra pora na wyrojenie rodziny.
U mnie ta odpowiedź jest prosta. Wtedy kiedy zobaczę pierwsze zasklepione rojowe mateczniki, czyli w zaawansowanym stadium rojowym. Uważam, że przy jakichkolwiek podziałach to jest zdecydowanie najlepszy termin. Jak nie ma takich mateczników, to nie dzielę wcale. Bywa tak, że pojawiają się miseczki i jaja, ale w międzyczasie rodzina rezygnuje z chęci rojenia się (wydaje mi się z powodu pogody lub kwestii pożytków, ale to moje gdybanie). Dlatego nie sugeruje się miseczkami i jajami w miseczkach. Spróbuję w tym roku metody opisanej na tym forum. Jej idea spodobała mi się, choć mimo wszystko nie nazywałbym tego sztuczną rójką, a takim pakietem plus. ;) Nie mamy bowiem żadnej pewności, a można mieć wątpliwości, że pszczoły podzielą na rojowe i macierzakowe tak jak same by się podzieliły. A co piszą na ten temat Francuzi Mateuszu? Czy oni uważają, że w tej metodzie głównie robotnice rojowe idą z matką na górę?
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> U mnie ta odpowiedź jest prosta. Wtedy kiedy zobaczę pierwsze zasklepione rojowe mateczniki, czyli w zaawansowanym stadium rojowym.
To jest bez wątpienia najlepsza pora, bo w pełni zgodna z pszczelim nastrojem. Ja tego jednak nie praktykuję, bo wymagałoby to ode mnie bezustannej kontroli wszystkich uli od wczesnej wiosny do początku lata. Wyrajam więc wtedy, kiedy mi to odpowiada (w rozsądnych warunkach), a pszczoły muszą się nieco dostosować. Czasem udaje się akurat trafić w nastrój rojowy, ale zazwyczaj nie. I też działa. :-)
> Bywa tak, że pojawiają się miseczki i jaja, ale w międzyczasie rodzina rezygnuje z chęci rojenia się
Wydaje mi się, że miseczki wcale nie wiążą się z nastrojem rojowym, a tylko wskazują na jakiś potencjał rodziny do wyrojenia. Pszczoły je budują na zaś, czasem wydawałaby się - dla żartu. Francuzi mówią na nie "amusettes", czyli "igraszki". Chyba trafnie.
> można mieć wątpliwości, że pszczoły podzielą na rojowe i macierzakowe tak jak same by się podzieliły. A co piszą na ten temat Francuzi Mateuszu?
Podział z pewnością nie jest dokładnie taki sam, jak przy naturalnej rójce, bo bądź co bądź mocno ingerujemy w ten proces i stresujemy pszczoły, więc w pośpiechu robią co mogą. Ale metoda działa bardzo dobrze, przypuszczam więc, że optymalność tego podziału jest przynajmniej dostateczna. Obiegowa opinia u Francuzów jest taka, że za matką podążają głównie bardzo młode pszczoły, tj. karmicielki i woszczarki. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek to rzetelnie badał i analizował, to raczej wniosek oparty na obserwacji podobnej do mojej - "fajnie działa, więc musi być dobrze". Budowa plastrów w nowym ulu następuje błyskawicznie, w (bardzo) dobrych warunkach bywało, że pszczoły zabudowały mi cały korpus od zera w raptem dwa tygodnie. W macierzaku natomiast budowa plastrów z reguły zupełnie ustaje, i zostaje wznowiona dopiero następnej wiosny. Mateusz
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
Dziękuję za odpowiedź. Znów muszę coś doprecyzować. ;)
> To jest bez wątpienia najlepsza pora, bo w pełni zgodna z pszczelim nastrojem. Ja tego jednak nie praktykuję, bo wymagałoby to ode mnie bezustannej kontroli wszystkich uli od wczesnej wiosny do początku lata.
Ja bardzo rzadko rozdzielam korpusy i robię to właśnie głównie wtedy, ale zwykle na czuja jeden lub dwa razy i to tylko rodzinom, które rokują w tym kierunku. Biorę pod uwagę pewne ułomne wskazówki, np. obserwuję przez siatkę na dennicy od dołu silną latarką czy dużo młodych robotnic wisi na ramkach na dole. Czy noszą mniej pyłku. Zajrzenie, aby sprawdzić mateczniki zresztą sprowadza się tylko do podniesienia korpusu, bo zakładam, że w 90% będą na dole plastrów. Po za tym nie mam problemu z tym, że pszczoły sobie gdzieś polecą. Nie nazywam tego ucieczką, gdyż nie mam się za ich właściciela. Skoro staram się traktować pszczoły podmiotowo, to po części także w wyborze nowej miejscówki do życia. Oczywiście szkoda mi jeżeli akurat wybiorą taką, gdzie np. zostaną zlikwidowane, przeniesione do pasieki towarowej z wymianą matki. Ale cóż... nad tym już nie mam kontroli. Jest to jakiś kompromis, ale także pewien dylemat do rozmyślań. Niemniej jedno z piękniejszych mocnych doświadczeń, jakie miałem z pszczołami z moich uli, to właśnie wtedy jak mogłem obserwować, jak zawiązują rój i nagle podrywają się wszystkie, aby sobie polecieć w siną dal (z mojej perspektywy). Podsumowując. Wolę trochę grzebnąć w ulach przy niektórych rodzinach i rozmnożyć sztucznie te, które są w nastroju rojowym w trakcie moim zdaniem najbardziej optymalnego momentu, niż ryzykować sztuczne podziały w bardziej niesprzyjających okolicznościach lub np. robić to rodzinom, które nie miały takiego zamiaru. Biorąc jednocześnie pod uwagę, że część pszczół znajdzie sobie spontanicznie inne miejsce niż moja pasieka, w której zresztą są tymczasowymi gośćmi.
> Wydaje mi się, że miseczki wcale nie wiążą się z nastrojem rojowym, a tylko wskazują na jakiś potencjał rodziny do wyrojenia.
Zgadza się, ale chodziło mi też o jaja w miseczkach. One też mogą być jeszcze zlikwidowane, jak wskazuje moje doświadczenie.
> Podział z pewnością nie jest dokładnie taki sam, jak przy naturalnej rójce, bo bądź co bądź mocno ingerujemy w ten proces i stresujemy pszczoły, więc w pośpiechu robią co mogą.
Dziękuję za odpowiedź. Dlatego to dla mnie taki "pakiet plus". ;) Nie wiem właśnie, czy pszczoły negatywnie stresują się bardziej przy pakietach czy przy odkładach typu odstawienie korpusu z matecznikami lub starą matką i ewentualnie dołożenie ramki z pokarmem z miodem i pierzgą.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Nie wiem właśnie, czy pszczoły negatywnie stresują się bardziej przy pakietach czy przy odkładach typu odstawienie korpusu z matecznikami lub starą matką i ewentualnie dołożenie ramki z pokarmem z miodem i pierzgą.
Trzeba by ich zapytać, ew. zaproponować im jakieś referendum. Z mojej perspektywy mogę tylko powiedzieć, że przy sztucznej rójce (przepukiwanie części rodziny w górę do nowych pustych korpusów) przeniesiona rodzina żwawo buduje plastry i nosi pyłek. Przy podziale tej dynamiki nie widzę, pszczoły wydają się leniwe - jakby nie zauważyły, że im się rodzina i zapasy skróciły o połowę. Przy czym to żwawe budowanie to może właśnie jakiś efekt dodatkowego stresu - tego nie umiem ocenić. Ale ja cham jestem i nie przejmuję się pszczelim samopoczuciem, zadowolony jestem jak budują, noszą, i przeżywają zimę. :-P Mateusz
To już gdzieś było ale przypomnijcie mi. Sztucznie wyrojonym-wystukanym pszczołom które idą do spiżarni mogę dać ciasto czy dać im jednak syrop?? Jak wyroję je około południa to nastepnego dnia po zmroku postawię na docelowe miejsce. Niby korpusy mam używane ale chyba jakoś będę spać spokojniej jak tak zrobię. Nie będę dłużej czekać bo jak tak będę czekać to skończą się pożytki. Chcę żeby przed czeremchą, kasztankwcem i akcją były podzielon. Tylko jeszcze raz dokładnie przyjrzę się dlaczego tych trutni jest tak dużo...
Dokopałam się w archiwum:) już wiem że może być ciasto a skoro ciasto to czy należy podać im wodę???? Jeszcze nie mogę znaleźć jak dlugo siatka na dennicy nowo utworzonego ula powinna być przysłonięt?
