> Mateusz pewnie napisze że zdeformowane skrzydła rokuje osypaniem się. Raz mi się to nie sprawdziło bo jednak taki ul przeżył zimę wiosnę i lato i to jest obecny rabowany warre
Pisałem, że u mnie takie rodziny nie dożywały końca roku
https://ulwarre.pl/forum/1657750695#1662581546 .
U Ciebie widać mają lżej, ale z tego co piszesz to też nie ma szału, bo choć rodzina przeżyła łagodną zimę, to dziś nie potrafi się wybronić. Swoją drogą, rabunek to nic złego. Pozwala pszczołom odzyskać zapasy, które inaczej zmarnowałyby się. W mojej (bezdusznej) opinii, taka słaba rodzina powinna po prostu zemrzeć, zamiast przekazywać swoje słabe geny sąsiednim ulom.
Przez brak zdjęć nie wiem ile tych pszczół u Ciebie zmarło, ale jakaś śmiertelność przed ulem jest normalna pod koniec lata. Tym bardziej, że noce są już jednak chłodne, więc aktywność mrówek jest bardzo ograniczona i trupy już nie znikają same, jak to ma miejsce w sezonie.
Przy czym od paru lat każdy rok jest szczególny, ciężko mi cokolwiek przewidzieć. U mnie obecnie powinien już leżeć pierwszy śnieg, a mam pogodę sierpniową, 28 st. w cieniu i trutnie latające wokół domu. Liczę, że pszczoły lepiej się orientują co mają robić, niż ja. One już takie rzeczy widziały, ja nigdy.
EDIT: właśnie dostawiłaś linki do zdjęć. Ja tam nie widzę niczego złego, ilość trupków jest niewielka. U mnie jest (zawsze było) tak samo na przełomie lata i jesieni. Rodzina w parę tygodni schodzi z 40 tys osobników do 10 tys. Gdzieś te trupki muszą się podziać.
Mateusz