Budowa korpusu
Witam wszystkich jestem tutaj nowy.
Od dwóch lat pszczelarzę sobie na ulach wielkopolskich 4-5 sztuk w zależności jak pójdzie zimowla. W tym roku postanowiłem sobie zbudować dwa Warre.
Wymiary wewnętrzne oczywiście według zaleceń ale z braku odpowiedniej grubości deski postanowiłem zrobić korpusy dwuścienne. Od wewnątrz sklejka jako ocieplenie 2-3 cm słomy i deska max 2 cm na zewnątrz.
Moim skromnym zdaniem powinno to zadziałać. Wielkopolskie też mam w opcji jednosciennej i ocieplonej i większych różnic w zimowli nie widzę.
Pytanie czy mój tok myślenia ma sens?
Z góry dziękuję za wszelkie podpowiedzi.
Ja mam trzcinowe więc jeżeli chcesz poświęcić więcej rbh na jeden korpus to można robić wg opata deska 2 cm wystarczy tylko zimą należy ocieplać ul.
Jest to jakaś opcja, tyle że ja leniwy się z wiekiem robię.
Ocieplenie stałe ma też chyba zalety latem, korpus się tak nie nagrzewa i pszczoły nie muszą tak mocno wentylować.
A przy obecnych temperaturach latem ma to uzasadnienie.
Na dniach zacznę je klecić, zobaczę jak to się skończy.
https://images89.fotosik.pl/707/72dff4a88aa95cf1med.jpg
tak wyglądają korpusy które robiłem w tym roku, chętnie zobaczę jak wyglądają warstwowe
Wrzucę jak będą gotowe, mam też pomysł na powałkę umożliwiającą wygodne podkarmianie, dennica też będzie nieco inna.
Tomek, a jak modyfikujesz dennicę?
Chcę zrobić wysoką osiatkowaną, z szufladą do kontroli warrozy.
A co z tego wyjdzie przy moich zdolnościach stolarskich to się zobaczy.
Za czasów opata dręcza nie było, teraz trzeba jego projekt dostosować do naszych czasów.
Hey Tomek, witaj na forum!
> Od wewnątrz sklejka jako ocieplenie 2-3 cm słomy i deska max 2 cm na zewnątrz.
Brzmi... skomplikowanie. :-) Sklejka + słoma + deska, to mnóstwo zachodu. Poza tym, taki korpus będzie niemożebnie ciężki.
Jeśli już się ceregielić to chyba lepiej pójść na całość z słomy, tak jak to robi Marcin (swoją drogą - piękne te Twoje ule Marcin!). Emil Warré pisał, że ul słomiany jest najlepszym mieszkaniem dla pszczoły. Jak sądzę miał rację, bo słoma jest przewiewna (ażurowana), naturalna, i zachęca pszczoły do propolisowania ula od wewnętrz, a to z kolei działa bakterio- i wirusobójczo.
A jeśli chcesz iść na prostotę, to zrób po prostu ule z tej deski o grubości 2 cm. Emil Warré twierdzi, że 2 cm styknie. Myślę, że słusznie, bo dziś przecież wiemy, że pszczoły tak naprawdę wcale nie potrzebują ocieplenia zimą - ul ma przede wszystkim zapewniać ochronę mechaniczną przed zwierzętami oraz osłaniać od wiatru.
Cokolwiek wybierzesz, pamiętaj że później będzie to Twoim "standardem" i ciężko będzie cokolwiek zmienić. Ja mam ok. 40 korpusów, i lądują losowo w różnych ulach w zależności od wydarzeń. Taka zamienność jest niezwykle praktyczna, ale możliwa tylko wtedy, kiedy wszystkie korpusy w pasiece są tych samych wymiarów.
W każdym razie ja w Twojej sytuacji nie zastanawiałbym się, tylko robił korpusy o ściankach grubości 2 cm, skoro taki masz materiał. Na zimę ule osłonisz słomianką i będzie git. Dzięki słomiance ul nie moknie, a to jest dla rodziny dużo istotniejsze, niż ocieplenie.
Mateusz
"Brzmi... skomplikowanie. :-) Sklejka + słoma + deska, to mnóstwo zachodu. Poza tym, taki korpus będzie niemożebnie ciężki."