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Zdarzało mi się w przeszłości dawać młodym rodzinom ciasto. Nie dlatego, że to jakoś lepsze, tylko akurat miałem napoczęte po zimie i było mi na rękę pozbyć się resztki. Wody nie dawałem. Rodziny ciasto zjadały i żyły. Czy to optymalne? Wątpię. Ale u mnie było wystarczające, a przynajmniej dopuszczalne. Jeśli chcesz im zrobić jak najlepiej, to raczej sugerowałbym syrop (miodu unikaj, a tym bardziej syty - bo to ryzyko fermentacji, patogenów, itd). Normalny, przemysłowy syrop najlepszy. Co do siatki: jeśli ul jest w pełnym słońcu to lepiej nie zasłaniać siatki, coby się malutka rodzinka nie przegrzała. Jeśli ul jest w jakimś półcieniu to owszem - bo póki pszczoły nie zbudowały pełnych plastrów to może im być trudno dogrzać pierwszy czerw. A kiedy odsłonić? Chyba wtedy, kiedy plastry będą już wystarczające przytulne. Ja odsłaniałem po ok. dwóch tygodniach. A w tym roku w ogóle nie będę zasłaniał siatek, bo nowe ule będę stawiał w pełnym słońcu (u mnie to jest ok, ale ja mieszkam na 800 m n.p.m., na nizinach może być inaczej). Młode rodziny zawsze stawiam od razu na dwóch korpusach, żeby miały luźno i żeby ograniczyć powiewy wiatru od siatki, ale wiem że niektórzy wrzucają roje do pojedynczego korpusu i też jest ok. Mateusz
No to ja im siatki nie zasłonię. Gdyby się ochodziło otulę od spodu pod ulem. Ul będzie stał do południa w słońcu. A już wtedy gdy nie ma wiatru potrafi być gorąco. Nadal nie wiem czy dziś to zrobię. Komlikacje... No i mam stresa z tymi trutniami. Nie wiem czy najpierw próbować dopatrzeć się czy czerw jest prawidłowy czy dopiero po "wyrojeniu". Duża ilość pszczół utrudniła mi ostatnio takie upewnienie się na 100%. Pasowało by wyjąć plaster żeby zobaczyć czy jaja są poukładane prawidłowo...
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> No i mam stresa z tymi trutniami.
Ale że boisz się, że trutówka? Niepotrzebnie, bo nawet jeśli to jest trutówka to i tak jest skazana i nic z tym nie zrobisz. Najwyżej podzielisz strutowiałą rodzinę. Podczas wyrojenia należałoby tylko upewnić się czy jest jakikolwiek czerw (żeby się nie okazało, że matka odleciała dwa tygodnie temu z rójką), ale to powinnaś bez trudu zobaczyć od góry jak odsłonisz przekładkę. Mateusz
"...dwa tygodnie temu z rójką), ale to powinnaś bez trudu zobaczyć od góry jak odsłonisz przekładkę" Jak zobaczyć? Nie rozumiem. Raczej się nie wyroiły ale nawet jakby to niby jak to widać za przekładką? Co to znaczy?
Jakby co wyrojenie zrobione. Tym razem chyba się udało. Faktycznie po 9minutach ścianki korpusów oblepiły się pszczołami. Przybyło miseczek-igraszek ale nic sie w nich nie dopatrzyłam. Po wyrojeniu zajrzałam dokładniej w plastry i był tam zwarty czerw pszczeli więc nic więcej nie sprawdzałam. Widocznie moje pszczoły chcą mieć tyle trutni i już. I tak sporo pszczół zostało w rodzimym ulu. Ale i tak poproszę o wyjaśnienie co za przekladka i co to za nią wskazuje na to że rój zwiał.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Jakby co wyrojenie zrobione. Tym razem chyba się udało.
Super. :) No to teraz tylko czekać aż przesiedlona część rodziny zbuduje sobie plastry, a ta pozostała w starym ulu wychowa sobie matkę ratunkową. A dlaczego "tym razem"? Był jakiś wcześniejszy, nieudany raz? Co wtedy poszło nie tak?
> Po wyrojeniu zajrzałam dokładniej w plastry i był tam zwarty czerw pszczeli więc nic więcej nie sprawdzałam.
O to właśnie chodziło.
> i tak poproszę o wyjaśnienie co za przekladka i co to za nią wskazuje na to że rój zwiał.
"Przekładka" to krata do propolisu leżąca na snozach górnego korpusu i oddzielająca rodzinę pszczelą od zawartości poduszki. Po jej zdjęciu mamy widok na snozy oraz uliczki górnego korpusu. O tej porze roku gniazdo powinno być jeszcze dość wysoko, więc zaglądając wnikliwie w uliczki od góry z reguły da się dostrzec, czy trochę niżej w plastrach znajduje się czerw. Jeśli jest - to zakładamy, że matka nadal jest. Ale tak czy siak: skoro po wyrojeniu pszczoły wylazły ze starego ula na przednią ściankę, a te w nowym ulu siedziały cicho, to matka na bank była (a teraz jest w nowym ulu). Mateusz
Po kolei. Już rozumiem co to przekładka:) Od góry u mnie widać tylko miód. Bo to darowany korpus którego nie dały rady jeszcze dostatecznie zjeść. Czerw najlepiej widać było od dołu tegoż górnego korpusu. W dolnym (drugim) zasłania czerw trutowy (to ich korpus z zeszłego roku) Co do nieudanego razu to ten z rupcia do warre (ale to nie miało prawa się udać-to był eksperyment) Czy pszczoły wylazły mi na przednią ścianę ula macierzaka w którym matki nie powinno być, nie za bardzo... I tu mnie zestresowałeś... Ogólnie to tak: wczoraj była bardzo ładna pogoda. Trutnie szalały a ja z różnych względów chcąc nie chcąc nie mogłam zrobić wyrojenia zamin zaczęły szaleć. Była godzina 15 i te trutnie robiły okropne zamieszanie. Jak składalam stary ul do kupy (znaczy zamykalam zabezpieczałam itp) to pszczoły tak jakoś ponuro brzęczały. W nowym były cicho i nie dobijały się do wylotka przez siatkę. Teraz w spiżarce to są głośne. Jak upewnić się że matka jest w nowym?? Wyciagać snozę i szukać jajek? Jak będą zachowywać się jeśli jej tam nie ma? Wrócą do macierzystego ula??
Dodam że pamietam jak to powinno wyglądać z Twoich zdjęć. To aż tak nie wyszły na pewno. Uwage Piotrka zwróciło że siedzą przy wylotku i wentylują z dupkami w górze jak przy oblocie. W ogóle te pszczoły są bardzo łagodne.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Tzn. ten nowy ul włożyłaś do piwnicy? W zasadzie niepotrzebnie, bo jeśli korpusy są stare (a zakładam, że są) to rodzina się ich trzyma, tylko część zbieraczek wróci do macierzaka. Jeśli przeniesiona rodzina po wyrojeniu była zupełnie spokojna, to raczej jest dobrze. Ponure zawodzenie w macierzaku też jest dobrym znakiem. A wentylatorki to rozumiem że widziałaś w macierzaku? To również dobry omen. Wychodzą, żeby pomachać na wietrze Nasanovem. Jak sądzę w nadziei, że pomoże to matce trafić z powrotem do domu. Czyli matka była, ale się zmyła. Pszczoły zawodzą i jej szukają - i tak powinno być. Już po paru godzinach powinny założyć mateczniki ratunkowe.
> Jak upewnić się że matka jest w nowym?? Wyciagać snozę i szukać jajek?
Ja bym się nie upewniał, bo i po co. Jak nie ma to to, co lotne, wróci do macierzaka. Po paru dniach ul będzie niemal pusty, a tę garść wegetujących pszczół wystarczy wtedy wysypać przed macierzak i znajdą drogę. Jeśli naprawdę chcesz cudować, to możesz na dennicy położyć czarny papier na pół godziny. Teoretycznie powinny spaść jajeczka, bo matka nie potrafi przestać czerwić (przestaje dopiero, kiedy robotnice ją głodzą). Jako, że nie ma jeszcze plastrów, to jajeczka spadają... Ale to nie jest sposób na 100% pewny, więc brak jajeczek nie musi oznaczać braku matki. Pszczoły mogły np. już planować rójkę i głodzić matkę. A teraz brzęczą w tej piwnicy, bo zimno, a plastry same się nie zbudują. Więc działają.
