GłównaSchematKsiążkiLinkiForum
skocz do końca odpowiedz lista wątków

Mój pierwszy Ul Warre

Witam wszystkich forumwiczów Mieszkam na granicy kujaw i mazur a pszczółkami interesuję się w sumie od niedawna bo zacząłem jakoś w tym roku w okolicach lutego-marca. Przeczytałem na ten temat kilka książek ale od początku nie podobało mi się obecne pszczelarstwo. Jest to kolejna dziedzina razem z całą medycyną akademicką w przypadku chorób przewlekłych oraz wielu innych która poszła nie w tą stronę z powodu nadmiernej konsumpcji - nazywam to kultem pieniądza lub wyscigiem szczurów. Jednak zdecydowałem się na poczatek na 2 Ule wielkopolskie kóre stoją u mnie od kwietnia. Chciałem zobaczyć jak to wygląda w praktyce. Podszkolić się u znajomych pszczelarzy ale na Ulach przy których mają doświadczenie bo o Ulach Warre to nie słyszeli. Zazwyczaj słyszę o utrudnionym pozyskiwaniu miodu,że ramki są stabilnijesze od snoz. Mimo to nie chcę aż tak ingerować w życie pszczół. Chcę wszystkiego sam doświadczyć i się przekonać. Tak wyglądają moje wielkopolskie 2 rodzinki bukfasty http://foto-hosting.pl/img/51/cd/dc/51cddcadd824bcaccd5ecb010a167269b8d36eb7.jpeg A to mój pierwszy Warre- sam go robiłem więc tym bardziej jestem z tego dumny hyhy. Daszek zmienię chyba na płytę gresową. Wsypałem do niego pszczoły z mojej rójki która zwiała z jednego ula wielkopolskiego i zawisła na drzewie. Złapałem je i jest to super przeżycie jak dla mnie. Od razu się zadomowiły i widać im się spodobało w nowym domku :) http://foto-hosting.pl/img/39/45/06/394506957adcedc69422ae786c07a3f3fa03fa63.jpeg http://foto-hosting.pl/img/b8/c9/90/b8c990f1f364f6be14f3976d14960fb5ba74a22e.jpeg http://foto-hosting.pl/img/a4/6a/0e/a46a0e9a157d668d447ad3438d3bb59f76ad2492.jpeg http://foto-hosting.pl/img/f0/98/43/f09843deb93a13f0649a8c29315ced1e42d9574e.jpeg Po około 6 dniach miały już zabudowany górny korpus :) szybkie są,obecnie pracują nad kolejnym. http://foto-hosting.pl/img/34/5f/ff/345fff97330c8b13e45bbbe6ccfeab0629f73c39.jpeg Swoja drogą Mateusz zrobiłeś kawał dobrej roboty- to dzięki Tobie dowiedziałem się o Warre,przeczytałem książkę,korzystałem ze schematów i mogę tutaj na forum uczyć się od Was bardziej doświadczonych. Chętnie podpatruję jakie macie pomysły i rady. Pozdrawiam Wszystkich!
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Dzień dobry Panie Bzyku, witamy na forum! Cieszę się, że moje starania pozwoliły dotrzeć do informacji o ulu ludowym. Ul bardzo piękny, do tego w wersji luksusowej z okienkami. A szybki chyba nie ze szkła, tylko jakiejś plexy? Ponoć lepsze to od szkła, bo mniej ziębi (ale ja nigdy nie używałem, tak tylko słyszałem). Daszku bym nie zmieniał. Ten co jest wygląda bardzo fajnie, a takich zagięć się w gresie nijak nie zrobi. Natomiast poduszka mogłaby być nieco szersza, żeby zimą nie podwiewało. Ta obecna jest rozmiaru korpusu, czyli izolacja poduszki nie pokrywa całości górnego korpusu, bo w rogach zawsze zostają puste miejsca. Oszczędność na wkrętach rozumiem i doceniam, ale obawiam się, że zemści się ona już pierwszej zimy. Tym bardziej, że korpusy są już z jednej strony osłabione oszkleniami. Jeszcze nie jest za późno, żeby dodać te dwa brakujące wkręty 4x50 w każdy korpus. :-) Mateusz
Tak szybki z plexy. Miałem akurat to pociąłem. Ze szkła pewnie lepsze ale też cięższe korpusy no i trzeba chyba kupić takie na wymiar szybki. Ten daszek już zostawię, tylko to jest sama blacha pod kawałkiem betonu i tak się zastanawiałem,czy nie będzie za bardzo ziębić od niej. Poduszka była większa o 1cm ale z jakiegoś powodu przyciąłem na równo :) chyba dlatego,że jak patrzałem na te szczeliny pomiędzy korpusami to i między poduszka i korpusem to stwierdziłem,że to i tak bez znaczenia. Z 2-3mm są szczeliny w niektórych miejscach. Takie proste mi wyszły te korpusy :) To są jakieś stare deski odpadowe przeznaczone na opał leżały z rok na stercie na dworzu bez przykrycia. Odratowałem je od sąsiada ale jak się namęczyłem z nimi,gwoździe i wkręty trzba było powykręcać. Powybierać odpowiednią grubość ( na początku) potem już zacząłem robić mieszańce czyli prawie każda sicianka o innej grubości. Powyginane były w łódki - bardziej w łuk :) Potem szlifowanie z obu stron no i te okienka też troche mierzenia i docinania. Dennice póki co zrobiłem pełne z desek 3 na spodzie i porobiły się też spore szczeliny - byłem szybszy niż wiatr który nie zdążył osuszyć desek :) Coś wymyślę z tym uszczelnieniem na zimę a może im pasuje trochę przewiewu? Najwyżej przykryję taką matą co u Ciebie Mateusz widziałem. To był parawan z trzciny? On ma za zadanie ocieplić? Czy uszczelnić też? Co do korpusów to miała być budżetówka a Ty mnie namawiasz do kolejnych wydatków ;) Nie no mam jeszcze śruby i moge je podokręcać. Deski były na tyle wygięte,że i tak się cieszyłem,że ich końce jakoś docisnąłem tylko 2 śrubami. Myślisz ,że przez zimę środkowa cześć deski może się odgiąć?
