GłównaSchematKsiążkiLinkiForum
skocz do końca lista wątków

Czy podać ciasto?

Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.

Ponieważ warre to nie ul ramkowy nie wiemy co jest w środku. Czy na wszelki wypadek podać pszczolom ciasto miodowo-pylkowe? Noszą pyłek, dużo moim zdaniem. Każda go niesie która wchodzi. Może takie ciasto było by dobrym zabezpieczeniem na wypadek gdyby znowu długo była brzydka pogoda?? Mam jeden ul więc chcę o niego zadbać, żeby nie byl mizerny i nadawał się do wyrojenia.
A co do ula który ledwie żyje to zajrzałam do niego ale nawet zdjęć nie robiłam bo nie ma co i nie dała bym rady bo korpus jest ciężki od zapasów.Troszkę pszczół w dwu uliczkach. Widzialam tam jakieś pojedyńcze, dosłownie pojedyńcze komórki czerwiu zasklepionego ale nie wydaje mi się aby to było tegoroczne. Prędzej coś nie posprzątane z jesieni. Dobrze myślę?? Sa też zamarłe pszczoły w innych miejscach na plastrach. Poza tym wszystko na oko wygląda czysto i sucho. Myślę że powinnam ten ul zamknąć żeby nie kusić. Nadal mało co lata, jak lata to pojedyńcze sztuki i ot tak przed ulem. Nie noszą pylku ani jedna.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Ja nigdy nie przyspieszam zgonu swoich rodzin, zawsze czekam aż już zupełnie przestaną się ruszać... Być może niesłusznie, ale nadzieja umiera ostatnia. Co do zdrowej rodziny, to powinna mieć zapasy, bo sprawdziłaś je przecież jesienią. Otwierać zdrowy ul trochę szkoda, tylko je zestresujesz i popsujesz im te wszystkie piękne uszczelki, które dziewczyny sobie porobiły przed zimą żeby im nic nie wiało ani nie kapało. Jeśli naprawdę masz wątpliwości, to może zważ ten ul? Mateusz
O ulu żyjącym i pracującym: Zważwnie ula to raczej zbędny hałas. Najgorsze zdejmowanie trzciny. One jesienią miały zapasów aż za dużo. Ponoć pszczoła ekonomiczna jest. Rabowane nie były, i na nadprogramowy czerw nie miały miejsca, bo to ul na zbudowanym jednym korpusie i trochę w drugim. Podanie ciasta to zdjęcie poduszki, siatki do propolisu i położenie otwartej paczki na snozy. Oficjalne pszczelarstwo zaleca ciasto na porawe rozwoju wiosennego. Mnie najbardziej zastanawia czy mają dość pyłku. Dziś mogę mieć ostatni dzień na taki manewr na dłuższy czas .
O ulu prawie martwym: a co jeśli rabowany ul miał jednak jakaś łagodną formę zgnilca albo inną chorobę (na pewno zakaźna przecież)?? Bo bez badań nie dowiem się skąd takie resztki czerwiu zasklepionego. Może być tak że jakaś mała grupka będzie go okradać i dadzą radę z zarazkiem albo nie. Postawilismy go w cieplejszym miejscu tak jak radziłeś. Już ponad tydzień temu. I aktywność jego wylotka w ładne dni jest taka sama. To co lata nie wygląda na zdrowe.
Czemu one się tak zachowują. Film pierwszy to ruch pracy jakby połączony z oblotem ale mogłam nie zauważyć początków tego co jest na filmie drugim. Takie trochę jak rabunek ale jak się przyjrzeć to jednak polega to na jakimś nerwowym wyrzucaniu prawie martwych pszczół, takich jakby mniejszych, skurczonych. Jak na zdjeciu. Jak te pszczoły są bystre na tyle że próbują wejść to po parę pszczół im to uniemożliwia. https://youtu.be/srcQKheNddU?feature=shared https://youtu.be/IizPqquk8G4?feature=shared https://imgpile.com/images/xaFROM.md.jpg Coś nie mam dobrego przeczucia. Doświadczenia wcale. Więc tylko to mi zostaje.
