Witajcie. Czasu mi ostatnio brakuje totalnie. Jak dobrze że mam bezobsługowe ule warre😄
Co byście zrobili w moim przypadku.
Przypomnę: wiosną miałam jeden ul któremu z powodu dużej ilości warrozy zabrałam czerw a same pszczoły polałam varromedem. Później ul podzieliłam na dwa. Od tamtej pory chyba jeszcze przed podziałem widziałam na płytce która leży pod siatką w dennicy raz jedną warroze a raz drugą i od tamtego czasu nie obserwuję osypu warrozy. Fakt plytki nie są teraz lepkie ale i wtedy nie były. W poprzednich sezonach widziałam warrozy na płytkach bez posmarowania a nawet w śmieciach na wylotku (ale pszczoły miały ich dużo) t
Teraz są na nich różne śmiecie ale nie warroza.
Jak mam więc postąpić z leczeniem.
Sa chyba dwie opcje: albo warrozy nie mam i te dwie były z jakichś kątów na dennicy, albo mam na tyle mało że nie udaje mi się zobaczyć osypu.
Co mam zrobić??
Karmię je delikatnie i po równo (słoik 0.8l co dwa, częściej 3dni)
Poza tym nie wiem co u nich bo nie patrzyłam. Pyłek noszą mocno, syrop biorą bez szału i wydają się ok. Patrzę tylko czy się nie rabują. Wylotki mają małe od kiedy karmię. Siłę mają podobną oceniając po aktywności.
Jak płytki są niewysmarowane, to mrówki mogą je skutecznie czyścić, fałszując tym samym pomiar.
A jeśli wyniki potwierdzą się przy wysmarowanych płytkach, no to... tylko się cieszyć :) ew. na jesień podliczyć jeszcze raz, dla spokoju sumienia. A póki co nie ma sensu leczyć, skoro dręcza brak.
Mateusz