> Dodam że pamietam jak to powinno wyglądać z Twoich zdjęć. To aż tak nie wyszły na pewno.
Ale moje rodziny są bardzo silne kiedy je wyrajam. Twoja jest już po przejściach w tym roku, więc ilość pszczół mniejsza. Ja bym się nie stresował, tylko postawił nowy ul na swoim docelowym miejscu i zajrzał za tydzień albo dwa, żeby zobaczyć jak wyglądają plastry. Chyba, że dałaś im jakiś korpus ze starą zabudową, to wtedy zajrzałbym do nich dopiero przed zimą (a w międzyczasie tylko zerkał czasem na wylotek, żeby upewnić się, że jest ruch). Nowa rodzina jest malutka, więc warto ją wspomóc kapką syropu. Mateusz
Ok. Rozumiem:) i Ty też dobrze zrozumiałeś, wentylatorki były w macierzaku, do piwnicy poszły dla mojego spokoju. Planowo wystawiam go wieczorem i jak mi ul opustoszeje a macierzak znowu zrobi się tłoczny to akcja do powtorki:) Karmić mam zamiar jak będzie brzydko i zimno. Jest poczatek sezonu. Jak nie dam im głodować to dojdą do siły przed zimą. Tylko jeszcze i aż warroza... W macierzaku jedna sztuka osypu była na płytce więc wróg powraca!
Mojemu nowemu ulowi chyba zaszkodził pobyt w spiżarni. Zrobiły oblot rzadką kupą.... Na ziemi nie siedzą ale jednak. W spiżarni miały syrop 1:1. Mało go wzięły. Aby po troszeczku. Mają siatkę w dennicy. Trupy może 3sztuki. Pogoda dziś taka sobie. Dałam im wiec kawałek ciasta i wodę. Za to w starym ulu widziałam wentylatorki z dupkami w górze na wylotku choć nie było dużego ruchu. Ciekawe. Pomagają tym z nowego ula wrócić?? Czy dalej szukają matki?
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Mojemu nowemu ulowi chyba zaszkodził pobyt w spiżarni. Zrobiły oblot rzadką kupą...
Ciekawe. Ja nigdy czegoś takiego nie zaobserwowałem. Czyżby nawrót choroby majowej, o której niedawno pisałaś? Przy czym to raczej nie przez pobyt w tej spiżarni, bo zamknięte były przecież zaledwie parę godzin. Te pszczoły nie mają już żadnego czerwiu do wychowu, więc jeśli to rzeczywiście choroba majowa, to powinno im szybko przejść. Gorzej, jeśli to nosemoza - ale to oznaczałoby, że albo macierzak jest zakażony, albo pszczoły zaraziły się od jakichś starych plastrów.
> W spiżarni miały syrop 1:1. Mało go wzięły.
Podczas wyrojenia pszczoły zostały zestresowane i nabrały zapasów w wole. Powinno im to wystarczyć na jeden albo dwa dni. Nic zatem dziwnego, że pobrały niewiele syropu. Syrop (ew. ciasto) służy do tego, żeby miały co jeść później, w razie słabej pogody. Tym bardziej, że część tych nielicznych zbieraczek, które się złapały, powróci do macierzaka. Mateusz
Tylko one żadnych plastrów nie dostały.. Tym w macierzaku ta choroba majowa przeszła już na drugi dzień po tym jak o tym napisałam i dałam im wodę. Może ona nie mija tak zupełnie od razu. Albo to jednak jakaś łagodna wersja nosemozy i stres wywołał nawrót. Siedzą w ulu i brzęczą. Trupów nie wywalaja. Na ziemi nie siedzą. Mało co dziś lata bo chłodno. One pokrążyły, kupy zrobiły i siedzą. Jutro ma być podobnie a później ładniejsza pogoda. Tak myślę czy może jednak za dużo hałasu w tej spiżarce. Musiałam tam wejść ze 3 razy. A siedziały tam od jakiejś 16tej do 19-20, tak jak zmrok się zrobił. Tam pszczoły były już kilka razy i też nic takiego nie widziałam po wniesieniu. Czy może dać im jakie lekarstwo na nosemozę....?
ca7fa611e3953b16 3a4d3bbef893d344 fbe01215d1631c62 0a1a39d2c6383346 4de4e2c966266da3 a6524c0a76b0babf 128ef5b5618f2507 e025fd8cd80c9f65
Kropaśkowa daj tym swoim pszczółkom trochę wytchnienia. One przeszły spory stres, każde otwarcie ula to 2-3 dni zanim pszczoły wrócą do normalnego funkcjonowania a co dopiero przesypywanie. Wystaw, nakarm, obserwuj, jak za tydzień będą się dziwnie zachowywać to dopiero reaguj.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Wystaw, nakarm, obserwuj, jak za tydzień będą się dziwnie zachowywać to dopiero reaguj.
Podzielam to zdanie. :-) Mateusz
Ejjj ten ul nie lata!. Dziś piekana pogoda a tam przez 15minut jedna pszczoła wyszła i jedna weszła. Matki nie ma chyba??? Nie wlazła? Nie udało się? Nie miała czasu być tam gdy pszczoły budzą się. Zajrzałam o 11tej a tam cisza. Coś w środku bzyczy ale nie zagladam ile ich tam jest bo nie mam na to dziś czasu. Piszę z podróży i będę w domu po południu.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Ejjj ten ul nie lata!. Dziś piekana pogoda a tam przez 15minut jedna pszczoła wyszła i jedna weszła.
No ale kto ma latać, skoro nie ma zbieraczek? Wyrojona rodzina to matka i młode pszczoły: woszczarki, robotnice, karmicielki... A te kilka zbieraczek które przypadkiem się trafiły już dawno wróciły do macierzaka. Pszczoły się zestarzeją, to zaczną latać. A potem przyjdzie nowe pokolenie. Mateusz
To nic nie robić, nie sprawdzać, nic zupełnie? Dać im syrop dodatkowo do tego ciasta??
A poza tym coście mnie nie uprzedzili że tak ma być:)? Stresa zdarzyłam złapać. Ja myślałam że chociaż trochę zbieraczek zostaje z matką. Tomku Ty masz doświadczenie w takim rozrajaniu pszczół?
Sugeruję syrop zamiast ciasta, nie będą musiały latać po wodę, podaj im wieczorem żeby się nie rabowały. Dodatkowo przymknij im wylotek tak na jedną pszczółkę to też utrudni ewentualne rabunki. Do syropu możesz dolać jakiegoś wywaru z ziół (melisa, pokrzywa, mięta, tymianek, rumianek) na wzmocnienie i lepszą odporność. Tak chyba z 50 ml na litr syropu. I nic nie robić :) Pszczoły uczą cierpliwości :) Przetestowałem to na własnej d... O teraz dopiero doczytałem Twój ostatni post Kropaśkowa :) Niestety w rozrajaniu jestem większym laikiem od Ciebie :) Dopiero zamierzam przesiąść się na Warre. Ale przy robieniu odkładów na ramkowcach zasady są podobne (świeża nieunasienniona matka itp.). Biologia pszczół jest niezależna od tego w czym siedzą po prostu jedne konstrukcje ingerują w nią mniej a inne bardziej.
To ciasto jest z pyłkiem. Niby na wzmocnienie. Będą miały potrzebę to zjedzą. A wodę też mają. Dołożę więc wieczorem syrop i zmniejszę im wylotek;)
a3760cccadad18f5 b53145afdfef0bb7 c2bfe437aef517cf 58edca405f6e8792 a2dccd4d95084cde 8a058ba6150ddfee e3633c23f9be7825 9f1f2a81a799500e
Z cyklu pszczoły uczą pokory 😁 Przyszły matki, ja zadowolony idę do uli poddać do bezmatka. Ale postanowiłem jeszcze raz zerknąć na ramki czy czegoś nie przeoczyłem. No i znalazłem swierzutkie larwy. Matka poszła do odkładu (zrobiłem dwa a nie jeden) a ja po prostu trafiłem akurat na czas tuż po unasiennieniu się nowej matki więc czerwiu nie było.
