> Znaczy zamienić nocą czy za dnia??Wszystko jedno. Chodzi tylko o to, żeby zbieraczki z silnej rodziny przeszły do słabszej (i odwrotnie).
> Wszystkie rodzinki, które były zsypywane do warre karmiliśmy ostatnio i to te silniejsze te rabowały słabegoTaki los słabiaków, że są gnębione przez silniejszych. Z perspektywy ewolucyjnej jest to zresztą bardzo sensowne. Zależy to też w pewnej mierze od genetyki pszczoły. Niektóre są bardziej skłonne do rabunków, inne mniej. U siebie zauważyłem, że czarne pszczoły (AMM) w zasadzie nigdy nie rabują, za to mnie gonią z daleka. A te wszelkie żółte mieszańce produkcyjne odwrotnie: względem mnie są relatywnie łagodne, za to przy pierwszym głodzie nie wahają się grabić sąsiadek. Wydaje mi się, że karmienie przyspiesza rabunki. Ale to moze złudzenie, żadnych pomiarów nie robiłem. Moja teorią jest taka, że przy karmieniu zbieraczki mówią koleżankom "gdzieś bardzo blisko jest super pożytek" i te wylatują z ula, przeszukują najbliższe rodziny, i jak któraś da sobie cokolwiek zabrać to jest koniec - rabuś zwoła koleżanki i zaczyna się zorganizowana grabież. Ale jak wspominałem to tylko luźna teoria, intuicja, może całkiem błędna. Ktoś ten temat pewnie przebadał, warto poszukać.
> Ja zakarmiłem rodzinę rabowaną syropem a na wylotek przytakerowałm kawałek juty.Pomysł nowatorski, i nie powiem - ciekawy. Nie odważyłbym się tego robić w moich ulach na pełnym słońcu, ale jeśli rodzina stoi w cieniu to czemu nie. Mateusz
>Pomysł nowatorski, i nie powiem - ciekawy. Nie odważyłbym się tego robić w moich ulach na pełnym słońcu, ale jeśli rodzina stoi w cieniu to czemu nie.To był taki trochę akt desperacji, wszystkie inne środki zawiodły, a ja nie nadążałem dolewać syropu. Ule faktycznie mam w cieniu, a ten akurat miał tylko 4 ramki więc miejsca w środku było wystarczająco dużo. Poza tym ten materiał był dość "przewiewny" juta nie była jakoś szczególnie mocno zbita.
> Co do zakarmienia to nie jestem przekonany - obawiam się, że równie dobrze może rozzuchwalić rabusiów - natomiast zamiana uli miejscami wydaje mi się fajnym pomysłem, bo wzmocni ul rabowany a osłabi rabujący.Karmiłem sposobem otwartym kilka razy blisko pasieki (już tego nie robię) i dość skutecznie przyciągało to rabusiów. Przy ulach był spokój. Rabusie zaczynały się interesować ulami z powrotem jeżeli zaczynało brakować bardzo cienkiego syropu w poidle. Tak więc ta metoda raczej się nadaje tylko wtedy, kiedy możemy tak podkarmiać rabusiów aż do wystąpienia kolejnego naturalnego pożytku. Ale u mnie pod tym warunkiem działała skutecznie. Nawet bardzo skutecznie bym powiedział. Inną opcją wartą rozważenia jest przymknięcie wylotków na 1-2 pszczoły lub tak, aby dało się włożyć szczelnie otwartą lokówkę do chowu matek. Rabusie instynktownie walą do takiego wylotka ze wszystkich stron i nie ogarniają szybko, że trzeba wejść do okratowanej lokówki. Natomiast zbieraczki i strażniczki z ula właściwego uczą się dość szybko, jak trzeba wchodzić i pilnować wylotka. Oczywiście to jest skuteczne przy pewnej sile pszczół. Nie nadaje się to do ochronienia np. ulika weselnego czy chorej podupadającej rodziny, która nie ma sił, aby wystawić odpowiednie straże.
> Właśnie zrobiliśmy zamianę miejscami uli.Koniecznie daj znać co z tego wyniknie, sam jestem ciekaw tego patentu. :) Efekt powinien być w zasadzie natychmiastowy. Mateusz