W sąsiednim wątku wspomniałem o snozach, i jak to pszczoły zupełnie nie doceniają moich starań by dać im równiutkie, równolegle, ściśle wymierzone snozy.
Może zatem snozy są niepotrzebnym kłopotem? W zeszłym roku pan Andrzej, rodak mieszkający obecnie w Australii, powiedział mi o tym, że w swoich ulach Warré nie używa snoz, tylko patyczki, które nazwał "bambusowymi skewers". Poniekąd na wzór uli japońskich. Zaciekawiło mnie to wtedy, a pan Andrzej przesłał mi fotkę, którą zamieszczam poniżej (mam nadzieję, że nie będzie mi tego miał za złe):
https://images90.fotosik.pl/715/ae7dd2ddaf60c16f.jpg
Bardzo mnie korci, żeby to wypróbować... Takie patyczki można kupić za grosze, i bardzo łatwo je zamontować (dwie dziurki). Pan Andrzej mówi, że bardzo łatwo je też wyciągnąć, jednym puknięciem z boku za pomocą kołka.
Zalety jakie widzę:
- uproszczona budowa korpusu
- brak rowka na snozy = ciężej barciakowi znaleźć kryjówkę
- mocniejsze plastry (lepiej zespolone + przytrzymane od góry i od dołu)
Moja jedyna wątpliwość dotyczy tego, jak (na czym) miałaby trzymać się przekładka pod poduszką... I czy przy braku snoz pszczoły nie umocują plastrów do poduszki?
Mateusz