Kiedy warre daje miód ?
Przepraszam na wstępie jeśli coś napiszę nie tak . Trafiłem tu na forum szukając naturalnego pszczelarzenia. Książki na ten temat całej nie przeczytałem ale siadam do lektury. Mam do Was pytanie kiedy ul tego typu daje miód ? Co jeśli w między czasie są fatalne pożytki i zakarmiacie pszczoły . Skąd wiecie że wtedy macie miodnie nie wymieszaną, w którym korpusie jest miód a nie cukier ? Jak to nie wymieszać?
Nie zakarmiamy. Na wiosnę pszczoły powinny być wystarczająco rozgarnięte, by znaleźć dla siebie pożytki. Problem może ew. pojawiać się w rodzinach nieprzystosowanych do naszego klimatu, tj. rodzin które czerwią jak głupie przy pierwszym promyku słońca, a potem jak się ochłodzi to nie mają jak wykarmić larw i głodują. Takich pszczół unikamy.
Co do tego "kiedy miód" -- idealistycznie patrząc to wczesną jesienią, bo tylko wtedy mamy jasny obraz zapasów i wiemy, której rodzinie można zabrać miód nie narażając jej na głód podczas zimowli. Ale dziś to podejście staję się coraz mniej realistyczne z racji Varroa (jeśli leczymy). Praktyczna odpowiedź brzmi zatem -- przed pierwszym leczeniem.
Mateusz
Ok , bardzo ciekawa sprawa. Dziękuję za tą odpowiedź. Czyli możliwe że moje pszczoły mają super cechę właśnie do tych uli. Matka nie czerwi przez zimę , zaczyna dość późno , ale rozkręca się bardzo mocno. Będę próbował w takim razie może jeszcze w tym roku taki ul postawić . Jestem mocno zainteresowany tym rodzajem gospodarki :)
W tym roku jeszcze nie jest za późno, ale koniec czerwca to już ostatni dzwonek do zasiedlenia ula Warrego. W tym ulu pszczoły same budują plastry, a tempo budowy jest uzależnione od pożytków i ilości młodych pszczół. W Polskim klimacie pszczoły budują głównie od połowy maja do połowy lipca.
Jeśli wprowadzisz rodzinę teraz, to przy dobrej pogodzie pszczoły mogą w miesiąc zabudować jakieś 1.5 korpusa. Jeśli wprowadzisz za 2 tygodnie, to będzie cud jesli uda im się zabudować jeden pełny korpus, a bez pełnego korpusu zimowla będzie bardzo trudna.
Mateusz
rozumiem że gdybym zdecydował się zakarmić ten ul na zimę i teraz do rozwoju , nie nastawiając się w tym roku na żadne podbieranie, syrop i tak zostanie w ulu, a oddzielenie go lub wyodrębnienie będzie niemożliwe , przepraszam za tak podstawowe pytania ale wolę poteoretyzowac i pogadać po prostu , idee ula ludowego i użytkowanie mniej więcej rozumiem , może trochę szukam drogi na skróty takim zabiegiem i próbą przygotowania do zimowli i przyspieszenia rozwoju , tak jak to "klasycznie" się robi, chociaż podejrzewam że użytkownicy tego forum różne sztuczki już próbowali :)
Skażenie miodu syropem jest bardzo teoretyczne, bo syrop jesienny zostaje zjedzony przez pszczoły podczas zimy. Na wiosnę pszczoły są pod snozami, tj w najwyższej części ula, bez zapasów, a ewentualne drobne resztki syropu są spożytkowane przez pierwszy czerw.
Warto nadmienić, że istnieją warreiści bardzo wrażliwi na "czystość" miodu. Boją się skażenia syropem oraz brzydzą miodem z komórek po larwach (w Warré miód pochodzi głównie z takich komórek, co jest wg mnie jednym z powodów jego niepowtarzalnego smaku). Ci delikatni Warreiści stosują kratę odgrodową i nadstawki na miód (półkorpusy). Reszta gospodarki pasiecznej zostaje bez zmian.
Mateusz
właśnie przestudiowałem książkę i sporo się wyjaśniło, dziękuję za odpowiedź, biorę się za budowę takiego ula, spróbuję go zasiedlić w przyszłym tygodniu, zdecyduje się na podkarmienie by przygotować do zimowli, pobudzić do rozwoju i będę obserwował jak się rozwijają, co do miodobrań z komórek przeczerwionych znam grupę co traktują to za walor dzięki któremu łatwiej odwirować miód gdyż komórka jest silniejsza i nie rozpada się w wirówce, praktykują specjalnie w miodni ramki przeczerwione, takie info dostałem od nich, mnie to wcale nie przeszkadza , traktuję to za walor, zainteresował mnie też ul japoński i sposób pozyskania miodu przez wyciskanie na prasie, druga opcja przez rozbijanie plastrów i czekanie jak miód spłynie w "odstojniku?" , proszę poprawić jeśli pisze bzdury , sam jestem początkujący, w książce jest opisane wirowanie , co praktykujecie osobiście ?
Warré pisał o wirowaniu, bo próbował dotrzeć do pszczelarzy-dadantawców którzy bez wirówki nie wyobrażali sobie pracy, ale sposób dla "normalnych" ludzi też opisał:
https://ulwarre.pl/pszczelarstwo_dla_wszystkich_5/#s249_odsaczanie
Ja tak właśnie robię. Plastry wykrawam z korpusu, wrzucam do miski i rozgniatam. Potem przez sito do odstojnika, a po 24h rozlewam z odstojnika do słoików. Nieco lepszym sposobem jest użycie stołu do odsklepiania, ale to już spory wydatek - warto rozważyć dla zbiorów z co najmniej kilku uli.
Alternatywa to prasa, ale tu nie mam żadnego doświadczenia.
Mateusz
dziękuję za odpowiedź , na ten moment będę budował taki ul i próbował zasiedlić , nie planuje miodu w tym roku na pewno, zobaczymy jak to pójdzie , dziękuję za wszystkie uwagi i podpowiedzi
Miód w roku zasiedlenia to fikcja. Po zasiedleniu rodzina musi budować plastry, czerwić i zbierać zapasy na zimę. Teoretycznie na miód można liczyć w następnym roku. A w praktyce to raczej po dwóch, i to zakładając że rodzina w międzyczasie się nie osypie ani nie będzie się roić, że pogoda dopisze, i że lokalizacja zapewnia dostateczne pożytki.
Rozumiem, że jesteś początkujący nie tylko w Warré, ale też ogólnie w pszczołach. Słowo przestrogi: na początku każdy traci pszczoły. Jedni mniej, inni więcej, z różnych powodów. Dlatego nie radzę zaczynać od pojedyńczej rodziny, bo jeśli ją stracisz to depresja gotowa. Nie radzę też praktykować tzw. nieleczenia - tzn. przynajmniej nie na początku i nie z jednym ulem. Dręcz jest realnym, poważnym zagrożeniem i nieleczona rodzina ma niewielkie szanse dożyć dwóch lat.
Mateusz
Jak jest z pozyskaniem pierzgi w ulu Warre mają we Francji na to jakieś patenty??
> Jak jest z pozyskaniem pierzgi w ulu Warre mają we Francji na to jakieś patenty??
Nie pozyskiwałem nigdy pierzgi, ale nie widzę dlaczego w Warré miałoby to wyglądać inaczej, niż w jakimkolwiek innym ulu: plastry trzeba wyciągnąć (w Warré: wykroić), a następnie albo wyłuskiwać pierzgę z komórek tłoczkiem, albo zamrozić plastry i przepuścić je przez młynek.
Mateusz
Teoretyzujac, wydaje mi się że jednak specyfika warre i poszerzania od dołu komplikuje zbiór pierzgi.
Pszczoły zazwyczaj składają jej nadmiar w dole gniazda.
Odbierając taki dolny korpus w warre zaburzalibysmy to podejście i zabierany by był najswiezszy korpus.
Pewnie mogłoby przejść wycięcie części dolnych plastrów na przedwiośniu gdy pszczoły są w gornym korpusie.
Dzięki za fajne i obrazkowe sprawozdanie! Kilka uwag/pytań:
- ze zdjęć wynika, że plastry są w sporej części niewypełnione lub niezasklepione, stąd zresztą ich niewielka waga. Może było jednak ciut za wcześnie na zbiór? Nie obawiasz się zbyt wysokiej wilgoci w miodzie? W zależności od tego, co powie refraktometr, miód może wymagać dosuszenia, a to jednak trochę zachodu. Jest łatwiej i taniej, kiedy robią to pszczoły.
- Sposób wyjmowania plastrów jest spoko, ale masz szczęście że Twoje plastry są takie prościutkie. U mnie bywają najróżniejsze wywijasy, wtedy próba wyciągnięcia czegokolwiek powoduje demolkę. Dlatego najbardziej uniwersalnym sposobem jest pobór całego korpusu i wykrojenie z niego wszystkiego w jednym kawałku nad miską.
- Czy po pobraniu części plastrów z górnego korpusu przestawiłeś ten (niepełny już) korpus na dół? Jeśli nie, to dolny korpus może nie doczekać się wymiany, a jeśli tak, to ta pozostawiona część plastrów będzie już mocno stara zanim następnym razem do nich dojdziesz. Przy zasadzie "pobieramy cały korpus i plastry nigdy nie wracają do ula" ten problem znika. Przy Twojej metodzie będziesz musiał być uważny na ten aspekt, czy masz na to jakiś plan?
Dodanie kraty odgrodowej też jest spoko, ale trzeba pamiętać że to jednak spory stres dla rodziny i wychłodzenie gniazda bardzo wcześnie w sezonie. Alternatywa mogłaby polegać na tym, że zamiast wstawiać kratę pod górny korpus to kładziemy ją NA górny korpus, a na to dostawiamy pusty półkorpus, tj. taką "Warré-nadstawkę". Można wtedy pokusić się o zrobienie "normalnych" ramek w takiej nadstawce by jeszcze bardziej ułatwić zbiór. To uproszczenie jeśli ktoś koniecznie chce mieć świeże plastry bez żadnych larw, ale pozostaje oczywiście problem starzenia się plastrów w gnieździe, które w pewnym momencie i tak należałoby wymienić.
> Ja już drugi raz wybierałem miodek z Warre z 1 ula i ja to robię to na wiosnę przy okazjii wirowania ramek z ula wielkopolskiego. Ta sama rodzinka między jednym a drugim odbieraniem miodu jeszcze się wyroiła i ta rójka stoi obok też w Warre.
Rozumiem, że to rozłożone na dwa sezony?
Mateusz
Czyli by pozyskać pierzgę najlepiej należało by od wirować plastry... co odpada w naszym wypadku.
Nie wiem jak to robisz, ale ja zazwyczaj wycinam fragmenty plastrów z pierzga i mrorzę (bez miodu).
Więc nie ma potrzeby wirowania przy takim podejściu.
Gdy na dworze temperatury są ujemne miele cały zapas z zamrażarki.
U mnie jak widziałem to najczęściej z jednej strony pierzga a z drugiej miód:(
>ze zdjęć wynika, że plastry są w sporej części niewypełnione lub niezasklepione, stąd zresztą ich niewielka waga. Może było jednak ciut za wcześnie na zbiór? Nie obawiasz się zbyt wysokiej wilgoci w miodzie? W zależności od tego, co powie refraktometr, miód może wymagać dosuszenia, a to jednak trochę zachodu. Jest łatwiej i taniej, kiedy robią to pszczoły.
Te plastry które miały 1.100-1200g wydawały mi się właśnie ciężkie i nie wiem czy plastry wytrzymałyby większe obciążenie :) Mozliwe,że jeszcze mogłem poczekać ale nigdy chyba nie będzie idealny moment. Chciałem to zgrać w tym samym czasie póki miałem gotową miodarkę. W ulu wielkopolskim nawet w połowie nie były zasklepione a i tak nie wszystko dałem rade odwirować. W Warre z resztą też. U nas do zimy-wiosny miód schodzi więc nie obawiam się zbyt dużej wilgotności.
> Sposób wyjmowania plastrów jest spoko, ale masz szczęście że Twoje plastry są takie prościutkie. U mnie bywają najróżniejsze wywijasy, wtedy próba wyciągnięcia czegokolwiek powoduje demolkę. Dlatego najbardziej uniwersalnym sposobem jest pobór całego korpusu i wykrojenie z niego wszystkiego w jednym kawałku nad miską.
Racja,biorę to pod uwagę. Korzystam,że plastry da się wyjąć i odwirować. Tylko wykrajając w taki sposób jak piszesz na pewno zostanie tam trochę pszczół między plastrami,w moim przypadku ja je zmiotłem co do jednej. Nie bardzo też wiem w jaki sposób miałbym je wyciskać. Używasz jakiejś prasy? Na sitko powinien raczej spływać sam miód bo inaczej wosk pozakleja.
>Czy po pobraniu części plastrów z górnego korpusu przestawiłeś ten (niepełny już) korpus na dół? Jeśli nie, to dolny korpus może nie doczekać się wymiany, a jeśli tak, to ta pozostawiona część plastrów będzie już mocno stara zanim następnym razem do nich dojdziesz. Przy zasadzie "pobieramy cały korpus i plastry nigdy nie wracają do ula" ten problem znika. Przy Twojej metodzie będziesz musiał być uważny na ten aspekt, czy masz na to jakiś plan?
Fakt,dobrze,że o tym piszesz bo gdzieś mi to umknęło. Na dniach przestawię im górny korpus pietro niżej. Rozumiem,że z czasem zamienią czerw z pokamem góra dół? Trochę roboty będa miały. Ogólnie mają tam 4 korpusy. 2 zabudowane, w trzecim ze 4 małe plastry a czwarty jest jako wiatrołap.
>Dodanie kraty odgrodowej też jest spoko, ale trzeba pamiętać że to jednak spory stres dla rodziny i wychłodzenie gniazda bardzo wcześnie w sezonie. Alternatywa mogłaby polegać na tym, że zamiast wstawiać kratę pod górny korpus to kładziemy ją NA górny korpus, a na to dostawiamy pusty półkorpus, tj. taką "Warré-nadstawkę". Można wtedy pokusić się o zrobienie "normalnych" ramek w takiej nadstawce by jeszcze bardziej ułatwić zbiór. To uproszczenie jeśli ktoś koniecznie chce mieć świeże plastry bez żadnych larw, ale pozostaje oczywiście problem starzenia się plastrów w gnieździe, które w pewnym momencie i tak należałoby wymienić.
Myślałem o tym ale właśnie ze względu na to,że plastry i tak trzeba wymieniać odszedłem od tego pomysłu. Nie przeszkadza mi to,że wczesniej były tam larwy. Pszczoły i tak czyszczą,poprawiają bez przerwy komórki. Przy dodaniu kraty odgrodowej nie widzę żadnych problemów,nie trwa to długo.
>Rozumiem, że to rozłożone na dwa sezony?
Nie, w tym sezonie wszystko. Pierwszy raz wybrałem im miód 28 maja,potem wyszła z niego rójka 7 czerwca i wczoraj 22 czerwca znów wybrałem. Za pierwszym razem plastry były mniej zasklepione a i tak mniej wybrałem bo część miodu już była skrystalizowana.
> Tylko wykrajając w taki sposób jak piszesz na pewno zostanie tam trochę pszczół między plastrami,w moim przypadku ja je zmiotłem co do jednej.
Żadne pszczoły nie zostają w plastrach. Korpus najpierw odsłaniam i podkurzam od góry, żeby przegonić większość pszczół piętro niżej. Potem zabieram korpus paręnaście metrów dalej, do cienia, i stawiam na stojaku tak, żeby był otwarty od góry i od dołu. Lekko podkurzam z obu stron. Po kilku minutach nie ma już żadnej pszczoły i mogę spokojnie zabrać korpus do domu.
> Nie bardzo też wiem w jaki sposób miałbym je wyciskać. Używasz jakiejś prasy? Na sitko powinien raczej spływać sam miód bo inaczej wosk pozakleja.
Mielonkę z plastrów przepuszczam najpierw przez "grube sito" - tzn. durszlak. I dopiero potem sitko właściwe nad odstojnikiem.
> Nie, w tym sezonie wszystko. Pierwszy raz wybrałem im miód 28 maja,potem wyszła z niego rójka 7 czerwca i wczoraj 22 czerwca znów wybrałem.
Wow, no to tylko pozazdrościć tak miododajnej lokalizacji. :-)
Mateusz
> Wow, no to tylko pozazdrościć tak miododajnej lokalizacji. :-)
Też się cieszę,zaskoczyły mnie, tylko podkreslam,że za każdym razem nie wybierałem całego korpusu,wcześniej o ile pamiętam 6 plastrów a teraz 4. W ulu wielkopolskim w tym samym czasie wybierałem i też mi 2 razy naniosły miód. Na wiosnę niczym nie podkarmiałem i nie mam zamiaru tego robic jeśli to nie będzie konieczne.
> podkreslam, że za każdym razem nie wybierałem całego korpusu,wcześniej o ile pamiętam 6 plastrów a teraz 4.
No to tym bardziej użycie nadstawek w formie półkorpusów mogłoby się sprawdzić. Zebrałbyś tyle samo, ale mniej grzebiąc w plastrach.
Ja to w ogóle zastanawiam się nad całorocznym wypróbowaniem niższych korpusów. Np. zamiast regulaminowych 21 cm użyć korpusów 15 cm. Wówczas ul miałby zawsze 3 korpusy, co daje łącznie 42 cm wysokości plastrów - o 2 więcej niż w dwukorpusowym Warré. Niższe korpusy mogą mieć kilka zalet:
- lżejsze dla pleców pszczelarza (szczególnie kiedy pełne)
- bardziej dostosowane do zbiorów w lokalizacjach o średnich pożytkach
- korpusy są mniej podatne na deformacje (praca drewna)
- dużo łatwiej znaleźć tarcicę o szerokości 15cm niż 21cm
Wada jest chyba tylko jedna, za to potencjalnie poważna: dodatkowe rozdzielenie gniazda. W sezonie to raczej nie ma znaczenia, ale zimą może, bo jak pszczoły dochodzą do snóz to przy mrozie mogą nie mieć dość energii by przeleźć na wyższe piętro. W efekcie czego mogą zemrzeć z głodu w odległości półtora centymetra od zapasów... Ale przy obecnych zimach to może już nie taki problem, dlatego chyba warto spróbować.
Mateusz
>No to tym bardziej użycie nadstawek w formie półkorpusów mogłoby się sprawdzić. Zebrałbyś tyle samo, ale mniej grzebiąc w plastrach.
Na pewno jest to jakiś pomysł i nie wykluczam wdrożenia go w przyszłym roku. Przy pierwszym miodobraniu zabrałbym cały korpus bo plastry i tak już trzeba będzie wymienić i wtedy mógłbym dołożyć taki półkorpusik 10cm ale to juz w formie ramek co będe mógł je normalnie wyjąć. Tylko najpierw pszczoły musiałyby zbudować plastry w tych mini ramkach co potrwa i może się rozłożyć nawet na 2 sezony.
Jak dla mnie zalety niższych korpusów nie sa aż na tyle przewyższające obecne korpusy no i mozliwe,że takich korpusików bys więcej potrzebował niż 3,myslę,że nawet 4 na ul,ale próbować można,w sumie bez przerwy coś tam testujemy, ulepszamy. Błędów nie popełnia ten kto nic nie robi :)
Jedyna myśl jaka mi się nasuwa to że odchodzimy od założeń tego ula i gospodarowania, kiedy dajemy nadstawki itd :), idą taka by pszczoła budowała w dół jak naturalnie i schodziła w dół w przeciwieństwie do uli ramkowych " klasycznych " , ale też oczywiście nie chodzi żeby być świętszym od papieża :), w przyszłym tygodniu zasiedlam swój bieda ul warre , wykonany z tego co było pod ręką więc nie będę go tu pokazywał nawet, chce zobaczyć jak pszczoły go zabudują, co do niższych korpusów w ksiazce ten temat poruszany jako zbędne miejsca które pszczoły muszą ogrzewać , bo mniejsze plastry , ale ja np mam pszczoły na ramkach wielkopolskich 18, więc tam plaster ma 16 cm odejmując grubość listewek :) skoro dają radę w ramkowych to czemu by nie miały dać radę w bezramkowych niższych :) myślę że warto też spróbować i korpus będzie szybciej zabudowany co da możliwość podebrania go wcześniej
, należy tyko wtedy obserwować na ilu korpusach będziesz musiał zimować itd, czyli instrukcje ojca Warre już nie będą aktualne , trzeba będzie samemu to wykminić , takie przemyślenia moje po zaznajomieniu się z tematem na razie w teorii :)
> Jedyna myśl jaka mi się nasuwa to że odchodzimy od założeń tego ula i gospodarowania, kiedy dajemy nadstawki itd
Zdecydowanie. Dlatego raczej odradzam takie podejście, ale jeśli ktoś decyduje się na nadstawki lub częściowe pobieranie korpusów, to warto wg mnie zoptymalizować rozmiary takich nadstawko-korpusów.
> w przyszłym tygodniu zasiedlam swój bieda ul warre
Bardzo późno, ale to już wiesz. Zakładam, że liczysz się z możliwością straty i traktujesz to jako doświadczenie. Rodzina zasiedlona w lipcu może wymagać dokarmiania w ciągu zimy.
> co do niższych korpusów w ksiazce ten temat poruszany jako zbędne miejsca które pszczoły muszą ogrzewać , bo mniejsze plastry
Nie przypominam sobie nic o niższych plastrach, ale może zapomniałem. Zbędne miejsce które wymaga ogrzania dotyczyło chyba tylko stawiania nadstawek wiosną.
> korpus będzie szybciej zabudowany co da możliwość podebrania go wcześniej
Wcześniej albo w ogóle. Moja lokalizacja jest średnio pożytkowa, pszczołom trudno jest zapełnić w jeden sezon dwa korpusy (a tyle powinny, jeśli miałbym im jeden zabrać). Stosowanie półkorpusów mogłoby pozwolić mi zebrać miód od prawie wszystkich rodzin, zamiast z jednej trzeciej. To główny powód, dla którego rozważam ten eksperyment. No ale raczej dopiero w przyszłym roku, bo muszę te półkorpusy najpierw pobudować. :)
> należy tyko wtedy obserwować na ilu korpusach będziesz musiał zimować itd, czyli instrukcje ojca Warre już nie będą aktualne
Nauki Warrego będą jak najbardziej aktualne, tyle, że trzeba sobie przeliczyć długości plastrów. Warré podaje, że do zimowli potrzeba 20 cm plastrów (1 korpus), a ul produkcyjny powinien składać się z 40 cm plastrów (2 korpusy). Używając korpusów o wys. 15 cm wychodzi na to że do zimowli potrzeba 1.5 korpusu, a produkcyjny ul powinien składać się z trzech korpusów.
Mateusz
Tak wiem że późno zasiedlane , będę dokarmiał w tym sezonie, traktuje jako ciekawostka i eksperyment.
Na Youtube albo Insta widzialem jak facet miał taką nadstawke 15cm , muszę odszukać i podrzucę , właśnie z tej samej przyczyny by nie podbierać całego korpusu .
Nawet szybciej znalazłem niż myślałem :)
Tutaj jest filmik właśnie z takim małym korpusem na miodnie, w jego przypadku połówka "zwykłego " tak na oko patrząc , powiedzmy można by zrobić w takim razie korpus na 11cm np, plaster miałby 10 wysokości, niezależnie co tam mówi i teoretyzuje podsyłam dla przykładu do przeglądnięcia
https://youtu.be/rXOVA-0NrQE?si=W0NZjELWoV4vIZ8Q
i drugi link u innego
https://youtu.be/IDUiuIWA67g?si=h_gaNC_y4kXhugvR