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Tak szybki z plexy. Miałem akurat to pociąłem. Ze szkła pewnie lepsze ale też cięższe korpusy no i trzeba chyba kupić takie na wymiar szybki.
Szybę tnie się relatywnie łatwo (przynajmniej małe kawałki), ale tak czy inaczej nie polecam szklanych elementów w ulu. Ziębi od nich zimą, pszczoły od nich uciekają na przeciwną stronę ula, a jak drewno pracuje to szyba może pęknąć. Z pleksą może być tylko lepiej. No ale to opowiesz za 10 miesięcy. :-)
> Ten daszek już zostawię, tylko to jest sama blacha pod kawałkiem betonu i tak się zastanawiałem,czy nie będzie za bardzo ziębić od niej.
Pod spodem jest 8-10 cm izolacji, więc spokojnie.
> jak patrzałem na te szczeliny pomiędzy korpusami to i między poduszka i korpusem to stwierdziłem,że to i tak bez znaczenia. Z 2-3mm są szczeliny w niektórych miejscach.
Dokładnie dlatego poduszka powinna być większa. Wtedy jej zawartość (sieczka, wełna, stary koc, czy cokolwiek tam włożyłeś) będzie przylegało do całej powierzchni górnego korpusu, chroniąc przed przewiewami z prześwitów.
> Najwyżej przykryję taką matą co u Ciebie Mateusz widziałem. To był parawan z trzciny? On ma za zadanie ocieplić? Czy uszczelnić też?
Słomianka ma głównie chronić od deszczu i śniegu. Dzięki temu ścianki ula są suchutkie nawet podczas ulewy, a suche ścianki to ciepłe ścianki. Od wiatru pewnie też w jakimś stopniu chroni, ale na pewno nie uszczelnia. Wycinek z podręcznika współczesnego warreisty: https://zapodaj.net/images/0a55cf6801cb1.png
> Deski były na tyle wygięte,że i tak się cieszyłem,że ich końce jakoś docisnąłem tylko 2 śrubami. Myślisz ,że przez zimę środkowa cześć deski może się odgiąć?
U mnie właśnie tak było, kiedy w pierwszych ulach ścianki mocowałem na dwa wkręty z każdej strony. A zimą dokręcałem wszystkie korpusy bo w niektóre szczeliny można było palec włożyć... Mateusz
ca7fa611e3953b16 3a4d3bbef893d344 fbe01215d1631c62 0a1a39d2c6383346 4de4e2c966266da3 a6524c0a76b0babf 128ef5b5618f2507 e025fd8cd80c9f65
Cześć Bzyku
>Powyginane były w łódki - bardziej w łuk :) Potem szlifowanie z obu stron no i te okienka też troche mierzenia i docinania. Dennice póki co zrobiłem pełne z desek 3 na spodzie i porobiły się też spore szczeliny - byłem szybszy niż wiatr który nie zdążył osuszyć desek :)
Zupełnie jak moje :) Korpusy miejscami mam okrąglutkie jak beczki. Szczelinami się nie przejmuj jak im będzie wiało to sobie pokitują. Ocieplać też nie musisz, to nie Alaska, nawet tam gdzie mieszkasz nie zmarzną. Ja też nie szlifuję zbytnio desek od wewnątrz pszczoły bardziej propolisują nierówne powierzchnie a im więcej kitu w ulu tym lepiej dla pszczół. Poza tym bardzo ładny ul :) pozdrawiam Tomek
Dziękuję Mateusz za wyjaśnienie wszystkiego ,dużo się okaże po zimie czy coś będzie trzeba poprawić, ale dodam śruby do korpusów. Cześć Tomek Dzięki, teraz korpusy ładnie w miarę wyglądają,potem mogą ściemnieć,malowane były dwukrotnie olejem lnianym tylko na zewnątrz. Już się powoli z tym oswajam żeby nie przejmować się szczelinami :) Jednak jeśli chodzi o nie szlifowanie w środku to musimy mieć na uwadze wióry które są ostre i mogą kaleczyć im nóżki więc ja tam obie strony szlifuję,z resztą dopiero przy skręcaniu patrzę którą stroną łączyć deski. Mam jeszcze jeden gotowy ul Warre i chciałby osiedlić w nim rójkę,ale tym razem chciałbym ją złapać z innego terenu. Zbudowałem 2 rojołapki i niebawem je powieszę gdzieś na drzewach dalej od mojej skromnej pasieki żeby nie prowokować moich pszczół do rójek :)
e5c048e5d87ee933 75ccafd25896d523 c1fdf24e30db0036 71cec59cb7ec187f b9b788d434c56e64 61111ad404cc62c5 2968d51d31bc7d57 533cc79264ff0590
>Mam jeszcze jeden gotowy ul Warre i chciałby osiedlić w nim rójkę,ale tym razem chciałbym ją złapać z innego terenu. Zbudowałem 2 rojołapki i niebawem je powieszę gdzieś na drzewach dalej od mojej skromnej pasieki żeby nie prowokować moich pszczół do rójek :)
Pamiętaj tylko, że rodzina z rojki to tak do końca czerwca. Te późniejsze mogą nie zdążyć do zimy nabrać odpowiedniej siły. No chyba że będziesz intensywnie karmił. Może lepiej jakiegoś zasypańca od pszczelarza z sąsiedztwa?