Czy one mogły znaleźć coś co im szkodzi i stąd ta nerwowa rewizja na wylotku?? Jest 16ta i trochę się uspokaja. Tak wygląda plac. Przez całą zimę ani po oblocie nie było tyle trupów. https://imgpile.com/images/xag1cF.md.jpg W trawie wokół ula siedzi trochę pszczół ale na pewno nie dlatego że jest zimno. 15stopni a w słońcu było więcej. Bez wiatru. Dziś jest najcieplejszy dzień tego roku jak na razie.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Czy one mogły znaleźć coś co im szkodzi i stąd ta nerwowa rewizja na wylotku??
Na chorobę majową trochę za wcześnie, ale przy obecnych zachwianiach klimatycznych to kto wie... Jeśli rodzina silna i nie głoduje, to sobie poradzi. Alternatywna teoria: Czy jest szansa, że te niedobitki nie pochodzą z tego ula, tylko z tego obok, umierającego? Jeśli w tamtym matka już zeszła z tego świata, to pszczoły próbują znaleźć nowy dom... A że zbierać im się nie chce (lub nie mają sił), to nikt ich nie wpuszcza i tak sobie umierają przed wejściem. Mateusz
Z tamtego ula nie. Bo ruch na tamtym wylotku jest prawie żaden. Jak coś wyleci to polata przed ulem, posiedzi i wraca. Ja się przyjrzalam tym pszczołom. One w 99%miały skrócone odwłoki a to jest skutek wirusa który przenosi warroza. Być może dzisiejsza pogoda wprawiła je w wybitne porzadki w ulu i po oblocie pszczoły te nie zostały wpuszczone. Bardzo to skomplikowane jak czytam. Zdeformowanych skrzydeł w tej rodzinie prawie nie było. Może jakaś pojedyncza pszczoła, ale to jeszcze nie sukces, bo normalnie wyglądające pszczoły mogą mieć słabą orientację w terenie i inne problemy. I jak czytam to przyczyną osypania innych moich rodzin też była warroza. (A leczone i z przerwą w czerwieniu!!!) To co mi na ramkach wyglądało nieco jak zgnilec to efekt jaki widzi pszczelarz. Pszczoły szybko usuwają larwy a czerw zasklepiony obumiera od nadmiaru wirusa.. Cytat :"Pszczoły przekazują larwom z mleczkiem pszczelim ogromne ilości wirusa i wtedy zamiera czerw niezasklepiony, jednak pszczelarz obserwuje to bardzo rzadko, ponieważ larwy są szybko usuwane. Te, które przeżyją, będą nosicielkami wirusa jako dorosłe pszczoły i przekażą go kolejnym larwom. Jeśli rodzina nadal jest silnie porażona warrozą, to, podobnie jak w poprzednich przypadkach, mogą pojawić się objawy analogiczne jak w przypadku zgnilca amerykańskiego. Silnie zarażone rodziny najczęściej giną późną jesienią lub wczesną zimą." Dalej wychodzi na to że muszę je leczyć skutecznie bo pasożyt aktywuje wirusy które są w pszczołach i one również mi nie przetrwają
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Nieśmiało powtórzę swoją wcześniejszą sugestię.... Może jednak warto poczęstować tą umierającą rodzinę varromedem? A przy okazji rozszerzyć akcję i na ten żywotny ul - leczenie teraz jest najskuteczniejsze, póki ilość czerwia jest symboliczna. Jeśli dobrze pamiętam, to niektóre rodziny kupiłaś już mocno zawszone, więc problem nadmiernej presji dręcza pewnie towarzyszy Ci od samego początku... Mateusz
Te które kupiłam już ich nie ma. Ta umierająca obecnie to były pszczoły na dechy. A ta co żyje, też pszczoły na dechy, sami ją tak utworzyliśmy. Wrzucając w ul matke i zmiatając co drugą ramkę. I teraz Mateusz wspomniałeś to o czym myślę najbardziej cały dzisiejszy dzień. Do kogo teraz mam się zgłosić żeby powiedział mi jak mam leczyć? i żebym mogła pójść ściśle jego wskazówkami. Bo wskazówki zastosowane teraz jakoś nie sprawdziły się. Być może błąd że kuracja była raz latem plus jedno kropienie jesienią. Za mało na moje warunki lokalne? Nie dowiem się. Potrzebuję po