Od przybytku głowa nie boli Tomku!:) Moje po syropie nieco głośniej się odezwały. Śmiecia na płytce pod ulem miały grubo, nie chciały mnie dziabać te pojedynki które wydostały się w poduszkę obok ciasta, więc wygląda że chyba działają. Choć ja jakoś dalej nie dowierzam że tam jest matka:)
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Nie każde wyrojenie musi się udać. Dziś zaliczyłem porażkę. Chciałem wyroić moją najsilniejszą rodzinę, która jest obecnie na trzech pełnych korpusach. Już od początku czułem, że coś jest nie tak - pszczoły zupełnie nie były zainteresowane migracją w górę, do korpusów które im podstawiłem. Po 40 minutach zmagań "coś" w końcu pojawiło się w górnych korpusach, więc zabrałem je i ustawiłem w nowym miejscu. Z początku łudziłem się, że jednak się udało, ale po 5 minutach pszczoły zaczęły jedna po drugiej wyciekać z ula... https://i.ibb.co/yQtX2xy/20240510-172854.jpg Myślę, że się zwyczajnie spóźniłem i że w tej silnej rodzinie nie było już matki. Tym bardziej, że ul zawiera ogromną ilość trutni - czyli sezon rójek jest w swoim apogeum. Trzeba było zabrać się za to w kwietniu, ale czasu zabrakło... No trudno. Może jutro spróbuję z inną rodziną. Mateusz
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Dziś drugie podejście, i druga porażka. Wybrałem kolejny ul, otworzyłem - i w zasadzie na tym się skończyło. Pszczół niby dużo, ale plastry zupełnie puste i suchutkie. Żadnych zapasów, żadnego czerwiu. Kilka trutni. Głód i nędza. Do tego odkryłem dziś, że rodzina którą ostatnio ratowałem przed mrówkami jednak zginęła - najwyraźniej z głodu. Paskudny ten rok, a myślałem, że będzie sprzyjający dla pszczół. Lato w marcu wybudziło rodziny, ale bez pożytków. Pożytki zaczynają się dopiero teraz, od dwóch dni nieśmiało zaczęły kwitnąć jabłonie i pigwy, a lata chwila otworzą się kasztanowce... ale od jutra ma być 10 dni deszczu. Wygląda na to, że z moich planów rozmnożenia pasieki w tym roku nic nie będzie. Będę szczęśliwy, jeśli te 5 rodzin które mi zostały zdołają przeżyć lato i nazbierać jakichkolwiek zapasów na zimę. Mateusz
a3760cccadad18f5 b53145afdfef0bb7 c2bfe437aef517cf 58edca405f6e8792 a2dccd4d95084cde 8a058ba6150ddfee e3633c23f9be7825 9f1f2a81a799500e
Uczą skubane pokory 😁 Ja czekam na miodobranie i potem przesypuje dwa wielkopolskie do warre. Jestem bardzo ciekaw czy im się nowe domki spodobają
U mnie też się nie udało. Dupa! Stwierdziłam że zaglądamy. I co? W nowym ulu kłębik pszczół na pustych snozach. Siedzą i jedzą. Poszliśmy do drugiego ula, znowusz pełno trutni, miseczki jak były tak są, żadnego matecznika nie widać. Od góry drugi korpus wyglądał mi na garbaty. Myślę sobie muszę to sprawdzić i zdecydowałam wyjąć snozę i trafiłam taki plaster który wyjął się idealnie i był calutki zaczerwiony po obu stronach czerwiem pszczelim a na dole białe larwy zwinięte! Więc: powiecie że źle, ale nie będę się certolić. Górny korpus- który też miał czerw - po krótkim ostukaniu dolnego, dla wiekszej liczby pszczół, i w nadziei że może matka do niego wlezie powędrował nad nieszczęsny kłębik pszczół bez matki. Za kilka dni sprawdzę co się w obu dzieje. Zawsze mogę złożyć wsztstko jak było jeśli nie dopatrzę się co u kogo. Ale liczę na to że w którymś znajdę mateczniki;)
A u mnie teraz akcja w pełni. Tak na dobre to za niedługo skończą się pożytki:(
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> U mnie też się nie udało. Dupa! Stwierdziłam że zaglądamy. I co? W nowym ulu kłębik pszczół na pustych snozach. Siedzą i jedzą.
I po paru dniach żadnego zaczątku plastra, nic? No to faktycznie klapa.
> Więc: powiecie że źle, ale nie będę się certolić. Górny korpus- który też miał czerw - po krótkim ostukaniu dolnego, dla wiekszej liczby pszczół, i w nadziei że może matka do niego wlezie powędrował nad nieszczęsny kłębik pszczół bez matki. Za kilka dni sprawdzę co się w obu dzieje.
Nie powiemy, że źle - a przynajmniej ja tego nie powiem. To, co zrobiłaś, to klasyczny podział, w wariancie "z jednego ula bez szukania matki". Przy takim podziale jedynym wymogiem jest to, żeby w obu korpusach był otwarty czerw. Taki podział z reguły działa, ale wg. moich obserwacji (w moich warunkach) tak podzielone rodziny słabo się rozwijają i potrzebują wspomagania przed zimą. Ciekawe, jak u Ciebie będzie. U mnie leje od rana, i tak ma być co najmniej tydzień, jak nie dwa. Podejrzewam, że chcąc nie chcąc też zrobię wkrótce jakiś podział, bo na wyrojenie już raczej nie będzie okienka. Podział zresztą też jest mocno niepewny, bo muszę do tego znaleźć jakąkolwiek rodzinę, która ma czerw i zapasy. A najlepiej dwie. Mateusz
Plastra zrobiły może kawałeczek 5złotówki może wiekszy. Nie ma szans żeby rodzina z matką, syropem, ciastem i wodą nie budowała w taką pogodę. I to przez tydzień ładnej pogody. Ja mam czuja że musiały nie mieć matki (od poczatku miałam takie podejrzenie) A nawet jak jednak miały to coś było nie tak. (Może jednak za chłodno na pszczoły na dechy a może struktura roju nie taka) Co do wspomagania to tego roku na pewno trzeba je będzie wspomagać - u mnie. Pół maja nie minęło a tu pożytki prawie się kończą. Co do czerwiu nie wiem czy w każdym korpusie był otwarty wewczesnym stadium. Zakladam że był. Zasklepiony był a z reguły gdzieś obok jest też otwarty W budowie moich pszczół nie sposób tego ocenic bez rowalenia całego ula. Miałam fart że taki plaster trafiłam który dał się wyjąć i jeszcze zawierał to co potrzebowałam zobaczyć. Mam plan, w ulu w którym nie znajdę mateczników, upewnić się że na pewno nie ma też czerwiu i pomyśle wtedy. Może im kupię matkę a może podłożę snoze z czerwiem. Zobaczę co w którym znajdę bo każdy korpus jest inny i zależnie od tego co wypadnie mam różne możliwości. Wariantów tego co zastanę też jest kilka. Ps. Jak nam by się przydał deszcz...:)
No i teraz to mi ten ul lata😊 chociaż zbieraczek nie ma to lata😊 oby jeszcze tę cwaną mamuśkę zawierał😉
Zbieraczki dziś widziałam😊
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Zbieraczki dziś widziałam
Po jednym dniu? Szybko. Czyli albo jakieś zostały w przeniesionym ulu, albo młode pszczoły poczuły presję i naprędce zmieniły zawód. Ale to tym lepiej, super. Trzymam kciuki za dalszy rozwój. :-) Za 3-4 dni powinno już być widać (od spodu) spore plastry, a za 10 dni powinny mieć zabudowane pół korpusu, albo więcej. Ale skoro matka jest, to nie ma o co się stresować, będzie dobrze. Sytuacja kryzysowa tak naprawdę jest nie w tym ulu, tylko w macierzaku. Musi zdołać sobie odchować nową matkę (ratunkową, więc z definicji gorszą), a ta musi odbyć lot i wrócić z niego żywa, nieuszkodzona i unasienniona. Pewność co do przyszłości tej rodziny będziesz mieć za jakieś 30 dni. A do tego czasu pozostaje już tylko być dobrej myśli. Jak nowa matka zacznie czerwić (za miesiąc), to pszczoły prawdopodobnie ją zlikwidują w ramach cichej wymiany. Ale tutaj już stres jest mniejszy, bo cały proces będzie pod kontrolą pszczół. Mateusz
Dziś jest trzeci dzień. Niedziela pierwszy, poniedziałek i dziś wtorek. Moim zdaniem po prostu wzięły się w garść i pszczoły które i tak za chwilę były by zbieraczkami stały się nimi szybciej. Akacja je motywuje😊 Jest połowa maja. Zdążą matki wychować czy powymieniać. Głodować im nie dam więc zimowe pokolenia też sobie wychowają. I one przed podziałem chyba nie były aż takie średnio słabe skoro obsiadały na ful dwa korpusy a Czarkowe na trzech zaczynające czwarty to potęga. Raczej ilość odpowiednia do podziału jeśli nje są zostawione same sobie tylko dostaną pomoc.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Dziś jest trzeci dzień. Niedziela pierwszy, poniedziałek i dziś wtorek. Moim zdaniem po prostu wzięły się w garść i pszczoły które i tak za chwilę były by zbieraczkami stały się nimi szybciej.
