Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.
> To musiałaby być jakaś amortyzowana taczka. Nawet nie wiem, czy takie w ogóle istnieją.Z ciekawości poguglałem... Czego to ludzie nie wymyślą! https://apicolalospedroches.com/images/transp14.jpg Amortyzacji co prawda tu nie ma, ale za to jest duże koło, więc jadąc tym po polu aż tak bardzo nie wytrzęsie ula, jak przy malutkim kółku od taczki. Tylko cena zabija: 2000 zł (450 euro). Gdybym był zawodowcem i miał 50 uli to może bym się zastanowił, ale dla dwóch albo trzech wyrojeń rocznie po prostu wsadzę ul w samochód. Mateusz
> Bo czytając wszystko dotychczas zrozumiałam że to najlepsza, najbardziej naturalna czy bliska naturze, metoda rozmnożenia rodzin, dajaca najbardziej znaną pszczołom sytuację. A tu o jakimś osłabieniu piszesz. Poproszę żebyś to dokładniej opisałWyrojenie przez opukiwanie jest bez wątpienia najbliższe naturze, co nie znaczy, że nie jest obciążeniem dla rodziny. Kiedy rodzina wyraja się naturalnie to jest przecież tak samo: z ula ubywa duża ilość pszczół oraz matka. A czerw trzeba wykarmić i wygrzać, więc zbieraczki przestają zbierać i zabierają się za wychów. Przerwa w czerwieniu + przerwa w pożytkowaniu + z plastrów poznikał miód bo rójka zabrała co nieco ze sobą. Nie ma lekko. Dlatego wyrajać należy wyłącznie silne rodziny, bo taka z silnej stanie się średnia i do końca lata zdąży wrócić do formy i dozbierać sobie zapasów na zimę. Dla źródłowej rodziny nie ma różnicy, czy ją podzielimy, czy wyroimy. W obu przypadkach traci matkę, dużą ilość robotnic i trochę miodu. Różnica jest w ulu docelowym: przy wyrojeniu pszczoły przechodzą przez nastrój rojowy i to motywuje je do szybkiego budowania plastrów. Przy podziale też budują, ale wolniej, od niechcenia. Mateusz
Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.