prostu konkretnego przepisu i chyba raczej w wersji intensywniejszej niż minimalnej jaką ja zastosowałam. U kogoś działa od lat a u mnie nie zadziałało. Co do umarlaka to myślę że varromed może zdejmie im jakieś roztocza ale też bardzo zaszkodzi. One na prawdę nie rokują. Nie sprzątają, nie noszą pyłku, nie pilnują wylotka, rozproszona garstka. Wyglądają gorzej niż te które zostały mi po zimie 2022-23. Nie wiem czy były by tak madre żeby się tak oszczędzać i na tym co mają w ulu chować czerw. I nie wiem jak teraz postąpić. Pokropić je już? Raz? Czy więcej? Jaka temp na zewnątrz? Bo to nie lato przecież.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Te które kupiłam już ich nie ma. Ta umierająca obecnie to były pszczoły na dechy.
Tak, ale dręcz nie siedzi w jednym ulu. Wystarczy jedna mocno zawszona rodzina żeby się pasożyt rozpanoszył po sąsiednich ulach. Z tego zresztą powodu moje ule trzymam dość mocno rozproszone. A skoro zeszłoroczna rodzina już wykazuje objawy warrozy, to nie ma cudów - musiała się zarazić w ekspresowym tempie od którejś z rodzin obok.
> Do kogo teraz mam się zgłosić żeby powiedział mi jak mam leczyć?
Nie mam pojęcia, bo ja w tym leczeniu zupełnie raczkuję, sam stosuję bardzo selektywnie i od niechcenia, bardziej w ramach asekuracji dla części pasieki (w tym roku: na 7 zimujących rodzin polałem Varromedem tylko dwie).
> Co do umarlaka to myślę że varromed może zdejmie im jakieś roztocza ale też bardzo zaszkodzi.
Umarlakowi może zaszkodzi, ale jak wcześniej pisałem: wóz albo przewóz... Może go tym dobijesz, ale przynajmniej nie będzie Ci sypał dręczem dookoła.
> Pokropić je już? Raz? Czy więcej? Jaka temp na zewnątrz? Bo to nie lato przecież.
Z ulotki wynika, że Varromedu można używać cały rok, niezależnie od temperatury. Ja pokropiłbym już 2 tygodnie temu, niedawno chyba o tym wspominałem. Najlepiej podczas w miarę ciepłego dnia, ale nie dla skuteczności preparatu, tylko aby nie wychładzać zanadto tej już i tak agonizującej rodziny. Ulotka zdaje się wspomina, że środek powinien być ciepły - tj. trzymać go do ostatniej chwili przy ciele, pod pazuchą. Teoretycznie Varromedem kropi się co 7 dni, aż dręcz przestanie spadać. Czasem wystarczy raz, czasem trzeba 3x. Czerwiu teraz mało, więc sądzę że raz wystarczy. Teoretycznie powinno się takie leczenie połączyć z liczeniem osypu dręcza, ale mi byłoby szkoda czasu... Ten umarlak i tak prawdopodobnie lada chwila zejdzie. Być może dla żywotnego ula warto rozważyć takie liczenie (biały karton wysmarowany tłuszczem wsunięty pod siatkę na 48h). Ponoć kwas mrówkowy jest bardzo skuteczny (skuteczniejszy od Varromedu?), ale sam nigdy nie próbowałem tego więc się nie wypowiem. Przy czy sama aplikacja wydaje się dość techniczna i potencjalnie niebezpieczna dla pszczelarza. Varromed o tyle fajny, że ma wszelkie atesty, fajną buteleczkę z dozownikiem i jasno napisaną ulotkę, więc trudno się z czymkolwiek pomylić. Jeśli zdecydujesz się leczyć tą żywotną rodzinę (a skoro już teraz widzisz niepokojące objawy warrozy, to sądzę że byłoby to rozsądne), to przy okazji możesz im dać nieco tego ciasta, o którym pisałaś - skoro i tak otworzysz gniazdo, to nie zaszkodzisz im tym, a może taki poczęstunek faktycznie je nieco posili. To ostatnia rodzina, więc chyba warto na nią chuchać i dmuchać... Mateusz PS. Jestem pod wrażeniem Twojej wytrwałości i analitycznego podejścia. Z takim bagażem jak Twój, niejeden początkujący już dawno popadłby w depresję i porzucił temat. Niezależnie od tego jakie będą dalsze losy Twojej pasieki - szacunek za wytrwałość!
Umknęło mi że pisałaś że już kropisz?? Czy to nie na tym forum... W ogóle nie czytałam chyba tytaj Twoich wyników zimowli. Albo mi na prawdę coś uciekło. Pokropię je jak tylko pogoda się uda na taki zabieg. Liczenie osypu o tyle o ile jestem w stanie zorganizować. A KM no właśnie, ponoć skuteczny i przetestowany i jego wybrałam jako główne leczenie latem, a tu takie rzeczy mi wyszły. Zastosowałam metodę pszczelarza z kanału "pasieka przy domu", czyli leczenie latem, powtórka jesienią jeśli pszczoły wykazują porażenie. Pan choć nazwy nie użył leczy varromedem. A wielu twierdzi że tego typu środki są nieskutecznie gdy mamy czerw więc ja użyłam KM. Powinno być super a wychodzi tak jak bym leczyła skutecznie tylko tę rodzinę która żyje i pracuje. I dziękuję Mateusz że w ogóle piszesz ze mną!
Ps do Ps. Mateusz nie wiesz co ja przeżywam! Jakie myśli mi chodzą po głowie! To nie kura że im zastosuję ziołka do dzioba i 5 zdechnie ale 20 przeżyje. Czy jestem wytrwała to się okaże jak zostanę bez rodzin. Bo miało być jak pisze Warre, pszczoły niskim kosztem, prostą metodą, miód jak się uda, a tu nie chce się udać nawet rodzina żyjąca sama dla siebie. Zdecydowałam sie na warre bo chciałam nie rabować pszczół, nie traktować jak fermowej krowy. Gdyby nie Warre, nie wybrała bym żadnego innego ula i pszczoły nie stanęły by na mojej ziemi. A teraz coraz mocniej myślę czy czasy i pszczoły nie zmieniły się tak bardzo, że ksiądz w grobie się przewraca.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Umknęło mi że pisałaś że już kropisz?? Czy to nie na tym forum...
Nie nie, chodziło mi o to, że kropienie sugerowałem Tobie już 2 tyg temu :) O tutaj: https://ulwarre.pl/forum/?thread=1707998677#1708032381 Ja sam nie kropię. Tzn. pokropiłem dwie rodziny na jesień, i tyle.
> W ogóle nie czytałam chyba tytaj Twoich wyników zimowli.
Bo ich nie podawałem. Nie, że się ich wstydzę, czy coś, tylko sam ich tak naprawdę nie znam. Ostatnio przy ulach byłem jakoś zaraz po nowym roku. W każdym coś wtedy bzyczało, ale nic więcej nie oglądałem. Ja w ogóle mało interesuję się własnymi ulami. :-P No ale jest szansa, że będzie przeżywalność 100% (7/7), czyli tak, jak w zeszłym roku. Ale do wiosny zostało trochę czasu więc wszystko jeszcze może się wydarzyć. Na wielkanoc obejrzę ule dokładniej, wtedy nie omieszkam podać swoich wyników na forum. Wynik 100% przeżywalności dwa lata z rzędu byłby dla mnie nowością. Rok temu wszystkie rodziny leczyłem Varromedem i przeżyło mi 100% (5/5). W tym roku Varromed podałem tylko dwóm, natomiast reszcie podałem LiCl. Wcześniej nie leczyłem w ogóle i przeżywalność oscylowała mi między 20 a 70% - aż w 2022 dostałem cykora, bo po zimie została mi tylko jedna rodzina, wtedy właśnie postanowiłem a) zacząć leczyć i b) powiększyć pasiekę. W tym roku powinienem dojść do 10-12 rodzin, wtedy zacznę wracać do nieleczenia - ale w sposób dużo bardziej stopniowy i kontrolowany, niż kiedyś.
> A teraz coraz mocniej myślę czy czasy i pszczoły nie zmieniły się tak bardzo, że ksiądz w grobie się przewraca.
Wielu warreistom się udaje. Część leczy, część nie. Myślę, że koncepcja księdza jest jak najbardziej aktualna, z drobną tylko poprawką właśnie na dręcza, bo w 1893 r. nie było go w Europie. No i zapszczelenie również się zmieniło. Ksiądz szacował, że w promieniu 3 km może zamieszkać "co najmniej 50 rodzin". Czyli liczmy 2 rodziny na km². Średnia w PL to obecnie 6 rodzin na km², przy czym np. w małopolskim, podkarpackim, lubelskim czy śląskim zapszczelenie sięga 10 rodzin na km². To ma oczywisty wpływ na (nie)dostępność pożytków, a dla rozwoju i rozprzestrzeniania się patogenów - w tym dręcza - jest bardzo korzystne. Dochodzi do tego intensywna gospodarka wędrowna prowadzona przez dużych zawodowców, którzy sieją tym samym spustoszenia wśród amatorskich pasiek. Mateusz
Sugerowałeś...tak... I ja końcówkę źle przeczytałam (pokropiłem zamiast pokropiłbym) A że nie pokropiłam od razu... bo jak się człowiek naczyta o zaburzeniach rozwoju wiosennego przez leczenie to jest opieszaly do puki nie widzi nic niepokojącego. Zamówiłam nowy varromed, bo tamten jest po terminie. I razem z nim książkę Chorobińskiego, najnowszą wersję o warrozie. Może mi pomoże usystematyzować wiedzę i da konkretne wskazówki.
I gratulacje zimowli! I siedliska! Bo skoro możesz pozwolić sobie na te minimum ingerencji i doglądania to jest to jest to dobre miejsce:)
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Zamówiłam nowy varromed, bo tamten jest po terminie.
Mój też był, jak pryskałem jesienią. Ale i tak go użyłem - nie za bardzo widzę, co by się mogło w tym popsuć, a to jednak nie są tanie rzeczy.
> I gratulacje zimowli! I siedliska! Bo skoro możesz pozwolić sobie na te minimum ingerencji i doglądania to jest to jest to dobre miejsce:)
Tak, miejsce myślę, że mam niezłe. Pożytków co prawda u nas niedużo, a zimy długie, ale poziom zapszczelenia okolicy jest też bardzo niski. W promieniu 3 km chyba tylko ja mam jakiekolwiek ule. No, może jakieś 2 albo 3 by się znalazły gdzieś u kogoś na podwórku, ale to tyle co nic. Mateusz
Już tytaj kiedyś pisaliśmy o kwestji 30dniowej daty przydatności po pierwszym otwarciu opakowania. Mi nie zostało go dużo, więc dużo jest powietrza w butelce. Nie mam zielonego pojęcia jaka jest stabilność kwasów w tym płynie. Mam jeden jedyny ul i nie chciała bym zaszkodzić pszczołom lub żeby to było nieskuteczne. Jak zbiorę siły na uszczypliwość i wyższość to zapytam pszczelarzy z "fejsbukowej" grupy o czy ich zdaniem użyć tego co mi zostało. Niektórzy pszczelarze mają zabawki do testowania działania różnych preparatów w ulu to może napiszą coś mądrego. Na razie czekam na paczkę i pogodę.

Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.