A to po trzech dniach to już normalniejsza sprawa. I tak, zapewne jest właśnie tak, jak piszesz - młode szybciej dorosły, żeby iść do pracy w polu.
> I one przed podziałem chyba nie były aż takie średnio słabe skoro obsiadały na ful dwa korpusy a Czarkowe na trzech zaczynające czwarty to potęga.
Ciężko powiedzieć bez wizji, ale pamiętam zacięte walki z warrozą, kropienie, przesiedlanie... Lekko nie miały :) Stąd założenie, że raczej nie były we wzorcowej sile. Ale żyją, rozwijają się - widać mają chęć życia. Takie na pewno warto mnożyć. Myślę, że na Twoim miejscu zrobiłbym dokładnie to samo. Mateusz
Zrobiłem w sobotę 18.05.2024r. sztuczną rójkę. Dymienie stukanie na zmianę przez przeszło 15 minut. I chyba nic z tego... Pszczoły zrobiły się niespokojne, latały jak potłuczone. Wieczorem kontrolnie zajrzałem do nowego pnia, żeby stwierdzić brak pszczół a tu wisi w rogu korpusu kłąb wielkości dużej pięści. Pierwsza myśl co tu zrobić, zostawić gonić z powrotem do macierzaka... Wczoraj się temat rozwiązał ... pszczoły same wróciły. Zastanawiam się teraz czy jeszcze raz próbować wyroić czy dać spokój i zabrać cały jeden korpus i niech się same dzielą ?
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Jak pszczoły nie chcą, to do rozrojenia się ich nie zmusi. W tym roku i moje rozrojenie się nie powiodło, z racji albo wcześniejszej rójki naturalnej, albo po prostu brakiem warunków (głód w rodzinach, niewielka ilość czerwiu). By rozrojenie się udało, to musi być w zgodzie z pszczelim instynktem, tj. pszczoły muszą tego chcieć. A żeby chciały, to warunki muszą być korzystne: ładna pogoda, okres bogatych pożytków, duża ilość czerwiu w ulu, nadmiar pszczół (typowo: nie mieszczą się w dwóch korpusach)... Skoro Twoje nie chcą się wyroić, to albo już się wyroiły, albo nie mają do tego warunków. Jeśli zależy Ci na rozmnożeniu takiej rodziny, to pozostaje tylko podział. Mateusz
Właśnie obawiam się też, że same mogły już coś zdziałać. Niby pszczoły jest dużo, odniosłem wrażenie, że koło 6 maja (jak patrzę po filmikach nagrywanych przez dennicę) było ich jakby trochę więcej. Matki nie szukałem bo nie mam kraty odgrodowej żeby ją spróbować przedymić, w korpusach nie grzebię, bo i tak się nie da (posklejały trochę plastry i do ścianek jest przyklejony praktycznie każdy plaster). Pewnie zostanie mi podział tak jak piszesz, bo zależy mi na zwiększeniu ilości pni. Dodatkowo jeszcze będę musiał pakiet dokupić bo z moich dwie dodatkowe rodzinki to nie wyjdą. tymczasem Dawid
Z okazji dnia pszczoły dokonałem podziału rodziny. Zestawiłem jeden z dwóch korpusów na nowe miejsce. W starym ulu ruch a w nowym na razie nieśmiało. Jak sądzicie czy ten ruchliwy został z matką a w nowym się matka dopiero się robi?
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Korpus, który postawiłeś na nowym miejscu stracił zbieraczki, dlatego może wydawać się anemiczny. Zbieraczki zaczną pojawiać się dopiero za dwa-trzy dni, jak karmicielki dojrzeją. Taką rodzinę warto podkarmić, przynajmniej w pierwszych dniach po przeprowadzce. Gdzie jest matka trudno zgadnąć. Ale dla Ciebie istotne, żeby w obu częściach był czerw, a dalej to już pszczoły sobie same zorganizują przyszłość. Na marginesie - aby uniknąć utraty zbieraczek znam trzy sposoby: 1. Więzić pszczoły 48h w piwnicy przed postawieniem ich na nowym miejscu 2. Oddalić nowy ul co najmniej 3 km od macierzaka (po 2 tyg. można go wprowadzić z powrotem do pasieki) 3. Postawić nowy ul (A) na miejsce innego, już istniejącego, ula (B) - i ten istniejący postawić na jakimś nowym stanowisku. Dzięki temu rodzina (A) po podziale otrzyma zbieraczki z rodziny (B). Rodzina (B) oczywiście straci zbieraczki, ale dla niej to dużo mniejszy stres. Mateusz
Czerw jest w obydwu korpusach. Co do zbieraczek to racja pewnie przeszły do macierzaka. Zastosowałem manewr z gałęziom ustawioną między ulami, ale widocznie to nie za wiele dało. Rodzinki obie podkarmiłem ciastem (żeby nie było rabunków). Niech działają.
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
Hej. Przymierzałem się do rozmnożenia rodziny metodą podziału tu opisanego, ale jakoś ciągle przekładałem ten dzień, bo wydawało mi się, że nie zamierzają się roić. Do uli, pomimo wielu pokus, nie zdecydowałem się zajrzeć. Ostatecznie rzadna rodzina nie zdecydowała się na ten ruch, albo nie przyuważyłem tego. Choć po ilości pszczół podwieszonym w dolnym korpusie nie wydaje mi się. Przesiedliłem za to jedną rodzinę to ula LN2/4 na 5 ramek i mam teraz całą pasiekę w jednym typie uli (to znaczy LN 2/3). Z jednej rodziny mogłem pobrać kilka kg. miodu z górnej mikro-nadsatwki (zrobionej jeszcze z innego typu ramek), którą chciałem wycofać. Poza tym faktem zabrania rodzinie jednego bardzo małego korpusu na kilka kg miodu na razie jeszcze w tym roku nie robiłem rodzinom przeglądu. Pobieżnie tylko zaglądałem od góry w niektórych rodzinach wczesną wiosną wyciągając jedną ramkę, aby zobaczyć ile mają miodu. Przypuszczalnie przed leczeniem zrobię jeden przegląd, aby ocenić stan zdrowia rodziny przed podjęciem decyzji o leczeniu. Trzeba zajrzeć do czerwiu, aby to ocenić i właśnie po to mam m.in. wciąż ramki. Ocenię też wtedy stan zapasu przed nawłocią na jesieni. Prawdopodobnie w tym roku nie będę już mógł nic zabrać rodzinom (czyli zadowolę się miodem tylko z jednej rodziny). Trochę szkoda, że nie udało się rozmnożyć rodzin, ale nie wiem czy dobre jest zmuszanie je do tego. Pozdrawiam.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Trochę szkoda, że nie udało się rozmnożyć rodzin, ale nie wiem czy dobre jest zmuszanie je do tego.
U mnie tak samo, w tym roku niczego nie rozmnożyłem. Rodziny osłabione, głodne, pogoda parszywa... Zrobiłem dwie próby: jedno rozrojenie, a potem w akcie desperacji jeden podział. Obie się nie powiodły (co nie było zaskoczeniem, bo w obu przypadkach rodziny nie wróżyły dobrze). Straciłem też dwie rodziny wczesną wiosną, za sprawą agresywnych rudnic. Czyli zamiast powiększyć pasiekę do 10 pni, ta zmniejszyła mi się do 5. Bywają takie lata, trzeba się pogodzić. Rad jestem, że powiększyłem pasiekę w ostatnich 2 latach, bo gdybym pozostał przy 2-3 ulach tak jak to przez pierwsze lata robiłem, to taki rok jak ten mógłby być tragiczny. Mateusz
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
> Czyli zamiast powiększyć pasiekę do 10 pni, ta zmniejszyła mi się do 5
Czasem tak bywa. Generalnie ciągłe zwiększanie pasieki jest paradygmatem towarowego pszczelarstwa, którego imperatywem musi być wieczny wzrost w którym pszczoły są narzędziem do osiągania tego celu. Cały kultura i normy takiego pszczelarstwa są ułożone tak, że sukces pszczelarza to zwiększenie wydajności i ilości, a akcpetacja umiaru to fakt, którego należy się wstydzić. Zmniejszenie jest zwykle uznawane za jakieś zewnętrzne wraże siły, które nie są elementem ekosysystemu pasieki i sieci życia. W subkulturze leniwego pszczelarstwa nie musimy podążać tym paradygmatem i się tym przejmować moim zdaniem..
