Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.
> Przypomniałem sobie jak kiedyś wywiozłem nowo wykonany odkład na młodnik leśny. Następnego dnia wrociłem tam bo chciałem sprawdzić czy jest ruch na wylotku, a odkryłem inwazję rudnic na odkładówkę.Ja do wczoraj nie wiedziałem, że te mrówki to takie draństwo. Znam je od dawna, bo mieszkam na leśnej polanie i wokół mnie tylko świerki i daglezje, więc rudnic dużo. Nie wiedziałem zresztą, że one się tak nazywają - dla mnie to były ot takie duże mrówki które intensywnie sprzątają las, lubią wejść mi w kalosze podczas wycinek leśnych lub siknąć kwasem w oko jeśli zbyt długo im się przyglądam. Nie miałem pojęcia, że są takim zagrożeniem dla pszczół. Bolesna nauka.
> A ten składzik to masz daleko od miejsca gdzie stał ten ul? Zastanawiające jak one dotarły do skladzika skoro niby usunąłeś je wcześniej z plastrów.Rudnice ciężko nie miały, bo składzik jest zaledwie 10 metrów od miejsca gdzie stał ul. Poza tym, mrówki już znały drogę, bo kilka lat temu usilnie próbowały zbudować mrowisko właśnie w tym składziku - namiętnie całymi miesiącami znosiły mi mnóstwo śmiecia z lasu i coś z tego składały w każdym możliwym miejscu, a przy okazji zjadły całą piankę montażową wokół okien. Przez kilka miesięcy wymiatałem co parę dni ich konstrukcje i wypełniałem ubytki w oknach wapnem, ale jako że się nie poddawały to w końcu stwierdziłem że dość tego, wytrułem je jakimś środkiem i był parę lat spokój... ale widać swoje dojścia i ścieżki nadal mają i potrafią je odnaleźć w razie potrzeby. Przed chwilą przeniosłem drugi ul (ten jeszcze żyjący) z tej lokalizacji na drugi koniec łąki, 100 metrów dalej. Mam nadzieję, że to wystarczy - tym bardziej, że w tym miejscu mam 4 inne ule więc jeśli rudnice mi tam zajdą to będzie tragedia. Mateusz
> Bardzo Wam dziękuję za ten wątek. Gdyby nie on nawet bym nie zwrócił uwagi na mrówkiUczmy się na błędach - ale najlepiej cudzych. Od tego właśnie jest forum. :-)
> Będąc dzisiaj przy ulach zobaczyłem kilka pojedynczych sztuk przemykających w trawie. I tu się zapaliła lampka.Sama obecność tych mrówek nie musi być szkodliwa, więc nie ma też potrzeby od razu panikować. U mnie te mrówki są od lat, a dopiero w tym roku dały się we znaki. Sądzę, że warunków musi być więcej, aby zdecydowały się atakować ule. Gdybam, że wczesna wiosna obudziła je zanim reszta ekosystemu ruszyła (zazwyczaj o tej porze roku powinien u mnie leżeć śnieg, a obecnie jest niemal lato...). A że rodziny pszczele jeszcze malutkie, za to z relatywnie dużą ilością czerwiu, to się zaczęło... Jak temu zaradzić nie wiem. Sposobów jest ponoć milion (wystarczy zerknąć na wątek z pasieki Ambrozja, który podlinkowałem w jednej z pierwszych wiadomości). Ja przeniosłem ule, bo sytuacje była krytyczna i nie było czasu na kombinowanie, ale to też niedobre rozwiązanie bo część zbieraczek oczywiście wróciła na dawne miejsce i zostały tam natychmiast rozszarpane. Zamówiłem kilka takich stojaczków: https://apistore.fr/wp-content/uploads/2019/05/API-307.jpg
> Sądzę, że warunków musi być więcej, aby zdecydowały się atakować ule. Gdybam, że wczesna wiosna obudziła je zanim reszta ekosystemu ruszyła (zazwyczaj o tej porze roku powinien u mnie leżeć śnieg, a obecnie jest niemal lato...). A że rodziny pszczele jeszcze malutkie, za to z relatywnie dużą ilością czerwiu, to się zaczęło...W moim przypadku też stawiałbym na to. Było to dokładnie wczesną wiosną.
> Ma ktoś jakieś patenty własne na likwidację/odstręczenie mrówek od uli ?Zerknij na forum ambrozja (link zamieściłem w pierwszej wiadomości). Ludzie tam mnóstwo pomysłem rzucają. Ja żadnego z nich nie testowałem, bo sytuacja była już krytyczna i ratowałem co mogłem zabierając ule i otrzepując korpusy z mrówek... A teraz testuję takie stojaczki: https://images90.fotosik.pl/714/c06759efc9d632eb.jpg
> Garść pozytywnych informacji nt. rudnicDzięki za ciekawy komentarz, i witaj na forum! (bo to chyba Twój pierwszy wpis) :-) Nie jestem miłośnikiem rudnic, ale też nie żywię ku nim szczególnej niechęci. Z pewnością są to pożyteczne stworzenia, tylko w tej swojej pożyteczności zdarza im się czasem zagalopować i przekroczyć granice savoir vivre. Nie wątpię, że bliskość pszczół i rudnic jest możliwa, a może wręcz korzystna - tylko trzeba dopilnować, by rudnice nie miały zbyt łatwego dostępu do ula. A tu już nasza rola. U mnie, po przeniesieniu uli problem z rudnicami się skończył. Z tych dwóch, które jeszcze żyły, kiedy je odkryłem, wygląda że oba przeżyły i się rozwijają. Teraz zwracam już baczną uwagę na lokalizacje mrowisk. W promieniu 100 m dookoła domu naliczyłem ich już 7... Mateusz
Wątek zamknięty z powodu braku aktywności od ponad 180 dni.