Witamy serdecznie w naszej małej społeczności. Jesteś kolejnym przykładem, że pszczelarstwo z dawnych lat ma w sobie urok, który może zainteresować mimo wszechobecnej gonitwy. Mam nadzieję, że z Mateuszem na czele sprostamy wyzwaniom jakie przyniesie, tobie i nam, gospodarowanie w ulach ludowych. Tymczasem Dawid
>Pamiętaj tylko, że rodzina z rojki to tak do końca czerwca. Te późniejsze mogą nie zdążyć do zimy nabrać odpowiedniej siły. No chyba że będziesz intensywnie karmił.
Może lepiej jakiegoś zasypańca od pszczelarza z sąsiedztwa? Mam to na uwadze,że został mi jeszcze z miesiąc. Wolałbym wcale ich nie karmić,żeby same sobie radziły. Nie chcę zsypańca bo nastawiłem się na złapanie rójki. Po to zrobiłem 3 rojołapki i kupiłem wabik i jeśli uda mi się coś złapać to pewnie z tego będę miał największą radochę. Jeśli się uda oczywiście. Witam Cię Dawidzie! Tak jest nas mało,ale dzięki forum możemy wspólnie doświadczać i wymieniać się pogladami :)
Bzykuś inforumje,że jego rodzinka się rozbudowuje! Po 1 to żona pokazuje mi testy,że chyba znów ojcem będę :) ale powiekszyłem też rodzinkę o kolejny ul Warre. Jak wspominałem wcześniej wystawiłem 2 rojołapki i w 1 po tygodniu widziałem 1 pszczołę :) a w drugim była rójka i dzisiaj rano ją osadziłem w nowym ulu. Rojołapka - dosyć wysoko się wdrapałem bez drabiny i ją zawiesiłem około 3,5-4m. http://foto-hosting.pl/img/03/3b/99/033b992d8c19c903d7f86844ee911478f9bb1454.jpeg Początkowo kiedy zaglądałem pod daszek to myślałem,że to bardzo malutka rójka bo coś cicho były nawet jak popukałem,albo co gorsza jakiś zwiad kilku pszczół,zdjąłęm je wieczorem a rano dopiero je zobaczyłem. http://foto-hosting.pl/img/3d/c0/28/3dc028bb9461c44d0150960522f62605f35483d6.jpeg Zajmowały 6 snóz i już miały kilka plastrów zbudowane. Nie wiem co to za dzikusy ale dosyć łagodne. http://foto-hosting.pl/img/ee/f5/88/eef588792f94acddbdd1656e8ebc3edc1e9c942e.jpeg Tutaj szukajcie matki ;) nie jest w żaden sposób znakowana. http://foto-hosting.pl/img/d1/bd/78/d1bd78e042b6b9dd8cad2cd86ab7844c8b4e9bce.jpeg Tak to teraz wygląda http://foto-hosting.pl/img/7d/08/91/7d0891948fef69be487a53c33b4db691fd51601d.jpeg Ogólnie jestem bardzo zadowolony,mam radochę :) że się skusiły na mój domek ,taki miałem cel żeby mieć raczej tymczasowo te 2 wielkopolskie na początek i osadzić w tym samym roku jeszcze 2 rodzinki w ulach Warre ale juz bez kupowania i wydawania kasy. Niech to się samo turla :) W sumie zmontowałem tylko 6 korpusów. Zastanawiam się czy jeszcze nie powiększać czy wystarczą mi 4 ule. Myslę,że do tej samej rojołapki pachnącej rojem teraz tym bardziej bym złapał kolejny rój.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Pięknie Ci się to wszystko układa, gratulacje. :-) Co do rojołapki, to czy nie byłoby prościej łapać roje bezpośrednio do Warré? Odchodzi wtedy problem przesypywania rodziny, wystarczy zabrać ul i postawić na nowym miejscu. Taka specjalistyczna rojołapka to jednak dodatkowy klamot do zbudowania, składowania, naprawiania... No i korpusy z nieużywanej Warré-rojołapki zawsze można w razie potrzeby użyć w innych ulach. Mateusz
Dziękuję. Teraz byłem jeszcze raz popatrzeć i chociaż mam małe doświadczenie to ta rójka wygląda mi na średniaka. Pierwsza rójka z mojego wielkopolskiego ula co ja złapałem to zajmowała cały pierwszy korpus i wisiały do połowy w drugim więc była ogromna. Jestem ciekawy jak sobie poradzą. Najwyżej złapię jeszcze jakiegoś słabiaka i je połącze.
>Co do rojołapki, to czy nie byłoby prościej łapać roje bezpośrednio do Warré? Odchodzi wtedy problem przesypywania rodziny, wystarczy zabrać ul i postawić na nowym miejscu. Taka specjalistyczna rojołapka to jednak dodatkowy klamot do zbudowania, składowania, naprawiania... No i korpusy z nieużywanej Warré-rojołapki zawsze można w razie potrzeby użyć w innych ulach.
Wielokrotnie o tym myślałem,ale żeby mieć większą pewność złapania trzeba wszystko wtargać na drzewo a jak to zrobić przy korpusach warre gdzie one składaja się z 2 części plus dennica,daszek.no i są ciężkie bo z desek a rojołapka jest z płyty wiórowej 12mm . Chodzi o wagę i jak się wspiąć na drzewo jedną reką i drugą podciągać Rojołapkę? Ja tak robię,komary mnie w tym czasie atakują i muszę uważać na kolce na drzewie. Ona jest w wymiarze warre ale nie nadaje się na zimowanie w takiej płycie. Z takich płyt też szybciej się to składa. Przekładam tylko snozy i przy okazji widzę,dokładnie co to za rodzinka,udało mi się nawet znaleźć matkę. Widzę sporo plusów mimo,że jest to dodatkowy klamot :)
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Teraz byłem jeszcze raz popatrzeć i chociaż mam małe doświadczenie to ta rójka wygląda mi na średniaka.
Rójka którą pokazałeś na zdjęciu jest bardzo fajnych rozmiarów, nie ma obaw. Miewałem dwukrotnie mniejsze i też dawały radę. W Warré nawet mikrus wielkości grejpfruta sobie poradzi, jeśli zasiedlony w maju przy dobrej pogodzie.