ca7fa611e3953b16 3a4d3bbef893d344 fbe01215d1631c62 0a1a39d2c6383346 4de4e2c966266da3 a6524c0a76b0babf 128ef5b5618f2507 e025fd8cd80c9f65
>Generalnie ciągłe zwiększanie pasieki jest paradygmatem towarowego pszczelarstwa, którego imperatywem musi być wieczny wzrost w którym pszczoły są narzędziem do osiągania tego celu. Cały kultura i normy takiego pszczelarstwa są ułożone tak, że sukces pszczelarza to zwiększenie wydajności i ilości, a akcpetacja umiaru to fakt, którego należy się wstydzić. Zmniejszenie jest zwykle uznawane za jakieś zewnętrzne wraże siły, które nie są elementem ekosysystemu pasieki i sieci życia. W subkulturze leniwego pszczelarstwa nie musimy podążać tym paradygmatem i się tym przejmować moim zdaniem..
To powinno wisieć na głównej stronie forum oprawione w ramkę :) Co do powiększania pasieki to ten rok w ogóle jakiś dziwny jest pszczoły jakieś nierojliwe i mam wrażenie że już powoli się do zimy szykują. 10 uli w pasiece to chyba takie optimum przy hobbystycznym/leniwym pszczelarstwie. Zawsze można 1-2 rodziny rozmnożyć, a w przypadku gdy padnie nawet połowa to jest z czego wystartować. U mnie w tej chwili stoi 9 pni w tym dwa Warre. Te ostatnie rozwijają się tak fajnie, że pewnie w przyszłym roku będzie kilka więcej kosztem wielkopolskich. W tym roku miodek zabrałem tylko z trzech rodzin średnio po 10-12 kg. Wydajność jak z ludowego a przy moich pożytkach większej nie będzie. A skoro tak to po co się przepracowywać.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> W subkulturze leniwego pszczelarstwa nie musimy podążać tym paradygmatem i się tym przejmować moim zdaniem..
Zgadzam się oczywiście w 100%, i nie boli mnie, że pasieka mi się w tym roku zmniejszyła. Dzikie kolonie też mają cykle rozwoju i kurczenia w zależności od pożytków i warunków w danym roku. Dochodzę natomiast do twardego wniosku, że hobbystyczne pszczelarstwo z jednym, dwoma czy trzema ulami w ogródku za domem jest, w kilkuletniej perspektywie, mało realistyczne. Właśnie za sprawą tej cykliczności, przeplatania się lat tłustych i ubogich. Być może 100 lat temu klimat był stabilniejszy, ale dziś tych zawirowań jest na tyle dużo, że wymieranie części rodzin jest nieuniknione.
> 10 uli w pasiece to chyba takie optimum przy hobbystycznym/leniwym pszczelarstwie.
Też mi się tak wydaje. Podobnie pisał zresztą MarcinG, kiedy jeszcze był aktywny na forum - ostatnio niestety nie zagląda, pewno mocno zajęty swoimi sprawami. Ja dziesięciu rodzin jeszcze nigdy nie miałem, ale teraz mam 5 i poniżej zacząłbym już się stresować, więc będę nadal dążył do tego, by zwiększyć pasiekę do 10 uli. Przy sprzyjających warunkach to kwestia jednego sezonu. W tym roku już jest dla mnie po ptakach, a czy w przyszłym się uda... Czas pokaże. Swoją drogą - Kropaśkowa, co u Ciebie? Jak wyglądają losy Twojej rodziny po podziale? Mateusz
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
> ale dziś tych zawirowań jest na tyle dużo, że wymieranie części rodzin jest nieuniknione.
Wymieranie pasieki to inna sprawa, która by impikowała innego rodzaju rozważania. Tutaj mi chodziło o brak rojenia się, lub niewyłapanie rójek. Towarowe pszczelarstwo oparate o paradygmant ciągłego wzrostu przy ograniczonych zasobach i problemach z przezywalnością niechybnie musi prowadzić do ciągłej intensyfikacja namnażania. W takim paradygmacie rzeczywiscie rodzinę, która nie nadaje się do rozmnożenia lub nie zamierza tego robić moglibyśmy postrzegać jako jakąś "gorszą" lub "słabszą". Niekoniecznie musi być tak, że rodzina, która nie roi się danego roku nie jest w najlepszej kondycji. Moim zdaniem przynajmniej. Oczywiscie w jakimś zakresie towarowe kryterium "siły rodziny" będzie odpowiadało kondycji, ale tylko w pewnym zakresie.
U nas w pasiece też mamy przejścia. Obecnie mamy już tylko ule ludowe bo oba wielkopolskie w maju przesypaliśmy do nowych uli. Zaczęliśmy w majówkę od ula średniej siły, całą akcję udało się przeprowadzić gładko. Na chwilę obecną bez dokarmiania rodzinka ta ma zabudowany cały jeden korpus . Z drugim już były przygody, tu się przyznam przez moją zachłanność. Ta rodzinka była bardzo silna i w padłem na pomysł by ja rozroić. I to był chyba błąd. Jak w tamtym roku wyrajanie poszło gładko, tak w tym po całej operacji do nowego ula przeszła taka ilość coby się zmieściła w półlitrowym słoiku. Na drugi dzień pszczoły wyrojone się uspokoiły to wzieliśmy za znak, że mateczka przeszła razem z nimi, więc daliśmy im spokój na tydzień. A po tym czasie okazało się że pszczoły siedzą skłębione w jednym narożniku i nie widać by tam się coś działo. W padliśmy pomysł by z pierwsze przesypanego ula przełożymy snoze z plastrem i jajeczkami by w razie czego zrobiły sobie nową matkę. Chyba oczy nie te bo na świeżym plastrze w słońcu jestem pewien, że. Na 79% widziałem jajeczka, ale jak już wkładałem go do tego lichego w cieniu już nie byłem pewien czy są tam jajeczka... Po dwóch dniach zajrzeliśmy tam i mateczkę widziałem na plastrze. Co śmieszne okazało się, że w wielkopolskim tydzień po wyrojeniu też były jajeczka i larwy... Po paru dniach przesypałem ten rojony wielkopolski i stwierdziłem, że wytnę z ramek plaster tak by można go włożyć do ludowego, wybrałem takie by było jak najwięcej czerwiu na wygryzieniu i w ten sposób dołożyłem tej słabej rodzinie. To była dobra decyzja teraz widać, że rodzinka się bujneła. Obecnie dwa ludowe mają zabudowane po jednym korpusie, a słaba siedzi na tym co im włożyliśmy.
Z tego co u mnie: Moje oba ule po podziale żyją i pracują. Fartnęło mi się i stara matka trafiła na nowe miejsce bo zaglądałam tam po tygodniu to na dole plastrów były białe larwy w różnych wielkościach. Co w macieżaku nie wiem bo tam nic nie widać przez gąszcz pszczół. Pracują i pyłek noszą. Zbieram się sprawdzić i poważyć je bo głodno się za chwilę zrobi. Lipa jest teraz ale ile im daje trudno stwierdzić. Nie mam w ogóle czasu na pszczoły tak mi wyszło. Forum doczytam od deski do deski pewnie dopiero na krótkim wyjeździe. Teraz jakoś mnie tknęło zerknąc tutaj i akurat padły mi oczy na pytanie o moje ule. Zerkam tylko na płytki pod ulami to dwa razy widziałam po jednej warrozie. Więc dam im ten lit i będę patrzeć dalej. Leczenie u mnie w tym roku będzie jesienne, poza litem.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Ta rodzinka była bardzo silna i w padłem na pomysł by ja rozroić. I to był chyba błąd.
Trudno powiedzieć, czy błąd... Ten rok jest z jakichś powodów porażką, jeśli chodzi o wyrojenia. Tzn. pszczoły nie chcą się roić - przynajmniej u mnie. Jeszcze tak słabego sezonu nie miałem.
> Z tego co u mnie: Moje oba ule po podziale żyją i pracują.