Sklejka ma chyba 4mm więc arkusik 30x21 cm plus deseczka ok 2cm na zewnątrz nie będzie ciężki. Problem z materiałem jaki posiadam leży bardziej w szerokości deski, ciężko wybrać coś o szerokości 21 cm tak aby bok był z jednego kawałka. Jak zacznę się bawić w klejenie i łączenie tego na listewki od zewnątrz to już nie będzie łatwo. Poza tym taka deseczka jak dostanie wody to zrobi się z tego banan.
Ale dość gadania po próżnicy, zrobię kilka korpusików zobaczę co z tego wyjdzie, dam Wam do oceny :) Najwyżej kolejne będą w innej technologii. Może do środka jednak styropian 2 cm też będzie łatwiej to obrobić niż z walającą się wszędzie dookoła słomą (po kombajnie).
Przy okazji pytanie czy ktoś z Was praktykował zasiedlenie takiego ula zasypańcem? Przy miodobraniu z Wielkopolskich mógłbym zmieść pszczółki prosto do korpusów, poddać mateczkę, porządnie zakarmić tak aby do jesieni siedziały na dwóch korpusach, podleczyć i byle do wiosny.
> Sklejka ma chyba 4mm więc arkusik 30x21 cm plus deseczka ok 2cm na zewnątrz nie będzie ciężki.
Ach to takie maleństwo. Myślałem, że mowa o jakiejś płycie typu MDF lub OSB. Skoro o taką cieniutką sklejkę chodzi, to w ogóle nie widzę sensu się w tym babrać. Tym bardziej, że się taka sklejka prędzej czy później i tak rozwarstwi.
> Problem z materiałem jaki posiadam leży bardziej w szerokości deski, ciężko wybrać coś o szerokości 21 cm tak aby bok był z jednego kawałka.
Na to jest kilka sposobów:
- łączyć (na klej ze ściskiem, lamello, pióro-wpust, albo po chłopsku - mechanicznie trzecią deseczką w poprzek)
- zrobić korpus w dwóch częściach i po prostu położyć jedną na drugą, rączki muszą być oczywiście wmontowane w tę dolną (mam jeden taki korpus, działa, nie narzekam)
- używać półkorpusików o wys. 11-12cm (ja nie praktykowałem, ale ludzie w mało pożytkowych miejscach sobie chwalą)
- używać korpusów o wys. 20 cm (niektórzy używają, też działa)
> Poza tym taka deseczka jak dostanie wody to zrobi się z tego banan.
Wręcz odwrotnie - im grubsze drewno, tym większy banan. Bo korytkowanie wynika z różnej rozszerzalności drewna w różnych jego warstwach. Kiedy deseczka chuda, to nie ma w niej dużych różnic gęstości.
Dużo też zależy od gatunku drewna. Daglezja bądź sosna wejmutka prawie w ogóle się nie paczą.
> Przy okazji pytanie czy ktoś z Was praktykował zasiedlenie takiego ula zasypańcem? Przy miodobraniu z Wielkopolskich mógłbym zmieść pszczółki prosto do korpusów, poddać mateczkę
Czemu chcesz poddawać matkę, narażając się na ryzyko, że ją pszczoły zaciukają? Jeśli rodzina w tym Wlkp rzeczywiście duża, to zmieć matkę razem z 2 kg pszczół bezpośrednio do Warré, na gołe snozy. Daj z pół litra syropu i albo wywieź 3 km dalej albo zamknij w piwnicy na 48h. Możesz też ani nie wywozić, ani nie zamykać, ale wtedy z tych 2 kg zostanie ci może 1.5 kg albo i mniej, bo zbieraczki niechybnie wrócą do macierzaka. Możesz też przenieść ten Wlkp w inne miejsce, i zamiast niego podstawić Warré. To w sumie może być najpraktyczniejsza opcja.
A pszczoły w Wlkp niech se odchowają nową matkę, ratunkową, na otwartym czerwiu.
Mateusz
Tomku ja robiłam zsypańce. Jednego sami. Po prostu matka w pudełko na dno ula i zmieciona co druga ramka. On obecnie u mnie żyje. A drugi od pszczelarza. Nasypał mi pszczół zza zatworów z kilku uli a ja miałam dać matkę. Ale matkę moją zabiły bo się okazało że pszczelarz nasypał mi swoją odchudzoną do lotu. Oba ule budowały pierunem. Ona były w lepszej formie niż te co zostały na ramkach ale o moich błędach można tu sobie poczytać.
A i uważam że łatwiej poddać matkę na ramki niż do warre. Kontrola nad tym co się dzieje jest łatwiejsza więc ja bym zrobiła tak jak radzi Mateusz. Do warre matkę a ramki niech chowają.
Łatwiej może i tak, ale ...
Chciałem sobie kiedyś życie ułatwić i właśnie tak zrobiłem. Otworzyłem delikatnie klateczkę a matka bzyk i poleciała. A ja stoję jak ta .... (tu stosowny epitet) i się zastanawiam skąd matkę zorganizować na wczoraj.
Miałem jednak szczęście bo po kilku minutach zobaczyłem ją na jednym z uli, może nie do końca ją ale opalitek.
Tak więc ja to zrobiłem 3 razy - pierwszy, ostatni i nigdy więcej ;)
Ale każdy ma swoją drogę. Piszę jedynie swoje doświadczenie i przemyślenia.
Budowa trwa...
Już wiem dlaczego Opat i forumowicze polecają ule z jednej deski :)
Materiał na którym pracuję ma jedną jedyną zaletę... jest za darmo, deski z odzysku od teściowej ostatnio widziały grubościówkę w latach 80-tych więc każda ma inną grubość i szerokość. Mam zabawę.
Mam już wewnętrzne części czterech korpusów czyli na razie mniej niż połowę jednego ula.
Ten będzie ocieplony styropianem (też znaleźny, recycling pełną gębą). Drugi będzie na słomie.
ps. Jak tutaj wstawiacie zdjęcia??
> Materiał na którym pracuję ma jedną jedyną zaletę... jest za darmo
Też jestem cebula, i też zapewniam sobie z tego tytułu dodatkowe zajęcia. Nową deskę do ula kupiłem chyba z dwa razy w życiu. Zrobienie korpusu z nowej, prostej deski to jakaś godzinka lekkiej i przyjemnej pracy. Ale jak mam jakieś stare deski to robię z tego, co mam. W ostatnie święta Wielkanocy użyłem odpadków, które od paru lat trzymałem jako ostateczność: koślawe, dziurawe, popękane, robaczywe, z gwoździami... grubość 3 cm, więc była nadzieja uzyskać coś w miarę sensownego po zejściu do 24mm. No i udało się, ale koszt czasowy ogromny. Np. ten jeden korpus zajął mi bite 6h roboty (rozłożone na 3 wieczory):
https://images91.fotosik.pl/715/eb4bf42be5ae45d9.jpg
Niby żadna filozofia, ale deski trzeba wybrać, zgrubnie oczyścić, powyciągać stare gwoździe, wstępnie pociąć, każdy kawałek przepuścić kilkanaście razy na sankach przez grubościówkę (nie mam wyrówniarki), dociąć na docelowy wymiar, wyczyścić tunele po larwach owadów, złożyć, skręcić, zaszpachlować co większe ubytki... Robota głupiego (dosłownie).
> Jak tutaj wstawiacie zdjęcia??
Zdjęcie wrzucasz na jakiś serwis hostingowy dla obrazków, np. fotosik.pl, a w wiadomości podajesz url do obrazka (koniecznie bezpośredni adres do zdjęcia, tj. z końcówką "jpg"). Forum wtedy wie, że to obrazek i wyświetla go tuż pod linkiem.
Mateusz
Podczas przeszukiwania strychu u teściowej trafił mi się prawdziwy skarb. Dechy grube na 3,5 cm i w dodatku każda ponad 20 cm szerokości 😁.
Robota idzie szybciej a korpusy wreszcie jakoś wyglądają. Materiału starczy na jakieś 9 sztuk korpusów, dawno się tak nie ucieszyłem ze znalezienia staroci.
> trafił mi się prawdziwy skarb. Dechy grube na 3,5 cm i w dodatku każda ponad 20 cm szerokości 😁.
Oby to nie był to modrzew, bo natyrasz się, a po roku może być rozczarowanie. :-)
https://ulwarre.pl/forum/?thread=1682022204
> Robota idzie szybciej a korpusy wreszcie jakoś wyglądają.
A puszczasz je przez grubościówkę? Bo korpus ze ścianką 35mm musi nieźle ważyć... Szczególnie, jeśli to jakieś ciężkie deski podłogowe.
Mateusz
Dechy są sosnowe. Grubościówki niestety nie posiadam, deski tylko traktuję od zewnątrz papierem ściernym. Potem je opalę i zakonserwuje pokostem. Środek zostawiam szorstki, zależy mi aby było tam jak najwięcej propolisu, będą zdrowsze pszczoły.
> Oby to nie był to modrzew, bo natyrasz się, a po roku może być rozczarowanie. :-)
Nie demonizujmy modrzewia.
Jestem po jednym sezonie na modrzewiu (kupiłem takie deski może trochę nieświadomie ale nie żałuję) i nie widzę oznak rozpadu korpusów. Drewno oczywiście pracuje bo to materiał naturalny jednak do destrukcji jeszcze mu daleko. Kolejny sezon przede mną, będę obserwował.
Teraz kupiłem deski sosnowe bo takie były w mojej okolicy dostępne i za niedługo zasiedlę kolejne 4 ule pakietami. Zobaczę jak sosna się zachowuje i będę miał porównanie. :)
Ja bym powiedział tak. Zależy to od podejścia. Moje jest takie, że jak się rozleci to się wymieni :) Nic nie jest wieczne. ;)
Gruba decha w korpusach u mnie się sprawdza. Pierwszy ul zrobiłem z deski podłogowej 60-letniej.
https://zapodaj.net/thumbs/419d06c25142b.jpg
Drugi z tego roku jeszcze pusty też na grubej desce 38x120 bo akurat taka mi została ze ścianek działowych. Na próbe zrobione na niskim korpusie. Jak na razie to specjalnie nie kupowałem materiału na ule. Tylko z odzysku albo zostało z czegoś innego.
https://zapodaj.net/images/419d06c25142b.jpg
Nowy link bo poprzednio coś nie poszło.
Tymczasem
Dawid
> Nie demonizujmy modrzewia. Jestem po jednym sezonie na modrzewiu (kupiłem takie deski może trochę nieświadomie ale nie żałuję) i nie widzę oznak rozpadu korpusów.
Z tym modrzewiem to różni ludzie mają różne doświadczenia. Moje jest wyjątkowo nieudane, ale słyszałem też pozytywniejsze głosy. Istnieją zdaje się dwa typy modrzewia, przynajmniej w okolicznych tartakach u mnie. Jeden nazywają "europejskim" a drugi "syberyjskim". Nie wiem, czy to różne gatunki, czy po prostu drewno pochodzące z różnych miejsc. Z tego co się luźno zorientowałem, to ten syberyjski jest drogi, ciężki, gęsty i nerwowy, a europejski lżejszy (szybciej rosnący) i mniej paczący się. Ten mój to był (chyba) syberyjski. Może po prostu nie miałem szczęścia i kupując droższą opcję sam wpakowałem się na minę.
> Nic nie jest wieczne.
Wiadomo. Ale napracować się nad korpusem, który po roku nadaje się do recyclingu, to jednak porażka.
Dawid, bardzo ładne te Twoje ule! Ale wkręty rączek radziłbym jedna mocować w poprzek włókien drewna. Ten ul z pókorpusików szczególnie mi się podoba. Czy to są faktyczne, funkcjonalne półkorpusiki (każdy ze swoimi snozami), czy normalne korpusy, ale złożone z dwóch połówek?
Mateusz
To są pełnoprawne półkorpusy. Jak pisałem deska 12 cm. Każdy zaopatrzony w snozy hofmanowskie od Pana Adriana.
Ładne te snozy, ale chyba nie dam rady takich zrobić na pile stołowej, do tego trzeba pewno mieć jakiś router na szynach.
Prześwity między snozami (tj. uliczki) wydają się trochę ciasne, ale to może złudzenie spowodowane bardzo grubymi ściankami. Jaka jest szerokość snoz w wąskiej części? Wg opata powinno być w okolicy 24-25mm. Mniej na pewno też jest ok, ale więcej może być szkodliwe bo pszczołom (a szczególnie matce i trutniom) może być ciężej się przeciskać.
Zastanawiające są też te puste przestrzenie po bokach. Czyli albo korpus ma ciut więcej, niż regulaminowe 30 cm, albo krańce snoz są węższe niż 37.5mm.
W każdym razie bardzo mi się podobają takie hoffmanowskie snozy. Sam niestety spasuję z racji niedostatecznego warsztatu technologicznego, ale może skuszę się kiedyś na taką alternatywę:
https://i51.servimg.com/u/f51/18/61/92/86/screen98.jpg
Taki grzebień da się bez problemu zrobić na pile stołowej, a jeśli użyć twardego drewna to można go przekładać między korpusami i używać 100 lat albo i dłużej.
Mateusz
A te otwory w ścianie bocznej to jakieś wzierniki?
Ja odstępniki robię z balsy. Uperdliwe to więc taki grzebień byłby znacznym ułatwieniem
Mam zrobiony jeden ul tak jak opisane jest to w pierwszym poście: korpus 18mm jodła w środku; 22mm słoma żytnia na ciasno, 14mm klepka od zewnątrz. Do tego dennica osiatkowana z wkładką z deski 25mm. Poza upierdliwością w wykonaniu jedyna różnica jaką zauważyłem to mniej zjedzone przez zimę w stosunku do ula jednościennego 25mm. Dennica osiatkowana z wyjmowaną siatka spoko, kładę tam telefon i sprawdzam stan zabudowy (film/fotki) Teraz poszedłem na kompromis i zrobiłem wszystko z deski 32mm (budowlana deska sosnowa). Zobaczymy jak będzie po zimie, latem rodzaj ula jest bez większego znaczenia.
Pomierzyłem snozy i rzeczywiście odstępy między ścianką a snoza są większe. Sama snoza ma 25 mam na środku i 36 na końcach więc jak się je zsunie na ciasno ze sobą to od boku się robi większa szpara.
Dwa ule skończone. Rozwiesiłem rojołapki, pozostaje czekać.
Pszczoły w wielkopolskich póki co nie są w nastroju do rójki. Poczekam sobie z zasiedleniem, jak do końca maja nic nie złapię to i tak w międzyczasie pewnie wyroję któryś za swoich uli.
Miodu w tym roku się nie spodziewam w jakichś wielkich ilościach. Rzepaku w okolicy nie mam, akacja zmarzła a to co zniosą z lasu to pewnie za dużo dla mnie nie zostanie.
https://i.imgur.com/dS5udCT.jpeg
https://i.imgur.com/MR6RKfI.jpeg
Bardzo ładne te ule. Ogromne, ciężkie i toporne, ale ładne. :-)
Rączki mogłyby być wyżej. Łatwiej się niesie korpus z wysokimi rączkami. No i ten dach z gontu nie za bardzo mi się podoba, tzn. mam wątpliwości co do jego szczelności, i nie za bardzo widzę w jaki sposób poduszka jest wentylowana. Ale to Twoje pierwsze ule, więc na pewno będziesz je ulepszał z czasem. Bardzo dobry początek.
Mateusz
W daszkach są po dwie dziury z boków tak żeby był przewiew. Daszek nie zachodzi całkiem na poduszkę od spodu są takie drewniane ograniczniki. A dach jest z papy... bo akurat miałem papę 🤪
Jakie metody zabezpieczenia korpusów i ula przed warunkami atmosferycznymi stosujecie:
1. Żadne: surowe dechy
2. Propolis
3. Wosk
4. Pokost
5. Farba
6. Opalanie.
Na razie próbowałem 1, 2, 3. Myślę nad spróbowaniem opalania. Czy różne metody mają wpływ na paczenie desek? Mam korpusy z sosny wejmutki.
Ja do tej pory stosowałem tylko pokost i o ile w ulach jednościennych z wejmutki się sprawdza to w ocieplanych z jakiejś sosny już po roku są zacieki i wykwity.
W nowych warre miałem jakiś stare sosnowe dechy więc zastosowałem opalanie plus pokost, jak to się sprawdza to powiem za rok :)
Ja niczego nie używam. Tj. wyłącznie surowe dechy. 10-letnie korpusy z daglezji są nadal ok, tylko zrobiły się całkiem szare od słońca. Z innymi gatunkami drewna może być gorzej.
Mateusz
A czy surowe dechy mogą się więcej paczyć. Na razie mam surowe, zapropolisowane i zawoskowane i wydaje mi się, że te surowe paczą się po kilku latach jakby ciut więcej. Ale może mieć tylko takie wrażenie.
Ja wewnątrz propolis a na zewnątrz... niech się dzieje wola nieba :)
> A czy surowe dechy mogą się więcej paczyć.
Paczenia wynika ze zmiany poziomu wilgotności wewnątrz deski, a ta zależy od otoczenia. Żeby wilgotność w ściance była niezmienna, to deska musiałaby być szczelna... Być może jakieś lakiery mogą to w jakimś stopniu ograniczać, jeśli dokładnie zaklejają pory drewna - ale czy to dobre dla pszczół? Ja w każdym razie mam tylko surowe deski, więc nie mam porównania. Mogę tylko powiedzieć, że daglezja nie paczy mi się w ogóle, a z innymi gatunkami bywa różnie (sosno-podobne drewno generalnie mało się paczy, ale niektóre się za to szybko starzeją i drewno "kruszy się" po paru sezonach).
Mateusz
Na bogato :-)
Rozumiem, że masz jeden element dedykowany na powałkę (z tym plastykowym otworem i krateczką), a drugi specjalny do ocieplenia. Nie widzę przeciwwskazań, tylko roboty trochę... Zazwyczaj w Warré nie ma elementu powałki, bo za powałkę robi przekładka położona bezpośrednio na snozach górnego korpusu (przekładka, czyli u Ciebie tkanina z juty), a na przekładce stawia się element poduszki zasypany czymś luźnym i przykryty daszkiem. Kiedy przychodzi potrzeba karmienia, wystarczy zdjąć daszek, wyciągnąć trochę materiału izolacyjnego i wstawić okrągłą podkarmiaczkę powałkową.
Tak to u mnie wygląda. Poduszka z dziurką w przekładce, czekająca na podkarmiaczkę:
https://cdn.imgpile.com/f/1w3jwuO.jpg
Z postawioną podkarmiaczką (wolne miejsce zasypane wełną):
https://cdn.imgpile.com/f/jklaxzs.jpg
Po wyjęciu podkarmiaczki otwór zakrywam kawałeczkiem kraty do propolisu (a potem zasypuję całość wełną):
https://cdn.imgpile.com/f/o6bI5yz.jpg
Dla podkarmiania w dużych ilościach można ew. posłużyć się specjalizowaną podkarmiaczką:
https://youtu.be/NPmRfsm0IIw
Mateusz
Dla mnie wygodniej było użyć podkarmiaczki 'płaskiej'. Pojemność 2,4 litra więc wystarczająca :) A zaleta, wg mnie, to wejście do podkarmiaczki z kilku uliczek.
https://zapodaj.net/images/90e160faef11c.jpg
https://zapodaj.net/images/668f2b6685b86.jpg
Obydwa rozwiązania godne rozważenia, wymiana poglądów jednak inspiruje :)
Mnie do korpusu nie mieszczą się standardowe okrągłe podkarmiaczki 4l które mam do korpusowców więc chwilowo będzie karmienie ze słoika. A ta niby powałka ma mi ułatwić podkarmianie właśnie, na to postawię pusty korpus, do niego podkarmiaczkę a na to wszystko ramę z ociepleniem i daszek. Czy faktycznie ułatwi to się okaże, w kolejnych ulach może będzie to inaczej rozwiązane.
Podkarmiaczki krągłe 2,4L się mieszczą idealnie w półkorpus warre. Zawsze to więcej niż w słoiku.