> trzeba wszystko wtargać na drzewo a jak to zrobić przy korpusach warre gdzie one składaja się z 2 części plus dennica,daszek
Wystarczy spiąć całość pasami, i już mamy ul monolit.
> Chodzi o wagę i jak się wspiąć na drzewo jedną reką i drugą podciągać Rojołapkę?
A bo na drzewo to się wchodzi samemu. Tylko po to, żeby obciąć kilka gałęzi i zawiązać rolkę z linką na grubszej gałęzi. Ul zaczepiamy na lince i wciągamy. Na górze przywiązujemy ul do pnia, żeby się nie obijał o gałęzie na wietrze. Kiedy (jeśli) coś się złapie, to wszystko w odwrotnej kolejności. Bezpiecznie, łagodnie dla pszczół, i bez przesypywania wymęczonej rodziny w kolejne pudełko.
> Widzę sporo plusów mimo,że jest to dodatkowy klamot :)
Jeśli Twój system Ci odpowiada to spoko, każdy ma swoje ulubione sposoby. Mnie jednak nikt nie namówi na włażenie na drzewo z pudłem na plecach, a potem złażenie jedną ręką i z kilkoma tysiącami pszczół pod pachą. :-) Swoją drogą, jestem nieco zaskoczony, że rójka skusiła się na takie lokum z nowiutkiej płyty OSB. Z mojego doświadczenia wynika, że takie nowiutkie pudełka przyciągają głównie osy. A może wysmarowałeś czymś, jakimś wabikiem? Mateusz
> Rójka którą pokazałeś na zdjęciu jest bardzo fajnych rozmiarów, nie ma obaw. Miewałem dwukrotnie mniejsze i też dawały radę. W Warré nawet mikrus wielkości grejpfruta sobie poradzi, jeśli zasiedlony w maju przy dobrej pogodzie.
A to super,ale takie mniejsze rodziny trzeba dokarmiać? Czy one uzbierają sobie pokarm na zimę? Mój pierwszy rok więc,nie wiem jak to wygląda :) Spięty ul to też jakiś pomysł ale jak dla mnie to jeszcze większe kombinacje no i ten ciężar. Jeśli wypakujemy z auta taki spięty ul pod drzewem to ok ale jak trzeba się przejść górami, dolinami gdzieś na zadupiu jak w moim przypadku to nie wyobrażam sobie go nieść po chaszczach nawet kilka metrów a taka rojołapka wygodna lekka można iść na koniec świata :)
>Mnie jednak nikt nie namówi na włażenie na drzewo z pudłem na plecach, a potem złażenie jedną ręką i z kilkoma tysiącami pszczół pod pachą. :-)
Może i brzmi hardcorowo ale daję radę,wtedy czuję ,że żyję :) Może nie dosłownie pod pachą, trzymam na pasku i opuszczam,opieram co jakiś czas na gałęziach.
>Swoją drogą, jestem nieco zaskoczony, że rójka skusiła się na takie lokum z nowiutkiej płyty OSB. Z mojego doświadczenia wynika, że takie nowiutkie pudełka przyciągają głównie osy. A może wysmarowałeś czymś, jakimś wabikiem?
Płyta była kupowana jakoś w maju więc świeża, ale sprawiłem,że rojołapka pachniała bardziej niż niektóre najmocniej wyperfumowane kobiety krótko przed dyskoteką :) Zrobiłem kilka rzeczy: 1. Na talerzyku podpaliłem próchno i na nim kawałki tego co zeskrobałem z dłuta. Połozyłem na dno rojołapki i wszystko zamknąłem. Zostawiłem na 15-20minut i wszystko się grubo zadymiło zapachem pszczoły. 2. Wysmarowałem potem środek ula melisą,pełno mam w ogrodzie. 3. Powiesiłem też materiał na którym wysmarowałem co miałem zeskrobane z dłuta,podgrzane fajnie się smaruje i nieźle pachnie. 4. Wabikiem też smarowałem wylotki i trochę środek. Kupowałem go na allegro. 5. No i na 2 snozach powiesiłem na drucikach susz jeden świeży jeszcze z kapiącym miodkiem a drugi stary czarny też kapało z niego trochę miodu. Także jak widać trochę się przyłożyłem do tego bo jak mam się tak wspinać to chcę żeby był efekt konkretny :)
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> ale takie mniejsze rodziny trzeba dokarmiać? Czy one uzbierają sobie pokarm na zimę?
Zależy od pogody. Jeśli jest znośnie (pożytki + loty) to wg mnie nie ma sensu dokarmiać. Większość rodzin sobie poradzi. A jeśli sobie nie dozbierają, to dokarmić zawsze możesz w sierpniu. Chyba że pogoda jest pod psem, to wtedy nie ma się co zastanawiać, tylko wlać im z litr albo dwa syropu.
> Jeśli wypakujemy z auta taki spięty ul pod drzewem to ok ale jak trzeba się przejść górami, dolinami gdzieś na zadupiu jak w moim przypadku to nie wyobrażam sobie go nieść po chaszczach nawet kilka metrów
Może samochód masz lichy? Moim mogę dojechać wszędzie. :-P https://zapodaj.net/images/0c4f5dc65a179.jpg
> drugi stary czarny też kapało z niego trochę miodu.
Ok, no to jasność. Staremu, czarnemu i podgniłemu plastrowi żadna skautka się nie oprze. Mateusz
No takim autem to elegancko wszędzie przejedziesz i jeszcze przyczepka. U mnie jest tak nisko,że już 2x miskę uszkodziłem. Ogólnie pod same drzewo nie chciałbym podjeżdżać bo nie chcę żeby mnie ktoś widział. Po co się afiszować :) Różni są ludzie,mogą ukraść lub zniszczyć taką rojołapkę Wolę być jak duch i nie pozostawiać po sobie nawet śladu :)
Ja z żoną powiesiłem rojołapke jak Mateusz wciągając ul na bloczku, ale u nas nic się nie złapało. W przyszłym roku poszukamy innej miejscówki. Bo widać południowy skraj sosnowego lasu żadnym pszczołom nie przypasował 😑
Witam Taka ciekawostka na którą się natknąłem https://www.pasieka.cc/produkt/ul-warszawski-korpusowy-pionowy-kolumna-1-4-ramki-warszporz-drewniany-nowy/ Wygląda jak ul warre tyle że ramkowy i ma niszy korpus . Pozdrawiam Marek
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Ul ludowy w wersji ramkowej został opracowany 100 lat temu (przez opata), i wygląda jednak nieco inaczej: szerszy, wyższy, więcej ramek... https://ulwarre.pl/pszczelarstwo_dla_wszystkich_5/#s060_nadstawki Ten "Alpijski" wygląda bardziej jak hybryda japończyka z warszawiakiem. Może i działa, kto wie. Pszczoły do wielu rzeczy mogą się dostosować. Bardziej zaciekawiła mnie sprzedaż martwych pszczół jako leku na prostatę, starczą demencję, nadciśnienie i kilka innych rzeczy, a także tajemniczego eliksiru na stuletnie życie. Anonimowy właściciel strony oferuje również leki na bezpłodność, problemy z erekcją czy kobiecą oziębłość. "Medycyna ludowa prosto z ZSRR". Ciekawe zjawisko. Mateusz
Liderki - tak nazwałem rójkę którą mam od 13 maja rozwinęły się całkiem ładnie. Obecnie wiszą w połowie 3 korpusa ale i tak dałem im 4 jako wiatrołap. Wydaje mi się ,że tak jest lepiej kiedy mają więcej przestrzeni na dole. http://foto-hosting.pl/img/fd/01/6a/fd016adcdae308f47f7be0a2c84ea5883ad1af08.jpeg No i wyganiają już trutnie na zewnatrz. http://foto-hosting.pl/img/a1/b4/d8/a1b4d8e9b6fd847dc8b357cfa6aec9905cbdf918.jpeg Dzikuski - mniejsza rójka od 5 czerwca obsiada tylko 5 plastrów ale widzę,że teraz intesywnie się mnożą i robią obloty. Plastry nie są pozlepiane ciasno więc wyjąłem 2 snozy żeby zobaczyć jak to wygląda. Obserwuję u mnie pszczoły na konicznie i żmiojowcu oraz na faceli którą zasiałem ale i tak raczej im pomogę i trochę dokarmię. http://foto-hosting.pl/img/9d/bc/65/9dbc6588c6feab9369df96b03669377fbfbf50d6.jpeg http://foto-hosting.pl/img/0a/15/2b/0a152b69cd568aead5f1fd15494e1e9d09ef852b.jpeg
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
Liderki bardzo pięknie się rozwijają, super! Dobrym pomysłem na początku jest okresowe ważenie uli. Dzięki temu bardzo łatwo oszacować kiedy i ile przybywa - a jesienią ułatwia to określenie stanu zapasów. Przy tak rozwojowej rodzinie radziłbym zająć się kontrolą osypu varroa. Teoretycznie w pierwszym sezonie po zasiedleniu warroza nie powinna być problemem, ale im żwawsza rodzina, tym silniejszy dręcz... a ta rodzina wydaje się mocno dynamiczna. Dzikuski natomiast wróżą słabo. 5 plastrów, i to jeszcze bardzo niepełne. Jak widać miesiąc różnicy w zasiedleniu robi ogromną różnicę. W zależności od Twoich celi i filozofii widzę kilka możliwych dróg: - zostawienie im samym sobie, niech se radzą... ale obstawiałbym, że w takiej sytuacji na 80% będziesz musiał ten ul sprzątnąć z początkiem grudnia - dokarmić rzadkim syropem aby się dobudowały, a za miesiąc zalać gęstym syropem. Jeśli dobudują pełny korpus i nie będzie jakiejś zimy stulecia to powinno być ok - zimować w stebniku i/lub dokarmiać ciastem przez zimę... - ubić matkę i połączyć z liderkami Żadna z tych perspektyw nie jest szczególnie zachęcająca, ale z późnawymi rójkami tak już jest. Mateusz
> Dobrym pomysłem na początku jest okresowe ważenie uli. Dzięki temu bardzo łatwo oszacować kiedy i ile przybywa - a jesienią ułatwia to określenie stanu zapasów.
Na początku mogłem je poważyć bo teraz to nie ma jak chyba tego zrobić. Rozdzielać korpusy i każdy osobno? Wcześniej dałem radę na chwilę podnieść 4 korpusy sam ale teraz jak się pomnożyły i pobudowały to ciężko tyle dźwigać :) Planuję je zostawić i nic nie robić z dokarmianiem. Nie zabierałem im pokarmu. Przeżyją?
>Jak widać miesiąc różnicy w zasiedleniu robi ogromną różnicę.
Nie tylko czas ale śmiem twierdzić,że jeszcze większe znaczenie ma wielkość rójki. Liderki w momencie złapania zajmowały prawie 1,5 korpusa a więc było ich prawie 3 krotnie więcej i w około 8 dni zbudowały cały korpus plastrów.
> Teoretycznie w pierwszym sezonie po zasiedleniu warroza nie powinna być problemem, ale im żwawsza rodzina, tym silniejszy dręcz... a ta rodzina wydaje się mocno dynamiczna.