Super :-) Oby nazbierały sobie czego trzeba przed zimą. Sezon powoli się kończy, niedługo zaczną się już przygotowania do zimowli... Mateusz
Hymmm... dziś do słabeusza podłożyliśmy nową matkę, może troszkę lepiej jak tydzień temu znaleźliśmy w nim matecznik wygryziony, ale nawet dziś nie było na plastrach jajek ani larw i pszczoły były niemrawe. Jak włożyliśmy klateczkę to się ożywiły. Dobra ale ja nie o tym. miałem pisać. Jak już byliśmy na pasiece to zerknęliśmy do tych uli które były zsypane w tym roku by zobaczyć czy zaczęły robić plastry w drugich korpusach. I w tym ulu z najsilniejszej rodzinki przeżyliśmy szok ul prawie pusty mało co pszczoły na ramkach, a i sam korpus dość lekki. Za to w średniaku od pszczoły gęsto. Czyli jeśli dobrze zgaduje to z pustego wyszedł drużak? Jeszcze z dwa tygodnie temu ten pusty ul był naj silniejszy i z niego najlepiej latały pszczoły.. Czy ktoś ma problem z dodawaniem zdjęć do fotosika bo mi wywala błąd przy próbie dodania??
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> lepiej jak tydzień temu znaleźliśmy w nim matecznik wygryziony, ale nawet dziś nie było na plastrach jajek ani larw
Młoda matka mogła nie wrócić z lotu godowego. Albo jeszcze go nie odbyła (czasami lot się może opóźnić, np. jeśli pogoda jest parszywa).
> Czyli jeśli dobrze zgaduje to z pustego wyszedł drużak?
Dlaczego drużak? Tzn. wcześniej już z niego jakaś rójka wyszła? Czy to ten ul, który dwa tyg. temu rozrajałeś? Ale generalnie to tak, objawy które opisujesz mogą wskazywać na to, że rodzina zwiała razem z zapasami, i zostawiła za sobą tylko garść robotnic i jakąś młodą matkę. Jeśli tak, to znaczy że 2 tyg. temu na bank był matecznik (a prawdopodobnie kilka). A jeśli wtedy był, to teraz też powinien być - tyle, że wygryziony. Łatwo sprawdzić. A jeśli nie ma, to: Alternatywa 1: rodzina zwiała z dnia na dzień, a to co zostało to są zbieraczki które były w polu kiedy rodzina się wyprowadziła. To się czasem zdarza, kiedy rodzina doznaje silnej presji - np. ataki szerszeni, ekstremalne zawszenie, b. mocny upał... Alternatywa 2: ostry przypadek dryfu pszczół (możliwe jeśli ule są ustawione ciasno w rządku). Alternatywa 3: zatrucie jakimś ŚORem (w takiej sytuacji widziałbyś dużą ilość martwych pszczół pod wylotkiem) więcej pomysłów nie mam.
> Czy ktoś ma problem z dodawaniem zdjęć do fotosika bo mi wywala błąd przy próbie dodania??
Fotosik chyba umarł, już ze dwa miesiące temu zauważyłem, że nie da się dodawać nowych zdjęć. Obecnie używam zazwyczaj zapodaj.net: https://zapodaj.net/ Mateusz
To ja tylko wtrącę co u mnie. Głód! Zważyłam ule. Nie spodziewałam się tak małych zapasów o tej porze roku gdy lipa jeszcze nie skończyła kwitnąć. Resztki dosłownie w obu rodzinach. Ta "nowa" ze starą matką jakiś kilogram lepiej. Tyle dobrze że młoda matka jest i czerwi i nie dopatruję się opsypu warrozy na co zerkam co kilka dni. Wylkuczam raczej wyrojenie bo ilość pszczół w nowym ulu jest większa a w tym z młodą matką nieco mniejsza (raczej przerwa w czerwieniu) Jutro zaczynam karmienie :( Domyślam się że czeka nas głdny rok ale nie aż tak i że już.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> To ja tylko wtrącę co u mnie. Głód!
Ha, czyli podobnie, jak u mnie. Paskudny ten rok. U mnie lipa się dopiero zaczyna, ale pszczoły zbierają pożytki głównie z ostów. Tzn w tych krótkich przerwach, kiedy nie leje. Nie karmię, ale to głównie z filozofii, lenistwa i braku czasu, bo obiektywnie patrząc to pszczołom na pewno ułatwiłoby to życie... W Twojej sytuacji rójka jest zaiste mało prawdopodobna. Żeby do niej doszło to podczas podziału musiałby już być matecznik. Na pewno zauważyłabyś go. A w założenie matecznika po podziale jakoś nie wierzę. Super, że w ogóle udał Ci się ten podział. Teraz pozostaje czekać na jesień, dopilnować zapasów i... trzymać kciuki za przyszły rok. Chude lata przeplatają się zazwyczaj z tłustymi, więc mamy statystyczne powody do optymizmu. :) Mateusz
To była ta silna rodzina, która wyrajaliśmy z wielkopolskiego, wtedy przeszła matka z garścią pszczół (obecny najsłabszy ul na pasiece). A z pozostałych pszczół i tak powstał silny ul warre po zsypaniu ich z ramek na snozy, wnioskuje po tym że bardzo szybko odbudowały korpus plastrami. Na szybko jak tam patrzyliśmy to nie widzieliśmy matecznika na dole plastrów. U nas szerszeni nie widzieliśmy na pasiece, na o prysk raczej nie trafiły bo nie ma trupków pod ulem. Co do warozy to nie wiem
Wczoraj z żoną przejrzeliśmy 4z 5uli, nie zaglądaliśmy tylko do tego z podłożona matką. I tak w tym co się chyba wyroił. Matka jest napewno bo larwy i jajeczka widzieliśmy, za to matecznika na dole plastrów nie było. Ten ul ma zabudowany korpus w 90% na plastrach bardzo mało zapasów. Drugi ul co był zasypany też tylko za budowany ma jeden korpus i trochę więcej zapasów na plastrach, ale też słabo. Teraz dwa ule ludowe zasiedlone w zeszłym roku. Oba mają zabudowane po dwa korpusy i na razie nie widać by coś zaczęły w trzecim. W najwyższych korpusach zapasów na spokojnie jest około 8kg. Jakie jest wasze zdanie zostawić im te zapasy na zimę dzięki czemu będą mieć dwa korpusy plastrów na następną wiosnę, czy zabrać i mieć miód, a rodzinki karmić na zimę.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Matka jest napewno bo larwy i jajeczka widzieliśmy, za to matecznika na dole plastrów nie było. Ten ul ma zabudowany korpus w 90% na plastrach bardzo mało zapasów.
To nie brzmi, jak rodzina która się wyroiła. Bardziej jak rodzina, która z głodu przestała czerwić i się załamała.
> Teraz dwa ule ludowe zasiedlone w zeszłym roku. Oba mają zabudowane po dwa korpusy i na razie nie widać by coś zaczęły w trzecim. W najwyższych korpusach zapasów na spokojnie jest około 8kg.
8 kg o tej porze roku to jest tyle co nic. Do jesieni będzie mniej i dokarmić będziesz musiał tak czy inaczej. Zabierać im tę resztkę jedynego dla nich zdrowego pokarmu, które sobie z trudem uciułały jest wg mnie nieco smutne. Oczywiście da się, bo przecież towarowi pszczelarze nierzadko tak robią. Tj. możesz zabrać im górny korpus, wyskubać/wyrzucić z niego larwy, zmiażdżyć plastry i odsączyć miód, a pszczoły zakarmić sacharozą lub jakąś przemysłową glukozą... ale dla pszczół, jakości ich życia i szans na dobrą zimowlę to z pewnością nie jest korzystne. Poza tym, skoro nie zajęły się zabudową wiatrołapu to znaczy, że zabierając im górny korpus skazałbyś je na zimowlę na tylko jednym korpusie. Noc Kupały już za nami, więc pszczoły budować już nie będą. Słowem - ryzykowne posunięcie. Mateusz
Czyli mimo obecnych zapasów i tak na jesień czeka podkarmiania to słabo.
>To nie brzmi, jak rodzina która się wyroiła. Bardziej jak rodzina, która z głodu przestała czerwić i się załamała.
To gdzie podziała się pszczoła bo trupów ani w okolicy ula ani na dennicy.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> To gdzie podziała się pszczoła bo trupów ani w okolicy ula ani na dennicy.
Letnia pszczoła w szczycie sezonu żyje ok 3-4 tygodnie. Zapracowuje się na śmierć i umiera poza ulem, z reguły daleko od niego. Jeśli ta pszczoła nie jest na bieżąco odnawiana, to populacja rodziny pszczelej może bardzo szybko się załamać - wszak każdego dnia może umierać (z przyczyn zupełnie naturalnych, tzn. "starości") nawet parę tysięcy pszczół-zbieraczek. W razie przerwy w czerwieniu lub spowolnienia w składaniu jajeczek ten cały tłum zbieraczek zanika i zostają tylko te mniej przepracowane pszczoły, które żyją nieco dłużej. Oczywiście nie twierdzę, że na 100% to się wydarzyło u Ciebie i nie chcę brzmieć w jakikolwiek sposób autorytatywnie, tym bardziej że ciężko cokolwiek wyrokować tak na odległość (zresztą nawet będąc na miejscu często niełatwo odgadnąć co pszczołom chodzi po głowie). Stawiam tylko pewną hipotezę roboczą na podstawie opisów, którymi się podzieliłeś. :-) W skrócie: Tegoroczny zsypaniec, korpus zabudowany w 90%, brak zapasów, nagle pszczół ostro ubyło, ale matka jest i (jakieś) larwy też. Przy wyrojeniu raczej nie miałbyś nowych larw tak szybko, no i znalazłbyś jakiekolwiek pozostałości po mateczniku (a często wręcz po paru matecznikach). Przy nagłej chorobie lub zatruciu odnalazłbyś pszczeli grobowiec przed ulem. Przy ucieczce straciłbyś matkę, i nawet gdyby tej garści pozostałych zbieraczek udało się cudem wyhodować nową matkę na podstawie niedobitków porzuconego czerwiu, to pierwsze larwy zobaczyłbyś dopiero po miesiącu (tak samo zresztą przy trutówce). Skoro nie ma zapasów, to pszczoły głodują. Skoro głodują, to nie mają czym wykarmić czerwiu. Jak nie mają czym wykarmić czerwiu, to nie karmią też matki - w efekcie ta przestaje jajeczkować. Stare, spracowane pszczoły wymierają, zostają tylko te najmłodsze. Gdybym miał na cokolwiek stawiać, to stawiałbym właśnie na to. Następny etap, jeśli sytuacja żywieniowa rodziny się nie poprawi, jest taki, że matka schudnie. Dzięki temu odzyska lotność. W tym momencie wystąpi niezerowe ryzyko ucieczki całej rodziny. Podobny efekt można zaobserwować przy dryfie pszczół, dlatego o nim wcześniej wspominałem. Ale przy dryfie załamanie rodziny następuje raczej w dłuższym okresie czasu (typowo: cały sezon), więc tutaj musiałby mieć miejsce jakiś naprawdę ekstremalny dryf. Ja się z takim nie spotkałem, ale kto wie.
> Czyli mimo obecnych zapasów i tak na jesień czeka podkarmiania to słabo.
Ten rok jest szczególnie podły dla pszczół. No ale cuda się czasem zdarzają - np. jeśli pogoda nagle dopisze i pszczoły znajdą jakieś niespotykane bogactwa pożytkowe na jeżynach, wrzosie czy bluszczu... Ale ja bym na to nie liczył. Realistycznie patrząc tegoroczny (mierny) sezon już się skończył, i od teraz będzie tylko gorzej. Mateusz
Dzięki za wyczerpujące info:) jak myślisz 1litr syropu na tydzień tym słabym dawać czy mniej??
ca7fa611e3953b16 3a4d3bbef893d344 fbe01215d1631c62 0a1a39d2c6383346 4de4e2c966266da3 a6524c0a76b0babf 128ef5b5618f2507 e025fd8cd80c9f65
>Ten ul ma zabudowany korpus w 90% na plastrach bardzo mało zapasów. Drugi ul co był zasypany też tylko za budowany ma jeden korpus i trochę więcej zapasów na plastrach, ale też słabo
Niestety ale trzeba karmić. Opat nie zalecał ale w jego czasach pożytki i rolnictwo w ogóle wyglądały nieco inaczej. Podpatrzyłem pewien sposób karmienia u jednego starego pszczelarza, udziela się od czasu do czasu na yutubach. Facet gospodaruje bez węzy więc jakaś tam analogia do ula ludowego jest. Generalnie jak baza pożytkowa nie ogranicza się nam do rzepaku i lipy to przynajmniej do końca sierpnia kwitną różnego rodzaju jak ja to mówię śmieci, jeżyny, w lesie zawsze coś, nawłoć. Zrób syrop 1:4, pszczoły potraktują go jak normalny nektar ze względu na wysoką zawartość wody. Podawaj im to w niewielkich ilościach 1-2 litry. To co podasz do ula wymieszają przez najbliższe dwa miesiące z tymi resztkami, które zbiorą sobie z natury. Wywołasz złudzenie stałego dopływu nektaru, matka będzie cały czas czerwić a pszczoły dalej pociągną plastry żeby miała miejsce na jajeczka. Taki wymieszany z naturalnym pokarm będzie o niebo lepszy od tego co i tak będziesz musiał podać przed zimą. Jeśli zaczniesz karmić na początku września tak jak pszczelarze towarowi to do zimy pójdą w zasadzie na samym cukrze czy tam innym inwercie. Wtedy ewentualnie uzupełnisz im zapasy ale to będzie 2-3 kg pewnie. Ja tak karmię swoje zsypańce od samego początku, podobnie tegoroczne odkłady i pszczółki budują mi plastry jak szalone. Przesypywałem w dziurze pomiędzy akacją a lipą do tej pory czyli przez ok 4 i drugi 6 tygodni mam zabudowane po jednym pełnym korpusie a pszczoły zaczynają schodzić na drugi.
>W najwyższych korpusach zapasów na spokojnie jest około 8kg. Jakie jest wasze zdanie zostawić im te zapasy na zimę dzięki czemu będą mieć dwa korpusy plastrów na następną wiosnę, czy zabrać i mieć miód, a rodzinki karmić na zimę.
Ja bym nie brał. Zapasu tyle co zostawiam w korpusiaku po miodobraniu. Podkarm już, do zimy pójdą wtedy w dobrej formie a miodek weźmiesz w przyszłym roku. O zafałszowanie się nie martw, to co dasz upchają pod tym co jest obecnie więc zdążą go skonsumować do przyszłego roku. Jak zostawisz tak jak jest to ryzykujesz że to co mają to zjedzą do zimy.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> jak myślisz 1litr syropu na tydzień tym słabym dawać czy mniej??
W Twojej sytuacji wydaje mi się, że warto podać ten litr, a za kilka dni sprawdzić czy pobrały. I jeśli tak - powtórzyć. Tomek bardzo słusznie podpowiada, że lepiej użyć rzadkiego syropu. Może uda Ci się je wystarczająco zastymulować, by dobudowały ten jeden nieszczęsny korpus do końca. Jeden w pełni zabudowany korpus to jest krytyczne minimum do zimowli. Jeśli nie dobudują, to będziesz musiał albo połączyć tę rodzinę przed zimą, albo zimować ją w stebniku, albo dokarmiać co miesiąc plastrem ciasta. Mateusz
U mnie wczoraj dostały drugą porcyjkę rarunkową (słoik 0.8l, pierwszy w poniedziałek, drugi wczorajsza środa) i od wczoraj czyli od środy prowadzą intensywną eksmisję trutni. Stwierdzam że ta "stara" rodzinka z młodą matką trochę za późno ten ratunek dostała. Nie dopatrzyłam się u nich wianka poszytego miodu u góry. Mam nadzieję że nie zaszkodzi im to za bardzo.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Nie dopatrzyłam się u nich wianka poszytego miodu u góry.
U mnie podobnie. Pszczoły głodują na suchych plastrach, gonią trutnie po ulu i wyrzucają larwy - a się jeszcze czerwiec nie skończył. Złamałem właśnie ze swoją zasadą niekarmienia w sezonie: dziś rano zamówiłem 70kg syropu i będę po trochu dolewał każdej rodzinie aż do września. Liczę tylko na to, że ten rok jest wyjątkiem, a nie jakąś nową normą klimatyczną... Mateusz
My poddaliśmy na wieczór 26.o6 każda z tych trzech rodzinek dostała po 0,9l słoiku do dzisiaj tylko jedna ma jeszcze 3cm syropu nie pobranego, o dziwo nie najsłabsza.
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
Ja nie karmię, ale też mają jeszcze pokarm z zeszłego roku, który im nie zabierałem..

imię, nazwisko lub pseudonim

hasło (opcjonalne)


zaznacz ŚRODKOWE pole: