> On ma 9kg z hakiem i od tego minus wosk i pszczoły. (...) od 20sierpnia biorą bardzo kiepsko a od 4 września w zasadzie nie idzie ich zakarmić.W tym roku wszystkie moje rodziny są w podobnym stanie. Tzn. wszystkie mają zapasów tyle, że są teoretycznie na granicy przezimowania, ale jednocześnie nie chcą brać inwertu. Obecnie każda z nich nadal męczy ten litr inwertu z litem, który podałem 10 dni temu... Nie wnikam. Nie chcą to nie chcą, nic na siłę.
> To ul który robił latem intensywne spacero obloty i obecnie wydaje mi się małą rodziną.Nie jest to zaskakujące, bo podzieliłaś w tym roku rodzinę. Do tego była to rodzina nieszczególnie potężna, i po ciężkich przejściach. Nie twierdzę oczywiście, że źle zrobiłaś - ja postąpiłbym raczej dokładnie tak samo. Niemniej taki podział nie może skutkować dwoma "normalnymi" rodzinami. Dopiero od następnego sezonu będą mogły się rozwinąć. Jeśli przeżyją.
> Minęliśmy już połowę września więc mam im kupić inwert?Ja bym nie kupował. Skoro nie biorą syropu, to inwertu też nie będą. Może za miesiąc się ockną i zgłodnieją, ale wtedy to i na inwert będzie za późno. Co najwyżej im ciasta będziesz mogła wsunąć na snozy.
> Z tego ula też nadal sypie się warroza z dużych ilościach.To jest wg mnie Twój podstawowy problem. I szczerze nie mam pojęcia dlaczego masz aż tak pod górkę z tym dręczem. Jeszcze w tym roku zlikwidowałaś czerw + leczyłaś bezczerwiowo i doszłaś do zerowego osypu z początkiem lata. Wydaje mi się, że osyp, który teraz obserwujesz, musi mieć przyczynę zewnętrzną. Tj. masz po sąsiedzku jakąś niemałą pasiekę i z niej ci się ten dręcz zlatuje. Nie widzę innego wytłumaczenia, bo w aż tak intensywny rozwój varroa - niejako "od zera" - trudno mi uwierzyć. Czy próbowałaś zasięgnąć języka u pszczelarzy w promieniu paru kilometrów? Dowiedzieć się, czy oni też obserwują taką energiczność dręcza, czy i w jaki sposób leczą, w jakich okresach, ile dokarmiają... Nie rozwiąże to Twojego doraźnego problemu, ale miałabyś nieco szerszą perspektywę na pszczelarski ekosystem Twojej najbliższej okolicy. Mateusz
> Minęliśmy już połowę września więc mam im kupić inwert? A one i tak go nie pobiorą?? Czy dać nadal cukier?Nadal możesz karmić cukrem. Jest ciepło.
> książki mądre piszą że przeróbka cukru po 15września niszczy wiosenne karmicielki...Warré też to pisze. Teoria wydaje się sensowna, ale czy efekt jest faktycznie znaczący? Mi zdarzało się podawać cukier nawet w październiku i rodziny nie ginęły...
> A według Was dać im lit trzeci raz?Ja to w ogóle bałbym się eksperymentować mając tylko dwie rodziny. Ty odważnie podjęłaś się prób z litem, i super że podajesz wyniki i że tak rzetelnie podchodzisz do sprawy, ale w sytuacji kiedy masz nadal ciągłe osypy to naprawdę rozważyłbym jakiś konwencjonalny (w sensie sprawdzony i zatwierdzony) środek. Może wcale nie będzie lepszy od litu, ale przynajmniej nie będziesz sobie potem pluć w brodę że coś zrobiłaś nie tak. Widząc jakie napotykasz problemy to zastanowiłbym się też nad zmianą miejsca pasieki. Albo pozostawienie tych dwóch uli przy domu, ale jakiekolwiek ewentualne nowe rodziny trzymać w innym miejscu. U rodziny, dalszego sąsiada, znajomego rolnika... Nie musi być daleko, czasem nawet 1 km ma znaczenie. Francuscy warreiści często trzymają ule rozproszone w kilku miejscach, nieraz u nieznajomych - ot, zobaczyli fajne miejsce, wyszukali właściciela i zapytali o zgodę. Ludzie zaskakująco często zgadzają się mieć u siebie ul albo dwa, szczególnie jeśli mają jakiś sad i nie jest to bezpośrednio przy domu. Mając ule w paru miejscach łatwiej rozmyć ryzyko - strata 80% rodzin w jednym miejscu aż tak nie boli, kiedy w drugiej lokalizacji przeżyło ich danego roku 100%. Mateusz
> Ale z tym cukrem... książki mądre piszą że przeróbka cukru po 15września niszczy wiosenne karmicielki...Jak rozumiem dotyczą one obszaru Polski. Z którego roku książki masz na myśli?
>mam na myśli książkę Ostrowskiej. Stara ale ponoć aktualnaTe książki są jak najbardziej aktualne ale trzeba wziąć pod uwagę zmiany klimatyczne jakie nastąpiły. W latach kiedy Ostrowska pisała książkę zima była zimą a pszczoły w sposób naturalny miały przerwę w czerwieniu. Obecnie przy temperaturach zimą w okolicy 5-10 na plusie matki czerwią w najlepsze. Tak więc to karmienie po 15 września to obecnie należałoby przesunąć pewnie o około miesiąc. Trzeba wziąć pod uwagę, że pszczoły obecnie są dłużej aktywne i później zawiązują kłąb zimowy. Ma to też wpływ na ekspansję dręcza. Kropaśkowa ja bym tym rodziną podał paski z kwasem szczawiowym (jeden co drugą beleczkę tak aby w każdej uliczce coś wisiało). Zostaw je tam na ok 6 tygodni. Nawet jeśli potem pogoda nie pozwoli na ich wyjęcie przed zimą to pozostawione w ulu nie będą miały negatywnego wpływu na rodziny. Kwas się ulotni w tym czasie a paski pszczoły zgryzą i wyniosą z uli.
> Trzeba wziąć pod uwagę, że pszczoły obecnie są dłużej aktywne i później zawiązują kłąb zimowy.Też mi się tak wydaje, ale zaciekawiło mnie w tym kontekście zdjęcie osypu Kropaśkowej z sąsiedniego wątku. Jak zobaczyłem to od razu pomyślałem -- już w kłębie? czy taka malutka rodzinka? Osyp jest wyraźnie skupiony w jednym miejscu. https://zapodaj.net/images/82b4a5f5822ed.jpg
> Warroza mam na myśli książkę Ostrowskiej. Stara ale ponoć aktualnaZdecydowanie nie jest aktualna jeżeli chodzi o terminy.
> Mateusz ty przypominasz sobie żebyś natrafił gdzieś na informacje o negatywnym wpływie litu na matki???Nie. A wręcz przeciwnie, jedno z tych badań, które opisywało przypadki częściowego zamarcia czerwiu podawało, że nawet parokrotne przekroczenie dawek LiCl nie miało widocznego wpływu ani na robotnice, ani ma matkę, ani na larwy w matecznikach. Te badania podawały zresztą, że zamarcie czerwiu dotyczyło tylko części larw, w jakimś określonym stadium rozwoju (dwu albo trzydniowym, jeśli dobrze pamiętam), a nie całości czerwiu. Twój przypadek generalnie budzi moje wątpliwości, bo u siebie nigdy czegoś takiego nie zaobserwowałem. Co prawda nigdy nie podałem LiCl dwa razy pod rząd tak jak Ty, ale nawet najbardziej pesymistyczne badania nie doszukały się przypadków ubicia rodziny litem. O tej porze roku ilość czerwiu spada. Ciekawe, na ile zniknięcie czerwiu w Twoich rodzinach jest naturalne za sprawą spadku temperatur, a na ile to faktyczny wpływ LiCl. Mogą też być i inne czynniki, o których nie wiemy. To, co opisujesz, mogłoby równie dobrze pasować do późnoletniego wyrojenia... Rzadkie to, ale zdarza się. Mateusz
> Czy w ogóle opcja załóżmy 80% obsiadanego jednego korpusu może przetrwać zimę??Nawet korpus obsiadany w 30% jesienią daje radę przeżyć. Ważne, by miały plastry do których się schować, no i wystarczającą ilość zapasów. Ilość pszczół tak czy inaczej ostro się zmniejsza przed uwiązaniem kłębu. Małe rodziny tracą w tym procesie mniej pszczół, a duże więcej. Jeśli chodzi o ciasto, to na pewno nie zaszkodzi. Tym bardziej, jeśli masz wątpliwości co do stanu zapasów. Nawet jeśli teraz nie zjedzą ciasta, to może przyda im się za miesiąc albo dwa. Swoją drogą -- u siebie wczoraj zakończyłem karmienie. Litr litowego inwertu prawie cały znikł u większości rodzin, napełniłem więc podkarmiaczki czystym inwertem. Za dwa albo trzy tygodnie pozbieram podkarmiaczki i uzupełnię poduszki wełną. Dwie z rodzin, które miesiąc temu wydawały mi się silne, wczoraj zdawały się jakieś anemiczne. Zazwyczaj gonią mnie po łące, żądlą przez jeansy i wchodzą do kaloszy, a wczoraj nic. Inne rodziny nadal agresywne jak zwykle, ale dwie nie. Inwert pobrały, a w korpusach nie czuć, żeby przybyło... nawet wręcz przeciwnie. Dlatego wczoraj wspominiałem o tych późno-letnich wyrojeniach, bo chodzi mi to po głowie w kontekście moich własnych rodzin... Lato było bardzo słabe, więc podczas lata nieco podkarmiałem. Dopiero końcowoletnie pożytki okazały się relatywnie obfite. Być może zmotywowało to pszczoły do rójek. Łącznie zużyłem w tym roku 39 kg inwertu, tj. średnio niecałe 5 kg na rodzinę. I żałuję, że podkarmiałem latem. Wcześniej tego nie robiłem, w tym roku trochę spanikowałem. Wydaje mi się, że niepotrzebnie przyciągnąłem tym mrówki i może też rozregulowałem pszczeli instynkt. Mateusz