Bo dziś sobie cisza spokój a nagle cala przednia ściana ula, wylotek i płytka przed ulem w pszczołach! Czy to oblot z utrudnionym powrotem bo mam zawężone wylotki? Uświadomiłam sobie że żadna książka która czytałam nie opisuje tego momemtu. Skropiłam je wodą bo miałam waż pod ręką.
Taką mgiełką oczywiście je skropiłam siedzę i obserwuje😶
Było dziś u mnie identycznie to samo - w tym "wieżowcu", o którym wczoraj pisałem, i to wbrew dodaniu wczoraj pustego (czwartego) korpusu. Dziś w południe rozebrałem ul: żadnych mateczników, więc to nie przygotowania do odlotu. Może wychodzą z ula, żeby nie przegrzać czerwiu swoją obecnością. Tylko jedna rodzina mi tak robi, właśnie ta 3-korpusowa, najsilniejsza. Dziś nie pada, jest chmurzyście i duszno. 20-kilka stopni.
A mój wieżowiec jednak podzieliłem, nie wytrzymałem. Nie powinienem tego robić i sądzę, że będę żałował, ale otwarty czerw był, jakieś trutnie jeszcze się wałęsają po ulu, do tego dojrzałem kilka komórek z trucim czerwiem więc pomyślałem - co tam, spróbuję, te pszczoły i tak mi się niespecjalnie podobają więc ryzyko żadne. Tobie oczywiście tego nie radzę, no chyba że masz mateczniki. O tej porze roku to się z reguły nie zdarza, ale ten rok jest szczególny więc wszystko jest możliwe...
Mateusz
Poczytałem wczoraj nieco. Heinrich Storch ("Am Flugloch", 1951) rozróżnia 3 sytuacje, w których pszczoły licznie wychodzą na wylotek.
W telegraficznym skrócie:
1. Suszenie miodu. Poznać łatwo, bo pszczoły intensywnie wentylują (nie mylić z apelem, wtedy także pszczoly zdają się wentylować, ale odwłoki trzymają skierowane ku górze)
2. Lekkie przegrzanie. Pszczoły w dużej ilości siedzą pasywnie na wylotku. Wychodzą z ula po to, żeby odciążyć plastry które zaczynają mięknąć pod wpływem ciepła.
3. Rójka. Tę najłatwiej poznać po tym, że niektóre pszczoły wychodzą z ula obładowane pyłkiem. W takiej sytuacji odlot rójki jest bardzo bliski.
Mateusz
Dziś znowu płyną po ulu. Zaczęły nagle. One nie są pasywne. Są bardzo ruchliwe. Widać takie które zadzierają tylki do góry jak przy oblocie. Karmię mało [0.8l co 2-3 dni]. Raczej są na granicy niedostatku. Turutnie wywaliły. Same pszczoły tak się kłębią. Siatkę w dennicy mają. Pusty korpus nad sobą na słoki. Jak ostatnio do nich patrzyłam to zajmowały ok 1.5korpusu ale nie dymiłam ich mocno, i nie widziałam ani czerwiu trutowego ani matecznikow, interesowało mnie tylko czy jest czerw pszczeli.
Pyłek chyba raczej wnoszą do ula ale w tym mrowiu trudno się połapać😅
> Apel czyli co?
"Apel", tj. zwoływanie się. Nie znam formalnego (prawidłowego) polskiego określenia na to. Chodzi o odsłanianie przez robotnice swojego gruczołu nasanova, aby zwołać towarzyszki. Widać to np. przy wprowadzaniu roju do ula, podczas niektórych oblotów aby pomóc młodym pszczołom trafić z powrotem do ula, czy też zaraz po nagłej utracie matki (np. podczas wyrajania, albo po nagłej rójce).
> Widać takie które zadzierają tylki do góry jak przy oblocie.
O, to to to. Pytanie teraz, dlaczego tak robią. O tej porze roku to niecodzienne. Jedyne co mi przychodzi na myśl, to że rójka już wyleciała, a pszczoły pozostałe na miejscu szukają swojej matki... Rozejrzyj się po okolicznych krzakach/drzewach, może uciekinierki gdzieś siedzą.
Mateusz
Może powinnam wyjąć spod ula tę płytkę na ktorej obserwuje wszelkie śmieci?? ona siatki nie zatyka, między ulem a nia swobodnie spaceruja te mrowiące się pszczoły ale może to jednak ogranicza dopływ/podmuch świeżego powietrza???
> ale może to jednak ogranicza dopływ/podmuch świeżego powietrza???
Gdyby pszczoły wentylowały, to tak. Ale u Ciebie z tego co mówisz nie wentylują, tylko "apelują" (zwołują się). Różnica między wentylowaniem a zwoływaniem to położenie odwłoka: jeśli skierowany zdecydowanie ku górze, to zwołują się a nie wentylują.
Kiedy pszczoły wentylują, to wiadomo - albo im za ciepło, albo chcą czym prędzej wysuszyć miód. Przyczyna apelu jest mniej oczywista, ale o tym już wspomniałem wyżej.
A czy może być tak, że te pszczoły między siatką a płytką utknęły tam i nie wiedzą, jak wejść do ula? Zupełnie strzelam, ale być może w takiej sytuacji koleżanki przy wylotku próbują im pomóc trafić do domu?
Mateusz
Pszczoła utknąc nie ma szans. Tam jak na pszczołę czy wentylację jest dużo miejsca.
To chyba jednak jakieś dziwne obloty albo spacero-obloty. One masowo wychodzą, część przechodzi pod ulem i jak wychodzi z tyłu to wzbija się w powietrze. Dużo ich też lata. Później się raczej wsysnęły choć musiałam odejść od ula o na 100% nie powiem, miałam wrażenie zanim odeszlam że ich ilość się zmniejsza. Jak wróciłam była cisza spokój. Na krzaku raczej nie siedziały bo taki rój na krzaku chyba bym widziała, a raczej też słyszała.
Przypomniało mi się że w tym ulu takie masowe wyjścia robiły trutnie przy ładnej pogodzie a szczególnie po jakimś czasie brzydkiej pogody. Tylko one bardziej ćwiczyły loty niż spacerowały.
Nie chce mi się w ten upał ubierać ale powinnam je chyba przejrzeć...
> To chyba jednak jakieś dziwne obloty albo spacero-obloty. One masowo wychodzą, część przechodzi pod ulem i jak wychodzi z tyłu to wzbija się w powietrze.
Może to rzeczywiście jakieś niewinne obloty, ale skojarzyłem teraz że coś podobnego opisuje H. Storch: bardzo duża aktywność na wylotku podczas dziury pożytkowej, pszczoły wchodzące i wychodzące z ula dziwnie pokrętnymi drogami: rabunek.
O pszczołach zwołujących się nic nie wspomina, niemniej może mogłabyś posypać te kłębiące się pszczoły na wylotku jakimś pudrem i zobaczyć, czy czasem nie pojawiają się po chwili w sąsiednim ulu?
W przypadku rabunku H. Storch radzi albo zamienić ule miejscami, albo zakarmić rodzinę rabującą.
Mateusz
Spóźnione odpisanie:) to jednak obloto-spacery. To jest tylko gdy jest ogoraco. Im jest bardziej gorąco tym dłuższą chwilę to trwa i tym więcej pszczół wychodzi. Drugi ul robi podobnie ale zawsze później w czasie i na sporo mniejszą skalę. Tamten ma więcej cienia.