Planuję wszystkie ule za jednym zamachem zacząć oczyszczać z warrozy w ciągu 2 tyg. Mam plan je odymić ziołami w których skład wchodzą ( sumak octowy,piołun,wrotycz i huba z brzozy). Widziałem super efekty po tym. Będę to powtarzać kilkakrotnie i kontrolować jaki jest osyp na kartce. Znajomi pszczelarze uzywają apiwarol ale ja nie chcę tej chemii w ulu. Widziałem 1 pszczołę u dzikusek półmartwą którą jeszacze szarpały mrówki na desce wylotowej na której siedziały 2 osobniki warrozy takie brązowe,pierwszy raz je widziałem na żywo więc tutaj szcególnie chcę im pomóc. Dzikuski - wydaje mi się,że odbudowanie plastrów to dla nich mały pikuś :) bo kiedy przesunąłem snozę z plastrem i zostawiłem jedną pustą to w ciągu kilku dni zbudowały nowy plaster żeby zapchać dziurę ale i tak siedzą na 5. Jeśli pomnoży się ilość pszczół to w szybkim tempie i plastry dobudują żeby na nich siedzieć . Teraz się mnożą i widzę,że zaczynają obsiadać już 6 plaster. Wolałbym ich nie łączyć bo liderki to i tak już jest duża rodzina i jeszcze może bym musiał dokładac 5 korpus. Nie wiem czy to nie za dużo :) Prawdopodobnie je dokarmię ale jeszcze przeciągam i obserwuję, doświadczam,chcę widziec jak to wygląda. Dokarmianie pewnie i pomaga ale w pewnym sensie zaburza naturalny rozwój i zaradność.
> dokarmić rzadkim syropem aby się dobudowały, a za miesiąc zalać gęstym syropem. Jeśli dobudują pełny korpus i nie będzie jakiejś zimy stulecia to powinno być ok
Dlaczego teraz rzadkim syropem a potem gęstym? Szybciej przerobią rzadszy który jest potrzebny na teraz? No i mam jeszcze trochę api ciasta w formie bryły. Gęsty pokarm ale czy mogę dzikusom trochę dorzucić do ula? Położyłbym na snozy dolnego korpusa.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Na początku mogłem je poważyć bo teraz to nie ma jak chyba tego zrobić. Rozdzielać korpusy i każdy osobno?
Cały ul razem. Delikatnie podnieść z jednej strony za pomocą wagi bagażowej i pomnożyć wynik x2. Odjąć wagę korpusu (tj. drewna), pszczół i wosku (jeśli dobrze pamiętam to opat podaje stosowne wyliczenia w swojej biblii). To, co zostanie, to optymistyczna wizja zapasów. Optymistyczna dlatego, że obecnie jeszcze niedosuszona.
> Planuję je zostawić i nic nie robić z dokarmianiem. Nie zabierałem im pokarmu. Przeżyją?
Jeśli mają wystarczająco zapasów do zimowli i jeśli dręcz ich nie załatwi, to przeżyją. W przeciwnym razie... nie. Niezabieranie pokarmu nie wiąże się automatycznie z tym, że rodzina sobie poradzi. Szczególnie młoda, tegoroczna rodzina. Wszystko zależy od bazy pożytkowej i pogody.
> Dzikuski - wydaje mi się,że odbudowanie plastrów to dla nich mały pikuś :)
Optymista :-)
> Dokarmianie pewnie i pomaga ale w pewnym sensie zaburza naturalny rozwój
Naturalnym porządkiem rzeczy jakieś 50% rodzin nie przeżywa zimowli. W tych 50% zakładam, że w dużej mierze zawierają się m.in. rójki czerwcowo-lipcowe.
> Dlaczego teraz rzadkim syropem a potem gęstym? Szybciej przerobią rzadszy który jest potrzebny na teraz? No i mam jeszcze trochę api ciasta w formie bryły.
Rzadki dlatego, że w małych i częstych dawkach symuluje napływ nektaru. Może to pobudzić matkę do składania większej ilości jajeczek, co w konsekwencji stymuluje woszczarki do pracy. Ale i tak nie ma cudów - u mnie od drugiej połowy lipca żadna magia ani zaklęcia nie skłonią pszczół do budowy. U Ciebie może być inaczej, pszczelarstwo jest lokalne. Jeśli chodzi o ciasto, to jest to dobry pokarm dla wegetujących pszczół, aby doraźnie przeżyły. Do rozwoju nie nadaje się zupełnie. Zostaw je sobie na zimę / wczesną wiosnę, wtedy ciasto ma największy sens. Chyba, że koniecznie chcesz się pozbyć tego ciasta (np. bo stare, wykipiało czy coś), to czemu nie. Ale kładąc je teraz pod rodziną ryzykujesz, że przyciągniesz mrówki. Mateusz
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
Moim zdaniem warto rozróżnić sytuację, kiedy jakieś dziko żyjące pszczoły się roją i później te rójki giną, od sytuacji kiedy jakieś rójki są po części siłowo osadzane w jakimś ulu. Nie chodzi mi o "naturalny porządek rzeczy" albo jakieś "prawa natury" bo to nie prawa fizyki, ale o zwykłą sprawczość. Jeżeli ktoś jest tylko biernym obserwatorem, to jest to inna sytuacja niż aktywnym aktorem życia pszczół, do czego należy jak najbardziej łapanie rójek i osadzanie w ulu.
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> Moim zdaniem warto rozróżnić sytuację, kiedy jakieś dziko żyjące pszczoły się roją i później te rójki giną, od sytuacji kiedy jakieś rójki są po części siłowo osadzane w jakimś ulu.
Można rozróżniać, zależy jaki mamy w tym cel badawczy. :-) Ja daleki jestem od naukowych ambicji. Wspominając o naturalnym porządku rzeczy chciałem tylko zauważyć, że symulowanie przyrodniczych trudności (czy poleganie na "naturalnej zaradności" jak to określa kolega Bzyk) może stać w sprzeczności z naszymi pszczelarskimi celami, przynajmniej jeśli za cel stawiamy sobie przeżycie rodzin. Naturalna zaradność pszczół polega bowiem na tym, że statystyczna większość dzikich (właśc. feralnych) rójek zwyczajnie ginie. Przy czym nie krytykuję darwinistycznego podejścia do hodowli - a nawet wręcz przeciwnie - ale sądzę, że przy zaledwie dwóch pniach jest na nie o wiele za wcześnie. Tym bardziej, jeśli mowa o małej, słabej i późnej (czerwcowej) rójce. Mateusz
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
Z tego co napisałem, można wyciągać różne wnioski praktyczne dla siebie. Również takie, że w tym wypadku raczej nie ma mowy o procesie "darwinowskim". Nie chciałem pisać, co ja bym zrobił na miejscu pytającego, gdyż chciałem dać mu swobodę dokonania suwerennego wyboru. Wskazałem tylko na zasadnicze różnice w sprawczości, a zatem także na poczuciu subiektywnej odpowiedzialności za różne rodziny pszczele jakie można mieć, biorąc pod uwagę różnice.
> Moim zdaniem warto rozróżnić sytuację, kiedy jakieś dziko żyjące pszczoły się roją i później te rójki giną, od sytuacji kiedy jakieś rójki są po części siłowo osadzane w jakimś ulu.
Nie tak siłowo,do rojołapki same przyleciały,nie uciekły,są na tych samych snozach a ul też nie jakiś tam tylko z idealną gabaturą jak w dziupli w naturalnych deskach bez malowania farbami. Żyć nie umierać :)
>Naturalna zaradność pszczół polega bowiem na tym, że statystyczna większość dzikich (właśc. feralnych) rójek zwyczajnie ginie.
A jednak przetrwały już około 100mln lat bez naszej pomocy :) Wręcz przeciwnie bo to chyba one nam pomagają przeżyć.
> Przynajmniej jeśli za cel stawiamy sobie przeżycie rodzin.
Oczywiście chcę żeby przeżyły ale moim celem jest też kontakt z tymi stworzeniami,poznanie je i choćby cały świat twierdził,że coś powinno być w taki sposób zrobione ja jak na przekór czasami chcę sam tego doświadczyć. Takim już jestem pokręconym indywidualistą :) Moim głównym zainteresowaniem jest medycyna naturalna oraz ziołolecznictwo i mam swoje spojrzenie na świat. Po za dentystą raz w roku nie uczęszczam do lekarzy,nie jestem nawet ubezpieczony. Ufam swojej intuicji chociaż nie zawsze ją rozumiem :) Chociaż tak jak wspomniałeś Mateusz na eskperymenty jest pewnie za szybko przy 2 ulach Warre. Opat opisywał,że rójki złapane po głównym pożytku trzeba będzie dokarmiać jednak ja chcę widzieć różnicę już teraz - ich tempo rozwoju między rójką niedokarmianą i dokarmianą . ( dokarmiana będzie nastepna od samego początku ) - jak złapię oczywiście taką samo w tym samym mniej więcej czasie :) Czy u Was rójki mniejsze złapane tak późno i dokarmine zbudowały do zimy cały korpus plastrów lub więcej ?
ccde6166fa705b31 76f7a923a0c2be0b 750658a2711af3ed cd2834717af6d1fe d80ab2029ddf66bd 8dc70d91f338c230 6a0646fb62648996 22e82f20a84fd01a
> A jednak przetrwały już około 100mln lat bez naszej pomocy :)
Pszczoły jako gatunek - tak, oczywiście. Ale poszczególne rójki mają więcej szans zginąć, niż przeżyć. A gatunek trwa dzięki temu, że zdziczałe rodziny robią 2 albo 3 rójki na sezon. Seelay to dość dobrze opisał. Jeśli dobrze pamiętam, to było jakoś tak, że rodzina żyje statystycznie 2-3 lata, strzela 2-3 rójki na sezon, każda rójka ma ok. 30-40% szans przeżyć zimę a macierzak ok. 70%. Mogłem nieco pomieszać wartości, ale rząd wielkości na pewno dobry.
> ja jak na przekór czasami chcę sam tego doświadczyć
Jasne, doceniam i szanuję empiryczne poznawanie świata. W końcu na żadnych błędach nie uczymy się tak dobrze, jak na naszych własnych. :-)
> Czy u Was rójki mniejsze złapane tak późno i dokarmine zbudowały do zimy cały korpus plastrów lub więcej ?
Rójki wczesno-czerwcowe, rozsądnych rozmiarów i dokarmione lekkim syropem przeważnie dają radę zabudować korpus. Mateusz
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
Pszczoły miodne jako gatunek żyją na Ziemi znacznie krócej niż 100 milionów lat. Choć prawdą jest, że najstarsze znalezisko pszczoły datowane jest na ok. 100 milionów lat, to była to najprawdopodobniej pszczoła samotnica. Najstarsze znalezisko pszczoły podobnej do miodnej liczy 22-25 milionów lat z obszaru Niemiec, a Apis mellifera według badań filogenetycznych skolonizowała obszar swojego naturalnego występowania znanego ludziom ponad 300 000 lat temu. https://warroza.pl/media/posts/1209/responsive/diagram-xl.webp Niemniej celem ewoluowania zmienności organizmów na skutek selekcji związanej z reprodukcją i możliwości ludzkiego przyporządkowanie ich do gatunków (ułomnego, ale jednak) nie jest przetrwanie gatunków. Gatunek jest szufladką, nieścisłą kategorią za pomocą, której można opisać pewne zjawiska. Gatunki powstają niejako przy okazji, a ich wyznaczanie (jak pisałem ułomne) służy tylko ludzkiemu katalogowaniu wiedzy. Dokładnie tak samo jak ekotypy, podgatunki, rodzaje, czy tam królestwa zwierząt. Gatunki to byty abstrakcyjne w dużym stopniu. Tutaj można więcej na ten temat poczytać: https://warroza.pl/bledne-wyobrazenia-na-temat-teorii-i-procesow-ewolucji-biologicznej/ https://warroza.pl/bledne-wyobrazenia-na-temat-selekcji-naturalnej-i-procesow-adaptacyjnych/ https://pasieka24.pl/index.php/pl-pl/biblioteczka-pszczelarza-z-pasja-ksiazki-pasieki/230-k2500-pszczelarskie-fakty-i-mity/3169-s160-ewolucyjno-kreacjonistyczna-mitologia-pszczelarska
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
> Moim zdaniem warto rozróżnić sytuację, kiedy jakieś dziko żyjące pszczoły się roją i później te rójki giną, od sytuacji kiedy jakieś rójki są po części siłowo osadzane w jakimś ulu.
> Nie tak siłowo,do rojołapki same przyleciały,nie uciekły,są na tych samych snozach a ul też nie jakiś tam tylko z idealną gabaturą jak w dziupli w naturalnych deskach bez malowania farbami. Żyć nie umierać :)
Użyłem tego słowa jako pewnej metafory. Niemniej zostały zabrane do innego miejsca niż to, które same wybrały. Poza tym do robienia rojołapek wykorzystuje się wiedzę na temat tego co pszczoły nęci. To, że np. wiemy, że jakiś zapach je zachęci, aby osiedliły się tam same, nie musi automatycznie oznaczać, że będzie to najlepsze miejsce do ich życia. Przecież może to być rojołapka z kartonu owiniętego folią równie dobrze. Są takie przypadki. Moim zdaniem nie jest to więc argument rozstrzygający. Podobnie w przypadku snóz i ramek. Mniej wiemy jakie pszczoły mają instynkty pod względem odstępów przestrzeni w sprawie budowy plastrów i możemy je do pewnego stopnia zachęcać czy kierować nimi w określonym kierunku, jaki uważamy za pożądany. Nie piję do Ciebie konkretnie, a opisuję zjawisko. To działanie "na siłę" jest oczywiście na pewnym spektrum. Czyli powiedzmy tak: za sytuację dążącą do zera uznałbym, to, że pszczoły same zupełnie spontanicznie wybrały miejsce, czas i pomieszczenie do życia, a za sytuację dążącą do jedności, kiedy pakowane są siłowo do pakietu, podawana jest im inna matka i wędrują setki czy tysiące kilometrów, aby zamieszkać, gdzie indziej na życzenie pszczelarza i przemysłu towarowego. Inną jeszcze sprawą jest pytanie: skąd się wywodzą te rójki. Gdyż można by traktować inaczej (to znaczy spotkałem się z taką argumentacją) pszczoły powiedzmy w jakimś stopniu lokalne czy rodzime zaadoptowane do danego miejsca do życia, a inaczej pszczoły, które np. wiemy, że wyroiły się z okolicznej pasieki, w której królują pszczoły towarowe z zupełnie innych linii niedostosowanych do lokalnych warunków, aby miały szanse sobie z nimi poradzić w pierwszy pokoleniu. W tym drugim przypadku w skrajnej formie można to porównać np. do najpierw uratowania brutalnie traktowanej kury z hali masowego chowu należącej do rasy hodowlanej typu broiler, a później wypuszczenia jej na zasadzie: niech sobie radzi. Znam takie przypadki osób, które przygarnęły takie kury, ale jednak jakoś otaczały je większą troską, bo wiedziały, że sobie nie poradzą tak jak inne kury pałętające na wolnym wybiegu. Np. w zimie. Takie broliery uratowane z hali potrafiły sobie odmrażać na śniegu łapy. Te osoby pozyskiwały z nich nawet jajka. :) Oczywiście w znacznie mniejszej ilości niż od ras niosek, ale przecież nie o to tu chodziło.
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
> W końcu na żadnych błędach nie uczymy się tak dobrze, jak na naszych własnych. :-)
Jest też inna złota myśl. Konkurencyjna. Można jeść wszystkie grzyby, ale np. muchomora sromotnikowego tylko raz. A zatem to wcześniejsze powiedzenie może być prawdziwe pod warunkiem, że przeżyjemy sprawni umysłowo swój błąd i będziemy zmotywowani do nauki. W świecie można spotkać wielu ludzi, którzy jednak wciąż popełniają ten sam błąd.
d80c5fff37b64a39 50c5124312758b83 7bde2b20757f7dd3 48d6bb9bef04dc55 b4bb8cb1fa3e137f 99176599bda7e37f 9504dc0b23371f7f 6389967441d3b436
> Moim zdaniem warto rozróżnić sytuację, kiedy jakieś dziko żyjące pszczoły się roją i później te rójki giną, od sytuacji kiedy jakieś rójki są po części siłowo osadzane w jakimś ulu.
> Można rozróżniać, zależy jaki mamy w tym cel badawczy. :-) Ja daleki jestem od naukowych ambicji.
To raczej kwestia filozoficzna oraz no cóż: etyczna moim zdaniem, a nie naukowa. Przynajmniej w tym klasycznym rozumieniu słowa nauka. W związku z tym tezy w tym zakresie nie mogą być obalone przez: nie wiem: np. jakieś dowody, analityczne wyliczenia, własne doświadczenia czy rzeczywistość, a wewnętrzną niespójność. Chciałem tylko wskazać, że można argumentować, że jest to inna sytuacja pod kątem sprawczości człowieka na pszczoły, a więc inne mogą być emocje do danej sytuacji pszczół ot np. współczucia, czy tych filozoficznych założeń dotyczących życia pszczół.
Hej. Tak się składa, że na temat omawianego tutaj wątku osadzania dziko bytujących rodzin pszczelich na siłę (tudzież ich przenoszenia do ula) w kontekście ich samowystarczalności i opieki nad nimi, porozmawiałem ze współczesnym bartnikiem Bartłomiejem. Jeżeli ktoś ma ochotę, to zapraszam do odsłuchania. Wydaje mi się, że wyszła nam fajna dyskusja: https://warroza.pl/bartnik-i-weterynarz-o-bartnictwie/

imię, nazwisko lub pseudonim

hasło (opcjonalne)


zaznacz PIERWSZE pole: